Związek GDL toczy zaciekły spór z głównym operatorem kolejowym w kraju w sprawie godzin pracy i płacy.
W środę wczesnym rankiem niemieccy maszyniści ponownie wstrzymali ruch kolejowy, rozpoczynając sześciodniowy strajk w sprawie wynagrodzeń i godzin pracy.
Akcja związku GDL będzie miała wpływ na przewozy pasażerskie i towarowe państwowej Deutsche Bahn do godziny 18:00 w poniedziałek.
Związek zorganizował na początku tego miesiąca trzydniowy strajk i dwa strajki w zeszłym roku, które trwały do 24 godzin.
W środę podróże pociągami w całym kraju i w wielu miastach ponownie zostały wstrzymane, a osoby dojeżdżające do pracy i inni podróżni mieli trudności ze znalezieniem alternatyw obejmujących dalekobieżne podróże autobusem, samochodem lub lotami.
Podróżni wyrażali obawy, złość lub rezygnację z zaistniałej sytuacji.
„Nie jest dobrze” – stwierdził jeden z pasażerów. „Tracimy dwa dni w hotelu. No cóż, nie podoba mi się to.”
Inny stwierdził, że popiera strajk, ale przyznał, że jego długość jest „dyskusyjna”.
Podobnie jak w przypadku poprzednich strajków, odwołano około 80 procent pociągów dalekobieżnych, wprowadzono także znaczne ograniczenia w usługach regionalnych.
Pojawią się również znaczne ograniczenia w transporcie towarowym: „Będzie to miało wpływ także na europejski ruch towarowy przez Alpy, do Polski czy do Skandynawii, a także do portów morskich w Holandii czy Belgii” – stwierdził Deutsche Bahn.
Jeszcze przed strajkiem notowano znaczny spadek wolumenu ładunków, ponieważ wielu klientów odwołało wysyłki.
Oprócz podwyżek związek wzywa do skrócenia czasu pracy z 38 do 35 tygodniowo bez obniżek wynagrodzeń, czemu Deutsche Bahn dotychczas odmawia, twierdząc, że jest gotowy przyjąć jedynie 37 godzin.
GDL przekonuje, że uatrakcyjniłoby to pracę na kolei i pomogło przyciągnąć nowych pracowników, natomiast Deutsche Bahn twierdzi, że żądania związku są niepraktyczne.
Związek stwierdził, że jest „chętny do kompromisu” i we wtorek zaproponował nowe porozumienie.
Zawiera tę samą umowę płacową, którą zawarliśmy z 18 innymi spółkami kolejowymi w Niemczech. Oznacza to, że teraz od pana Seilera zależy, czy będziemy kontynuować strajk” – powiedział maszynista pociągu i rzecznik GDL Philipp Grams, odnosząc się do Martina Seilera, dyrektora ds. zasobów ludzkich i spraw prawnych w Deutsche Bahn.
Jednak w środę przewoźnik ponownie odrzucił propozycje związku jako podstawę do dalszych negocjacji, nazywając je „powtórzeniem dobrze znanych żądań maksymalnych”.
W związku z impetem negocjacji niemiecki minister transportu oświadczył, że rząd nie wyklucza postępowania arbitrażowego pomiędzy GDL a Deutsche Bahn.
„Jeśli sprawy utkną w takim impasie, że w oczywisty sposób nie będziemy już mogli ze sobą rozmawiać, pilnie potrzebujemy mediacji lub arbitrażu” – powiedział Volker Wissing.