Rządy zgadzają się, że firmy naftowe i gazowe muszą wdrożyć stałe instalacje do składowania CO2 na bezprecedensową skalę, ale branża twierdzi, że nie ma to sensu bez budowania infrastruktury wychwytywania dwutlenku węgla i infrastruktury transportowej, natomiast organizacje pozarządowe obawiają się, że plany odwrócą uwagę od konieczności ograniczania emisji u źródła.
Rada UE poparła propozycję nakładającą na przedsiębiorstwa naftowe i gazowe działające w UE obowiązek opracowania obiektów do stałego składowania dwutlenku węgla o zdolności absorpcji co najmniej 50 mln ton gazów cieplarnianych rocznie od 2030 r. – co stanowi ponad dwukrotny wzrost to, co jest obecnie dostępne na całym świecie.
Zaproponowana w marcu jako europejska odpowiedź na gigantyczny amerykański program dotacji na technologie zielonej energii, ustawa Net Zero Industry Act (NZIA) włącza CCS na listę technologii strategicznych, których celem jest pokrycie przez produkcję krajową co najmniej 40% zapotrzebowania 2030. Jednak oprócz obietnicy usprawnienia wydawania pozwoleń, zobowiązuje to firmy naftowe do wykorzystania zdolności do geologicznego magazynowania, które zdaniem Komisji Europejskiej są potrzebne do szybkiego zwiększenia skali.
Aby spojrzeć na proponowany cel z odpowiedniej perspektywy, w ciągu ponad 25 lat ciągłego rozwoju doszło do szeregu nieudanych projektów, które doprowadziły do punktu, w którym – zgodnie z niedawnym raportem Międzynarodowej Agencji Energii – obecnie pompuje się jedynie około 45 milionów ton do składowania każdego roku, zwykle na wyeksploatowanych polach naftowych i gazowych. Trzy czwarte z tego wykorzystuje się do wypierania pozostałej ropy w drodze tak zwanego zwiększonego odzysku węglowodorów.
Przyjmując mandat negocjacyjny Rady UE na czwartkowym szczycie w Brukseli, ministrowie zgodzili się na poprawkę – forsowaną przez Danię i Holandię, które wpompowały publiczne pieniądze w krajowe projekty CCS – która umożliwiłaby uznaniowe zwolnienia dla firm naftowych i gazowych działających tam, gdzie infrastruktura jest już wdrażana.
Parlament Europejski, który w zeszłym miesiącu przyjął w Strasburgu swoje stanowisko w sprawie NZIA, również popiera główny cel 50 ton, ale chce przenieść ciężar z samych producentów ropy i gazu na „każdy podmiot sprzedający ropę naftową, produkty naftowe lub gaz ziemny”. w UE. Stowarzyszenie branżowe CCS Europe entuzjastycznie popiera główny cel, ale dyrektor Chris Davies – były poseł do Parlamentu Europejskiego, który forsował w parlamencie jedyną ustawę UE specjalnie dotyczącą CCS – dyrektywę z 2009 r. w sprawie geologicznego składowania dwutlenku węgla – uważa, że byłoby to posunięciem za daleko.
„To jest podstawa obowiązku„ odbioru emisji dwutlenku węgla ”, co moim zdaniem byłoby dobrą rzeczą, ale nigdy nie zostało to właściwie omówione przez Parlament ani Radę i nie jest to miejsce na to” – Davies powiedział TylkoGliwice. Oszacował, że prowadzenie takiej polityki „opóźniłoby wszystko o lata” i najprawdopodobniej zostanie porzucony podczas rozmów trójstronnych, czyli forum, na którym eurodeputowani i delegaci rządowi opracowują większość unijnego prawodawstwa za zamkniętymi drzwiami, przy wsparciu Komisji Europejskiej.
Koncerny naftowe, które lobbowały na rzecz uznania CCS za technologię strategiczną, wydawały się zaskoczone propozycją dyrektora UE, aby również za to płaciły. Ówczesny wiceprzewodniczący Komisji i szef Zielonego Ładu Frans Timmermans, przedstawiając w marcu propozycję NZIA, zauważył, że twierdzenia branży, że CO2 można sekwestrować, a nie uwalniać do atmosfery, były „wiarygodne tylko wtedy, gdy wiedzieli również, gdzie raz składować dwutlenek węgla”. zdobyli go”.
Producenci ropy i gazu argumentowali, że mogliby zostać zmuszeni do inwestowania w instalacje do składowania dwutlenku węgla, dla których mogłoby nie być klientów, i z zadowoleniem przyjęli dziś dodatek Rady do prawodawstwa dotyczącego technologii wychwytywania dwutlenku węgla i sieci transportowych niezbędnych do transportu go z fabryk do składowania strona. Obecnie wszystkie projekty magazynowania realizowane w UE mogłyby wchłonąć jedynie około 35 milionów ton CO2 rocznie, nawet jeśli zostaną zrealizowane do 2030 r., stwierdził w przesłanym e-mailem oświadczeniu europejski oddział Międzynarodowego Stowarzyszenia Producentów Ropy i Gazu.
„Naszą obawą było to, że Komisja skupiła się wyłącznie na magazynowaniu” – powiedział TylkoGliwice Nareg Terzian, dyrektor ds. strategii i komunikacji w IOGP Europe. „Powiedzmy, że do 2030 r. będziemy mieli 100 milionów ton mocy produkcyjnych, ale nie będzie w nich CO2 – co by to dało?” on zapytał.
W raporcie z zeszłego miesiąca Międzynarodowa Agencja Energetyczna zauważyła, że na całym świecie wykorzystuje się obecnie zaledwie około 45 milionów ton mocy zatłaczania rocznie, a ostateczne decyzje inwestycyjne podjęte do tej pory obiecują jedynie dodanie kolejnych 20 milionów. Organizacje ekologiczne argumentują, że zainteresowanie przemysłu naftowego CCS stanowi jedynie uzasadnienie dalszej eksploatacji złóż paliw kopalnych.
IEA zdawała się potwierdzać tę obawę, ostrzegając w swoim raporcie, że zaangażowanie przemysłu w tę technologię „musi wykraczać poza myślenie o niej jako o sposobie zapewnienia „społecznej licencji na działanie””. Dyrektor wykonawczy agencji Fatih Birol powiedział, że zaakceptowanie konieczności drastycznego ograniczenia globalnej emisji gazów cieplarnianych oznaczałoby, że firmy naftowe i gazowe „pozbędą się złudzeń, że rozwiązaniem są nieprawdopodobnie duże ilości wychwytywania dwutlenku węgla”.
Wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla jest pośrednio jedną z kluczowych kwestii toczących się rozmów klimatycznych COP28 w Dubaju, gdzie toczy się zacięta debata na temat tego, czy szczyt powinien zakończyć się porozumieniem w sprawie „wycofywania” lub „stopniowego ograniczania” wykorzystania paliw kopalnych – czy też jedynie „nieograniczone” zużycie paliw kopalnych, w przypadku których emisje CO2 nie są pochłaniane przez CCS.
Grupy Zielonych ponownie wyraziły swoje obawy dotyczące włączenia CCS do planu zerowej emisji netto. Camille Maury, specjalistka ds. dekarbonizacji przemysłu w biurze polityki europejskiej WWF, stwierdziła, że wsparcie dla tej technologii grozi odwróceniem zasobów od technologii, które są „naprawdę czyste i mogą zapewnić szybką dekarbonizację, takich jak produkcja paneli słonecznych, turbiny wiatrowe i wodór odnawialny”. Skrytykował także Radę za to, że „nie uznała potrzeby priorytetowego potraktowania stosowania CCS jedynie w odniesieniu do niektórych emisji resztkowych w sektorach przemysłowych, które nie mają innych możliwości dekarbonizacji”.
Zdaniem Borisa Jankowiaka z Climate Action Network Europe poleganie na „niesprawdzonej” technologii jest sprzeczne z intencją NZIA, aby pomóc Europie w osiągnięciu celu, jakim jest ograniczenie emisji do końca dekady o 55% poniżej poziomu z 1990 r. „Zamiar państw członkowskich, by stworzyć unijny rynek usług składowania CO2, po prostu omija priorytet redukcji emisji” – powiedział Jankowiak TylkoGliwice.
Komisja uwzględniła 14 planów obejmujących sieci transportu wychwyconego CO2 w swoim zaktualizowanym wykazie projektów będących przedmiotem wspólnego zainteresowania opublikowanym 28 listopada. Władza wykonawcza planuje również określić cele rozwoju CCS w unijnej strategii ustanowienia „rynku zarządzania węglem przemysłowym” do końca dekady, której publikacja ma nastąpić w pierwszym kwartale 2024 r.