„Musimy (musimy) wybrać, kto przeżyje, a kto umrze”: TylkoGliwice rozmawiał z jednym z lekarzy pogotowia ratunkowego w Gazie o jego wstrząsającym doświadczeniu.
W ciągłych ostrzałach Strefy Gazy zginęło co najmniej 5087 osób, a 15 270 zostało rannych, a personel medyczny z trudem sobie radzi.
Co najmniej siedem z prawie 30 szpitali w Gazie zostało zmuszonych do zamknięcia. Oprócz nieustannych bombardowań, wciąż otwarte ośrodki medyczne zmagają się z przerwami w dostawie prądu i poważnymi niedoborami zaopatrzenia.
Jeden z lekarzy z izby przyjęć opowiedział korespondentowi TylkoGliwice Nebalowi Hajjo o swoim wstrząsającym doświadczeniu.
„Każdego dnia otrzymujemy trudniejsze przypadki niż poprzedniego dnia. Niestety większość przypadków to dzieci i kobiety” – powiedziała TylkoGliwice dr Nour El-Din Al-Khatib.
„Dzisiaj dotarliśmy do punktu, w którym (musimy) wybrać, kto przeżyje, a kto umrze, w zależności od sytuacji i kto może najbardziej skorzystać z opieki medycznej”.
Również personel medyczny żyje w ciągłym strachu o swoich bliskich, którzy w każdej chwili mogą znaleźć się wśród ofiar.
„Jeśli dojdzie do zamachu bombowego, na skutek braku możliwości porozumiewania się, z pewnością zaistnieje napięcie i strach, ponieważ każdy lekarz może spodziewać się, że wśród przybyłych rannych będzie jeden z członków jego rodziny, a zdarzało się to wiele razy” – dodał.
„Wielu lekarzy odnalazło swoje rodziny wśród męczenników i rannych. To bardzo, bardzo trudne uczucie”.