O nas
Kontakt

Powtórka wyborów w Hiszpanii jest bardziej prawdopodobna po podliczeniu głosów emigrantów

Laura Kowalczyk

Powtórka wyborów w Hiszpanii jest bardziej prawdopodobna po podliczeniu głosów emigrantów

Już i tak wąska droga premiera Pedro Sáncheza do nowej administracji stała się jeszcze trudniejsza.

Już i tak skomplikowany krajobraz wyborczy w Hiszpanii stał się jeszcze bardziej złożony.

W sobotę liczenie 233 688 kart do głosowania złożonych przez Hiszpanów mieszkających za granicą – które są podliczane pięć dni po głosowaniu osobistym – doprowadziło do redystrybucji miejsc w hiszpańskim parlamencie. W rezultacie Partia Socjalistyczna premiera Pedro Sáncheza straciła jedno z przyznanych jej miejsc w Madrycie, które teraz przypadnie centroprawicowej Partii Ludowej.

Partia Ludowa ma teraz mieć 137 posłów w następnej kadencji; wraz z 33 deputowanymi skrajnie prawicowej partii Vox i jednym deputowanym należącym do powiązanego Związku Ludowego Nawarry (UPN), prawicowy blok ma kontrolować co najmniej 171 mandatów – tyle samo co Sánchez i jego preferowani partnerzy. Gdyby Koalicja Kanaryjska zrewidowała swoje stanowisko, które jest przeciwne popieraniu jakiegokolwiek rządu, w skład którego wchodzi Vox, blok konserwatywny mógłby dodać kolejne miejsce do swojego dorobku.

Liczby te nie zwiększają szans przywódcy konserwatystów Alberto Núñez Feijóo na zostanie premierem. Nawet mając dodatkowe miejsce pod kontrolą Partii Ludowej, nadal nie ma wystarczającego poparcia, aby pokonać decydującą zwykłą większość głosów, którą kandydat musi zdobyć w parlamencie, aby utworzyć rząd.

Jednak w związku z technicznym remisem powstałym w wyniku realokacji mandatów i tak już wąska droga premiera Sáncheza do zwycięstwa stała się znacznie bardziej niepewna, co zwiększa prawdopodobieństwo nowych wyborów w Hiszpanii.

Przed utratą mandatu w Madrycie opcje Sáncheza na pozostanie szefem hiszpańskiego rządu obejmowały przekonanie posłów nacjonalistów i separatystów do poparcia lewicowego rządu koalicyjnego utworzonego przez jego Partię Socjalistyczną i lewicową grupę Sumar. Połączone siły tych partii oraz 153 posłów socjalistycznych i Sumar pozwoliłyby Sánchezowi liczyć na 172 głosy za, nieco więcej niż 170, które miał kontrolować prawicowy blok. Dopóki przekonałby katalońską separatystyczną partię Junts do wstrzymania się od głosu, Sánchez miałby więcej „tak” niż „nie” i byłby w stanie utworzyć nowy rząd.

Ale teraz, mając tylko 171 głosów za, lewicowy blok będzie miał co najmniej taką samą liczbę prawicowych posłów, którzy będą w stanie odrzucić kandydaturę Sáncheza na pozostanie premierem Hiszpanii. Nie wystarczy już nakłonić Juntsa do wstrzymania się od głosu – Sánchez będzie potrzebował jednego lub potencjalnie dwóch posłów partii separatystycznej, aby zagłosowali na jego korzyść.

Jeśli skłonienie Juntsa do wstrzymania się od głosu było już mało prawdopodobne, skłonienie partii do wyraźnego poparcia kandydata socjalistów wydaje się obecnie praktycznie nie do pomyślenia.

Od 2017 roku założyciel partii, były prezydent Katalonii Carles Puigdemont, jest ścigany przez hiszpański wymiar sprawiedliwości za udział w katalońskim referendum niepodległościowym. Jako poseł do Parlamentu Europejskiego Puigdemont był w stanie ominąć starania Madrytu o ekstradycję go z Belgii, gdzie żyje na dobrowolnym wygnaniu. Ale w czerwcu najwyższy sąd UE pozbawił go immunitetu, a zaledwie kilka dni temu hiszpańscy prokuratorzy wezwali do wydania nowego nakazu aresztowania.

Wcześniej w tym tygodniu Junts powiedział, że będzie negocjował z Sánchezem tylko wtedy, gdy zgodzi się ogłosić ogólną amnestię dla wszystkich zaangażowanych w referendum w 2017 roku i zobowiąże się do przeprowadzenia głosowania niepodległościowego w Katalonii.

„Partia, która potrzebuje naszego wsparcia, będzie musiała podjąć wysiłek” – powiedziała urzędująca posłanka Junts, Míriam Nogueras. „Te negocjacje muszą odbywać się między narodami… Sprawy nie będą takie, jak zawsze”.

Wicepremier Hiszpanii María Jesús Montero szybko odrzuciła oba żądania, mówiąc we wtorek, że Partia Socjalistyczna może negocjować tylko „w granicach legalności określonych w hiszpańskiej konstytucji”.

Przeprowadzenie nowych wyborów krajowych prawie na pewno zaszkodziłoby partiom separatystycznym. Z wyjątkiem baskijskiej grupy EH Bildu, wszystkie z nich straciły mandaty w niedzielnym głosowaniu i prawdopodobnie stracą jeszcze większe poparcie, jeśli zmuszą wyborców do powrotu do urn w grudniu lub styczniu.

W sobotę Raquel Sans, rzeczniczka Partii Republikańskiej Lewicy Katalonii, przyznała, że ​​jej ugrupowanie zaczęło prowadzić dyskretne rozmowy z Juntsem w celu wykucia „strategicznej jedności” wśród katalońskich separatystów i uniknięcia powtórnych wyborów, które „nie leżą w interesie opinii publicznej”.

Remis między dwoma blokami może pozwolić konserwatywnemu przywódcy Feijóo na wywieranie presji na hiszpańskim królu Felipe VI, aby mianował go swoim kandydatem na kolejnego premiera, kiedy parlament ma się zebrać w przyszłym miesiącu.

Chociaż nie ma szans, aby Feijóo był w stanie zdobyć wymagane poparcie innych posłów, nieudana kandydatura w parlamencie pozwoli mu na chwilę uciszyć dysydentów w jego szeregach, którzy wzywali go do ustąpienia w następstwie ubiegłej niedzieli wyniku, w którym Partia Ludowa zdobyła najwięcej głosów w wyborach, ale nie zapewniła sobie mandatów potrzebnych do utworzenia rządu.

Wciąż istnieje jednak możliwość, że wystarczająca liczba przywódców partyjnych powie królowi, że popierają kandydaturę Sáncheza i że ma on realną drogę do utworzenia rządu koalicyjnego. Podczas gdy obecny premier zachowuje w tym tygodniu dyskrecję, mówi się, że przedstawiciele Partii Socjalistycznej ciężko pracują, prowadząc nieformalne rozmowy z partnerami w celu zszycia tego poparcia w nadchodzących tygodniach.

Niezależnie od tego, czy kandydatem jest Feijóo, czy Sánchez, w momencie, gdy któryś z nich nie zda pierwszego głosowania nad inwestyturą, rozpocznie się odliczanie dwumiesięcznego terminu, po upływie którego hiszpańska konstytucja nakazuje królowi rozwiązanie parlamentu i rozpisanie nowych wyborów . To nowe głosowanie musi odbyć się 54 dni po zakończeniu kadencji, więc jeśli w nadchodzących miesiącach nie dojdzie do porozumienia, Hiszpanie ponownie pójdą do urn pod koniec tego roku lub, co bardziej prawdopodobne, na początku 2024 roku.