Miejsca docelowe zmagające się z nadmierną turystyką powstrzymują statki, które przywożą toksyczne emisje i miliony pasażerów.
Co roku z rejsów korzysta ponad 20 milionów pasażerów.
Przed pandemią liczba ta była jeszcze wyższa i wynosiła około 30 milionów.
Ponieważ liczba pasażerów ponownie może przekroczyć tę sprzed pandemii, wiele europejskich portów, w których statki te zakotwiczają, ponownie ocenia swoją obecność. Niektórzy chcą ich całkowicie zakazać, powołując się na względy środowiskowe, społeczne i gospodarcze.
Według Transport & Environment 218 statków wycieczkowych pływających po Europie w 2022 r. wyemitowało ponad czterokrotnie więcej tlenków siarki niż wszystkie samochody na kontynencie. Organizacja pozarządowa odkryła w czerwcu tego roku, że ilość toksycznych substancji zanieczyszczających powietrze ze statków jest obecnie wyższa niż przed pandemią Covid-19.
A ponieważ korzyści dla lokalnej gospodarki są przedmiotem dyskusji, miliony pasażerów, które przywożą każdego roku do europejskich miast, powodują problemy dla ich mieszkańców.
Wenecja chce, aby statki wycieczkowe nie wpływały do miasta
W 2021 r. Wenecja zakazała kotwiczenia dużym statkom wycieczkowym w jej historycznym centrum.
Uszkodzenie laguny spowodowało, że UNESCO zagroziło umieszczeniem miasta na liście zagrożonych, chyba że zostanie ono trwale zakazane.
Twierdzą, że duże statki powodują zanieczyszczenie i niszczą fundamenty miasta, które już i tak cierpi z powodu regularnych powodzi. Zakaz oznacza, że duże statki wycieczkowe i kontenerowe nie mogą już wpływać do weneckiego kanału Giudecca.
Próby zatrzymania dużych statków podejmowano już wcześniej po obaleniu poprzedniego ustawodawstwa. Jednak presja wzrosła, gdy w 2019 r. liniowiec wycieczkowy rozbił się w porcie w Wenecji, raniąc pięć osób.
Do czasu wprowadzenia zakazu w 2021 r. na pokładzie znajdowały się nawet firmy wycieczkowe. Po ogłoszeniu tej decyzji Międzynarodowe Stowarzyszenie Linii Rejsowych (CLIA) oświadczyło, że „od wielu lat wspiera nowe podejście”, nazywając je „ważnym krokiem naprzód”.
Rzeczywistość zakazu wstępu dużym statkom do Wenecji okazała się jednak bardziej skomplikowana, niż mogło się początkowo wydawać. Bez nowego węzła poza laguną miasta, z którego mogłyby korzystać linie wycieczkowe, wiele osób nadal tam cumuje dwa lata po wprowadzeniu zakazu.
Które europejskie miasta zakazują rejsów statkom wycieczkowym?
Zanieczyszczenia i nadmierna turystyka to jednak problem nie tylko Wenecji.
Barcelona, chcąc rozwiązać własne problemy, zamknęła 22 października swój terminal północny dla rejsów. Zamiast tego około 340 statków rocznie będzie musiało zacumować przy molo Moll d’Adossat, które jest najbardziej oddalone od dzielnic mieszkaniowych miasta.
Po zamknięciu innego terminalu zlokalizowanego w Maremagnum i wprowadzeniu zasady jednego statku na terminal, obecnie w Barcelonie może zacumować tylko siedem statków wycieczkowych jednocześnie.
Środki te są następstwem porozumienia z władzami lokalnymi dotyczącego przeniesienia statków wycieczkowych poza centrum Barcelony w celu złagodzenia skutków nadmiernej turystyki.
Do 2026 roku zamknięty zostanie także terminal południowy, a wszystkie rejsy będą odbywać się z nabrzeża Adossat.
Morze Śródziemne jest drugim co do wielkości rynkiem rejsów poza Karaibami, a rosnąca liczba pasażerów stanowi coraz większe obciążenie dla lokalnej ludności.
Według grupy kampanii Stop Croisières w 2022 r. 50 000 ludzi w Marsylii – największym porcie wycieczkowym Francji – podpisało petycję przeciwko statkom wycieczkowym.
Pasażerowie spotkali się z protestami w balearskim mieście Palma de Mallorca i wprowadzono nowe limity, które pozwalają na jednoczesne przebywanie w porcie wyłącznie trzech statków.
Santorini i Dubrownik również zaostrzyły ograniczenia nałożone na firmy wycieczkowe.
Gdzie jeszcze rejsy sprawiają problemy?
Do ataków dochodzi także w popularnych portach poza Morzem Śródziemnym.
Statki wycieczkowe odwiedzające Szkocję zostaną obciążone nowym podatkiem zgodnie z planami ogłoszonymi niedawno przez Partię Zielonych. Mówi, że opłata rozwiąże „bliźniacze wyzwania” związane z emisjami i nadmierną turystyką.
Lorna Slater, współprzewodnicząca Scottish Green, również wyraziła nadzieję, że podatek od rejsów zachęci przedsiębiorstwa do korzystania ze statków emitujących mniej zanieczyszczeń, twierdząc, że jeden statek emituje takie same emisje jak 12 000 samochodów.
„Operatorom pozwolono zbyt długo unikać zanieczyszczeń” – dodał Slater.
W Amsterdamie rada miejska właśnie głosowała za zamknięciem terminalu statków wycieczkowych w celu ograniczenia zanieczyszczenia i liczby turystów.
Przesunięcie terminala poza środek wydaje się najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem. Jednak głosowanie pokazuje, co miasto myśli o tych dużych statkach pasażerskich.
Na początku tego roku lokalna przywódczyni polityczna Ilana Rooderkerk porównała pasażerów statków wycieczkowych przybywających do miasta do „plagi szarańczy”.
Amsterdam wprowadził podatek od pasażerów statków wycieczkowych w 2019 r., co spowodowało, że niektóre firmy zastąpiły lub odwołały przystanki w mieście. Co roku do stolicy Holandii przybija ponad 100 statków, które stały się symbolem lokalnego problemu nadmiernej turystyki.
Czy statki wycieczkowe przynoszą pieniądze w miejscu dokowania?
Jednym z najważniejszych argumentów zwolenników utrzymania statków wycieczkowych jest ich wkład w lokalną gospodarkę.
Ale czy goście tych gigantycznych statków rzeczywiście wydają pieniądze w miastach, do których przybijają?
Kilka badań wykazało, że pasażerowie schodzący ze statków nie wnoszą tak dużego wkładu w lokalną gospodarkę, jak mogłoby się wydawać. Ponieważ na pokładzie znajduje się całe jedzenie, napoje i pamiątki, jakie tylko zapragną, pieniądze zostają na morzu.
Nie jest to zaskakujące, gdy dowiadujesz się, że największy na świecie statek wycieczkowy, Wonder of the Seas, ma aż 20 restauracji, teatr na 1400 miejsc i sklepy sprzedające wszystko, od doskonałych zegarków po modę. W zależności od wybranego pakietu jedzenie i napoje często są wliczone w cenę, a zakupy są wolne od podatku i cła.
Jeszcze większy statek, 365-metrowy Icon of the Seas, ma zostać zwodowany w przyszłym roku.
Badanie przeprowadzone w Bergen w Norwegii – popularnym przystanku wycieczek po fiordach – wykazało, że nawet 40 procent ludzi nigdy nie opuściło statku. W przypadku tych, którzy zeszli na ląd, ich średnie wydatki wyniosły niecałe 23 euro.
Dalsze badania przeprowadzone w tym norweskim mieście w 2013 roku wykazały, że długość pobytu była prawdopodobnie jednym z najważniejszych czynników wpływających na wydatki pasażerów.
Przeciętny pobyt w porcie trwa około ośmiu godzin, ale czas ten może się znacznie różnić w zależności od trasy statku. Dla niektórych – jak Barcelona – może to być zaledwie czterogodzinny postój.
A wydatki pozostają niskie, nawet jeśli pasażerowie mają więcej okazji do wydawania pieniędzy.
Branża rejsów wycieczkowych argumentuje, że średni wkład pasażera w lokalną gospodarkę jest znacznie wyższy niż szacunki z Bergen, które wynoszą około 100 dolarów (91 euro) dziennie.
Jednym ze sposobów wypełnienia tej luki byłoby podniesienie podatku pasażerskiego pobieranego w portach, który obecnie wynosi około 4–14 euro na osobę.
Branża rejsów wycieczkowych twierdzi, że podejmuje działania mające na celu poprawę zarówno swojego wpływu na środowisko, jak i społeczeństwo.
Według CLIA linie wycieczkowe były jedną z pierwszych firm w sektorze morskim, które zobowiązały się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 40 procent do 2030 roku. Niektórzy nawet zobowiązali się do osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 r.
Pomocna mogłaby być również elektryfikacja portów, aby statki mogły wyłączyć silniki i ograniczyć emisję substancji toksycznych. Barcelona uwzględnia tę kwestię w swoim planie wycofania statków wycieczkowych poza miasto do 2026 r., umożliwiając statkom zawijanie do nabrzeża Adossat Wharf.
Nie wiadomo jednak, czy te cele wystarczą, aby uspokoić zmęczonych mieszkańców miast portowych.