Zadziorny premier Węgier Viktor Orbán, najdłużej urzędujący przywódca narodowy Unii Europejskiej, stoi w obliczu największego kryzysu w swojej 14-letniej kadencji.
10 lutego Katalin Novak, prezydent, którą Orbán pchnął na to stanowisko, pod ogromną presją podała się do dymisji, podobnie jak była minister sprawiedliwości Judit Varga. Varga miał stanąć na czele listy partii Fidesz Orbána w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Jak szybko wyszło na jaw, w kwietniu 2023 roku Novak potajemnie podpisał nakaz ułaskawienia, uchylający wyrok byłego zastępcy dyrektora domu dziecka, który został skazany za próbę zatuszowania przestępstw seksualnych ówczesnego dyrektora domu dziecka. Varga następnie podpisał dokument, zgodnie z wymogami prawa.
Takie ułaskawienie byłoby kontrowersyjne w każdym demokratycznym kraju. Jednak na Węgrzech Orbána, które uczyniły „chrześcijańsko-konserwatywne” wartości – zwłaszcza „ochronę dzieci” – filarami polityki rządu, ten skandal jest szczególnie poważny. Tym bardziej, że Novak był oddanym katolickim sztandarem prorodzinnej polityki rodzinnej Orbána.
Węgierski premier, który przez tyle lat opowiadał się za czystym, moralnym i konserwatywnym życiem, został podniesiony na duchu dzięki własnemu petardowi – i to za pośrednictwem swoich ulubionych sług. Pytanie teraz brzmi, czy uda mu się jeszcze raz przetrwać burzę.
W odpowiedzi na skandal słabe i ogólnie podzielone partie opozycji na Węgrzech zjednoczyły się, wzywając do wybrania głów obu kobiet. Ale wyczuwając niebezpieczeństwo, Orbán działał szybko: „Mam pięcioro dzieci i sześcioro wnuków i gdyby ktoś położył na nich rękę, w pierwszej chwili pomyślałbym, że molestującego należy przeciąć na pół lub pociąć na kawałki” – stwierdził. zadeklarowane w filmie. Następnie zapowiedział zmianę konstytucji, aby uniemożliwić przyszłej głowie państwa ułaskawienie skazanych pedofilów.
Dla takich przestępców „nie powinno być miłosierdzia” – zagrzmiał. Niecałe 48 godzin później Novaka i Vargi już nie było.
Nikt jednak nie wątpi, że stało się to na osobiste polecenie Orbána. Rzeczywiście, wielu uważa, że zatwierdził pierwotne ułaskawienie. A jednak, jak dotąd, tyle ograniczenia szkód.
To prawda, że część wiernych Fideszu była zszokowana – przynajmniej ci, którzy zadali sobie trud przeszukania kanałów informacyjnych poza przyjaznymi partiom kanałami informacyjnymi, które zdumiewająco najpierw zignorowały tę historię, następnie uznały ją za fałszywą wiadomość i próbowały zrzucić winę na opozycję, zanim w końcu się na niej skupiły. Nowak. Prawdą jest również, że niektórzy z bardziej rozważnych wiernych w szeregach partii rządzącej mogli opuścić Fidesz.
Jednakże pozycja tego niegdyś antykomunistycznego podżegacza jest taka, że dzięki jego zdecydowanej i pozornie zdecydowanej odpowiedzi nadal można by oczekiwać, że zjednoczy wokół swojego sztandaru większość wątpiących wiernych, a z czasem być może nawet stanie się silniejszy.
Tyle że w tym typowym scenariuszu przeoczona zostanie nieoczekiwana zmienna, jaką jest były mąż Vargi, Peter Magyar.
Kariera Magyara rozwijała się pomyślnie pod rządami Orbána. Był szefem krajowego Centrum Pożyczek Studenckich i piastował stanowiska w zarządach kilku spółek kontrolowanych przez państwo. Ale pod powierzchnią nie wszystko było dobrze. Długo sfrustrowany systemem – a jego była żona była obecnie bezrobotna – Magyar mógł swobodnie zrezygnować ze swoich stanowisk i wystosować atak przeciwko rządowi na Facebooku.
Według niego wizja obywatelskich, suwerennych, konserwatywnych Węgier propagowana przez Orbána i Fidesz to nic innego jak „produkt polityczny, przykrywka, która służy tylko dwóm celom: zatuszowaniu działalności elektrowni i niewytłumaczalnej kwoty zdobywania majątku”.
Następnie w wywiadzie dla krytycznie nastawionego do rządu kanału YouTube Partizan Magyar ostro skrytykował ministra gabinetu Antala Rogana – kluczowego członka najbliższego otoczenia Orbána, mającego uprawnienia w zakresie komunikacji rządowej i służb wywiadowczych.
Magyar powiedział, że Rogan nie tylko zgromadził bogactwa dzięki swoim stanowiskom, ale był „jednoosobowym, nieograniczonym panem tajnych służb i propagandy”, którego agenci wtrącali się nawet w jego życie prywatne z Vargą. „Rogan musi odejść” – oznajmił.
Film stał się wirusowy na Węgrzech, zdobywając ponad 1,6 miliona wyświetleń w ciągu zaledwie dwóch dni, a to w kraju o populacji nieco poniżej 10 milionów. Zaledwie kilka godzin po skandalu Novaka-Vargi zarzuty i rewelacje Magyara wprawiły Fidesz w szok.
Takie dezercje ze strony członków partii są niemal bezprecedensowe. Nie jest to pierwszy raz, kiedy premier ma paskudne zerwanie z urzędnikiem rządowym, ale poprzednie incydenty niewiele zapadły w pamięć przeciętnego wyborcy. Z kolei zadbana Nowak, która pozornie uosabiała ideał miłującej pokój i broniącej rodziny konserwatywnej chrześcijanki, była postacią domową, pojawiającą się codziennie w państwowej telewizji.
W kilka dni po skandalu Magyar zaczął atakować zięcia Orbána, Istvána Tiborcza, który nabył udziały w hotelach, bankach i wielu innych firmach, a także samego Orbána. Na przykład Magyar twierdzi, że węgierski przywódca wyprodukował kiedyś zwitek banknotów 500 euro i przekazał jeden doradcy, aby zapłacił za paczkę specjalnej herbaty w prezencie dla swojej córki.
Tymczasem, po znacznych wahaniach, spin-doktorzy Orbána w końcu uchwycili się swojej linii reakcji i odwrócili argument: Novaka i Vargę należy postrzegać nie jako złoczyńców, ale męczenników. Tak, obaj urzędnicy popełnili poważne błędy, argumentował przewodniczący parlamentu Fidesz Máté Kocsis, ale w przeciwieństwie do pozbawionych skrupułów przywódców lewicy z przeszłości zaakceptowali konsekwencje swoich błędów. A ich decyzja o rezygnacji „świadczyła o tej moralnej różnicy” między węgierską prawicą i lewicą.
Orbán po raz kolejny miał znakomitą drogę ucieczki i po ponad tygodniu milczenia wykorzystał ją do granic możliwości, a nawet dalej. Novak, którego „wszyscy postrzegaliśmy jako kogoś, kto naprawdę nadawał się na Prezydenta Republiki”, popełnił błąd i nie mógł już „utrzymywać jedności narodu” – oświadczył Orbán w swoim dorocznym przemówieniu o stanie narodu w sobotę. „Chociaż jej odejście jest słuszne, jest to wielka strata dla Węgier” – ubolewał.
I choć żaden zwolennik opozycji ani przez chwilę nie pomyślałby, że Nowak kiedykolwiek reprezentował „jedność narodu”, jest to argumentacja genialna – przynajmniej dla prawicy. Może też przekonać wielu wahających się wyborców Fideszu przed czerwcowymi wyborami lokalnymi i europejskimi.
Mimo to opozycja ma teraz trochę między podzielonymi zębami. Przywódcy zarówno lewicy, jak i prawicy niebędącej Orbánem ostro skrytykowali przemówienie premiera, wskazując, że w dalszym ciągu unika on zasadniczych pytań: dlaczego przestępca, który próbował ukryć skazanego pedofila, otrzymał ułaskawienie? A kto to pierwotnie zaproponował?
Z pewnością takich odpowiedzi domagało się około 50 000 demonstrantów, którzy zebrali się w piątkowy wieczór w Budapeszcie.
Mimo to uległej większości parlamentarnej Orbána nie zagraża żadne niebezpieczeństwo – na Węgrzech nie ma czegoś takiego jak „zbuntowani backbencherzy”. Na razie jednak skandal nie wykazuje oznak wygaśnięcia. I chociaż Orbán przez całe swoje życie polityczne udowodnił, że jest mistrzem taktyki, jest to zdecydowanie najcięższe wyzwanie w jego karierze.