Dla wielu Libijczyków zbiorowy żal po śmierci ponad 11 000 osób przekształcił się w krzyk na rzecz jedności narodowej w kraju nękanym przez 12 lat konfliktów i podziałów.
Zahra el-Gerbi nie spodziewała się dużego odzewu na jej internetową zbiórkę. Mimo to czuła, że musi coś zrobić po tym, jak czworo jej krewnych zginęło w powodzi, która zdziesiątkowała miasto Derna we wschodniej Libii. Ogłosiła apel o datki na rzecz osób przesiedlonych w wyniku potopu.
W ciągu pierwszego półgodziny po udostępnieniu tego na Facebooku dietetyk kliniczny z Benghazi powiedziała, że przyjaciele i nieznajomi już obiecali wsparcie finansowe i materialne.
„To zaspokojenie podstawowych potrzeb, takich jak odzież, żywność i zakwaterowanie” – powiedział el-Gerbi.
Od 2014 r. ten bogaty w ropę kraj jest podzielony między rywalizujące ze sobą administracje, z uznanym na arenie międzynarodowej rządem w Trypolisie i rywalizującymi władzami na wschodzie, gdzie znajduje się Derna.
Obydwa są wspierani przez międzynarodowych patronów i uzbrojone bojówki, których wpływy w kraju wzrosły od czasu, gdy wspierane przez NATO powstanie Arabskiej Wiosny obaliło autokratycznego władcę Moammara Kaddafiego w 2011 r. Liczne inicjatywy pod przewodnictwem ONZ mające na celu zasypanie podziałów zakończyły się niepowodzeniem.
11 września we wczesnych godzinach porannych pękły dwie tamy w górach nad Derną, wyrzucając do miasta ścianę wody wysoką na dwa piętra i zmiatając całe dzielnice do morza. Co najmniej 11 300 osób zginęło, a kolejne 30 000 zostało wysiedlonych.
Nastąpił wylew wsparcia dla mieszkańców Derny. Mieszkańcy pobliskich miast Bengazi i Tobruku zaoferowali zakwaterowanie dla wysiedleńców. Szpital w Trypolisie, oddalonym około 1450 kilometrów na zachód, oświadczył, że bezpłatnie przeprowadzi operacje dla wszystkich rannych w powodzi.
Ali Khalifa, pracownik platformy wiertniczej z Zawiya, na zachód od Trypolisu, powiedział, że jego kuzyn i grupa innych mężczyzn z jego sąsiedztwa dołączyli do konwoju pojazdów zmierzającego do Derny, aby pomóc w akcji ratunkowej. Dodał, że w akcji wzięła udział nawet miejscowa drużyna skautów.
Opinię tę podzielał 50-letni Mohamed al-Harari.
„Rana i ból wywołany tym, co wydarzyło się w Dernie, dotknęły wszystkich ludzi, od zachodniej Libii przez południową Libię po wschodnią Libię” – powiedział.
Katastrofa doprowadziła do rzadkich przypadków współpracy przeciwstawnych administracji, aby pomóc poszkodowanym. Jeszcze w 2020 roku obie strony toczyły wojnę totalną. Siły gen. Khalify Hiftera oblegały Trypolis w ramach trwającej rok nieudanej kampanii wojskowej mającej na celu zdobycie stolicy, zabijając tysiące ludzi.
„Widzieliśmy nawet, jak niektórzy dowódcy wojskowi z koalicji wojskowej sprzymierzonej z Trypolisem przybyli do Derny, okazując wsparcie” – powiedziała Claudia Gazzini, starszy analityk ds. Libii w International Crisis Group.
Jednak dystrybucja pomocy w mieście była wysoce zdezorganizowana, a minimalne ilości dostaw docierały do obszarów dotkniętych powodzią w dniach następujących po katastrofie.
Katastrofa w całym kraju obnażyła także wady podzielonego systemu politycznego Libii.
Choć młodzi ludzie i ochotnicy rzucili się na pomoc, „pomiędzy rządami na wschodzie i zachodzie panowało pewnego rodzaju zamieszanie” co do tego, co robić, powiedział Ibrahim al-Sunwisi, lokalny dziennikarz ze stolicy Trypolisu.
Inni zrzucali winę za pęknięcie tam na urzędników rządowych.
W raporcie państwowej agencji audytowej z 2021 r. stwierdzono, że obie tamy nie były konserwowane pomimo przydzielenia na ten cel ponad 1,87 mln euro w latach 2012 i 2013. Gdy zbliżała się burza, władze poinformowały ludzi – w tym osoby znajdujące się w szczególnie wrażliwych obszary — pozostać w pomieszczeniach zamkniętych.
„Wszyscy odpowiedzialni są odpowiedzialni” – powiedziała Noura el-Gerbi, dziennikarka i aktywistka urodzona w Dernie i kuzynka el-Gerbi, która wezwała do przekazywania datków w Internecie. „Następna powódź ich dosięgnie”.
Tragedia jest następstwem długiego szeregu problemów wynikających z bezprawia panującego w kraju. Niedawno, w sierpniu, w stolicy wybuchły sporadyczne walki między dwiema rywalizującymi ze sobą siłami milicji, w wyniku których zginęło co najmniej 45 osób, co przypomina o wpływie, jaki zbójeckie grupy zbrojne wywierają na całą Libię.