Światowa Komisja ds. Współczesnego Niewolnictwa i Handlu Ludźmi, na której czele stoi była brytyjska premier Theresa May, dąży do wyeliminowania tego stale narastającego problemu do roku 2030.
Współczesne niewolnictwo jest „nadal największym problemem dotyczącym praw człowieka naszych czasów”.
Tak twierdzi była brytyjska premier Theresa May, która w tym tygodniu powołała nową globalną komisję do walki ze współczesnym niewolnictwem i handlem ludźmi.
Celem Światowej Komisji ds. Współczesnego Niewolnictwa i Handlu Ludźmi jest wywarcie presji na rządy, aby ponownie umieściły tę kwestię na pierwszym miejscu w swoich programach politycznych, w obliczu alarmującego wzrostu współczesnego niewolnictwa na całym świecie.
Być może nie kojarzy Ci się to od razu z Europą, ale tutaj częstość występowania również rośnie.
Uważa się, że w samej Francji żyje 135 000 z 50 milionów ofiar współczesnego niewolnictwa na całym świecie.
Od 2016 r. Global Slavery Index i Organizacja Narodów Zjednoczonych szacują, że około 10 milionów więcej osób – w porównaniu z 40 milionów – zostało zmuszonych do pracy lub zawarcia małżeństwa ze względu na coraz bardziej złożone globalne wyzwania stojące przed każdą dziedziną życia.
Te słabe punkty jeszcze bardziej pogłębiły zmiany klimatyczne, coraz bardziej cyfrowy sposób życia milionów ludzi, konflikty i Covid-19.
Pandemia zaostrzyła istniejące problemy, tworząc jednocześnie nowe – od nierównego dostępu do opieki zdrowotnej i szczepionek, a także zwiększonej niepewności gospodarczej w całej Europie.
Negatywne skutki zmiany klimatu dla rolnictwa i przemysłu spożywczego spowodowały gwałtowny wzrost poziomu ubóstwa i braku bezpieczeństwa żywnościowego, a w przypadku niektórych osób zwiększone przesiedlenia.
Indeks wykazał, że to często desperackie wygnanie może prowadzić do jeszcze większego wyzysku i pracy przymusowej na kontynencie.
Konflikt również odgrywa znaczącą rolę.
Komisja twierdzi, że inwazja Rosji na Ukrainę zwiększyła ryzyko współczesnego niewolnictwa ze względu na masowe wysiedlenia i przymusową migrację zarówno wewnątrz kraju, jak i w całym regionie.
Ustalili, że Rosja wraz z Turkmenistanem podjęła w ostatnich latach najmniejsze działania w celu zwalczania współczesnego niewolnictwa i handlu ludźmi.
Na drugim końcu skali znajduje się Wielka Brytania, a za nią Holandia i Portugalia, które wykazywały największą inicjatywę w rozwiązaniu tego problemu.
Chociaż ustalenia pokazują, że Europa podjęła najwięcej działań ze wszystkich regionów na świecie, aby uporać się z pracą przymusową, która trafia do globalnych łańcuchów dostaw, nie są to same dobre wiadomości.
Komisja stwierdza, że we wszystkich krajach rządy muszą zaradzić znaczącym brakom, w tym rozszerzyć zapewnianie bezpiecznych i legalnych ścieżek migracji dla osób najbardziej bezbronnych, a także zaradzić ukrytej dyskryminacji migrantów i innych grup marginalizowanych.
Będą mieć nadzieję, że wiele krajów europejskich, które w Indeksie uzyskują szczególnie złe wyniki, zastosuje się do tej rady.
Szacuje się, że w Rosji i na Ukrainie 13 i 12,8 osób na 1000 jest obecnie uwięzionych w niewoli.
W Macedonii jest to 12,6, na Białorusi 11,3, a w Albanii 10,8 osób na mieszkańca określanych jest jako niewolnicy.
Chociaż Wielka Brytania, Holandia i Portugalia aktywnie próbują zaradzić tej sytuacji, tylko Holandia znajduje się w pierwszej piątce krajów o najmniejszym poziomie niewolnictwa.
Za bogatymi krajami Europy Środkowej i Północnej, Szwajcarią i Norwegią (w każdym z nich zaledwie 0,5 osoby na 1000 jest niewolnikiem), tuż za nimi plasują się Niemcy, Holandia i Szwecja, w których wskaźnik zniewolenia wynosi zaledwie 0,6 osoby na 1000.
W skład Komisji, której przewodniczy Theresa May, wchodzą także wybitni członkowie, w tym Grace Forrest, założycielka organizacji praw człowieka Walk Free. Nasreen Sheikh, autorka i ocalała ze współczesnego niewolnictwa, oraz Sophie Otiende, dyrektor naczelna Globalnego Funduszu na rzecz zakończenia współczesnego niewolnictwa.
Ich wspólnym celem jest wzmocnienie i wspieranie realizacji zobowiązań każdego narodu na rzecz położenia kresu współczesnemu niewolnictwu i wykorzenienia pracy przymusowej w globalnych łańcuchach dostaw.
Mają nadzieję wyeliminować współczesne niewolnictwo i handel ludźmi do 2030 roku.
Prawdopodobnie będzie to jednak ciężka walka.
„Więcej ludzi żyje dziś we współczesnym niewolnictwie niż kiedykolwiek w historii ludzkości. Przestępstwa te istnieją we wszystkich naszych społeczeństwach i nie dotyczą granic ani jurysdykcji. Jednak w porównaniu z innymi nadużyciami nasza zbiorowa reakcja była nieproporcjonalnie słaba” – przyznaje Theresa May.
Przed niedawnym szczytem ONZ w sprawie celów zrównoważonego rozwoju (SDG) Sekretarz Generalny Antonio Guterres zauważył, że jedynie 15% celów zrównoważonego rozwoju w zakresie pracy przymusowej, współczesnego niewolnictwa i handlu ludźmi jest realizowanych, a wiele z nich pozornie „postępuje w odwrotnym kierunku”.
Na wrześniowym szczycie w siedzibie ONZ w Nowym Jorku Guterres wezwał rządy i inne zainteresowane strony, aby „doszły do stołu z konkretnymi planami i propozycjami przyspieszenia postępu”.
Komisja twierdzi, że ma trzy jasne cele: zapewnienie przywództwa politycznego wysokiego szczebla, mobilizacja bazy dowodów i wiedzy oraz promowanie i ułatwianie międzynarodowej współpracy i partnerstw.
Zaangażują także osoby z doświadczeniem zarówno w zarządzaniu, jak i w pracy nad projektem o wysokiej stawce, a wiosną 2025 r. przedstawią swój wstępny raport na temat zmian w Guterres.
Komisję wspierają obecnie zarówno rządy Wielkiej Brytanii, jak i Bahrajnu.
W krajach Bliskiego Wschodu stopień narażenia na współczesne niewolnictwo wynosi 40 na 100. W Wielkiej Brytanii odsetek ten jest stosunkowo niski i wynosi 14.
Komisja twierdzi, że inne kraje mają szansę zostać współorganizatorami i mianować kolejnych komisarzy, a na razie są one pełne nadziei, że wykorzenienie współczesnego niewolnictwa i handlu ludźmi jest widoczne.
„Nie ma wątpliwości, że bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy wspólnych działań, aby rozwiązać problem współczesnego niewolnictwa. Kiedy decydenci, liderzy branży i aktywiści kierują się głosami osób najbliższych i najbardziej dotkniętych problemem, pojawia się realna szansa na zmiany” – wyjaśnia Sophie Otiende.