O nas
Kontakt

Problemy związane z grupą G7 Meloniego odzwierciedlają problemy, jakie miały miejsce podczas poprzednich szczytów organizowanych przez Włochy

Laura Kowalczyk

Italian Prime Minister Giorgia Meloni leaves after delivering a speech during the G7 world leaders summit at Borgo Egnazia, Italy.

Kolejka włoskiego premiera na gospodarza kluczowego corocznego szczytu rozpoczęła się od kłopotliwego początku, ale mogło być znacznie gorzej.

Premier Włoch Giorgia Meloni od chwili objęcia urzędu zyskała charyzmatyczną osobowość.

Od października 2022 r. przywódczyni skrajnie prawicowej partii Fratelli d'Italia stała się znana na całym świecie dzięki żywiołowemu sposobowi, w jaki wita zagranicznych odpowiedników, zachęcając ich do pozowania z nią do selfie podczas zwykle sztywnych i statecznych wydarzeń wielostronnych.

To osobowość pomogła złagodzić jej reputację twardogłowej prawicy, przynajmniej na arenie międzynarodowej. Kiedy jednak w tym tygodniu przyszła kolej na Włochy, aby być gospodarzami dorocznego szczytu G7, pojawił się szereg problemów, które ją zawstydziły.

Organizacja wydarzenia spotkała się z krytyką, gdy statek, na którym przebywało około 2000 pracowników ochrony szczytu, okazał się w fatalnym stanie, a w mediach społecznościowych udostępniono zdjęcia przepełnionych toalet i brudnych korytarzy.

Statek, który niedawno ochrzczono Boginią Nocy, był w tak złym stanie, że przybyła policja, aby zbadać „znaczące problemy higieniczno-sanitarne i poważne braki w zakwaterowaniu”.

Wartość kontraktu na statek wynosiła około 6 milionów euro. Jej zamierzeni goście zostali przeniesieni, a właściciel Bogini jest badany pod kątem możliwego oszustwa.

Dyskurs publiczny przed wydarzeniem również nie był zbyt budujący, gdyż włoskie media krajowe odrzuciły artykuł CNN, w którym opisano region będący gospodarzem szczytu jako przesiąknięty „przemocą na wzór mafijny”, a zorganizowane grupy przestępcze „nonautują wrogów w bezczelnych atakach w biały dzień” oraz przeprowadzanie uzbrojonych kradzieży samochodów w zastraszającym tempie”.

Doniesienia we włoskich gazetach wskazywały na nieścisłości w anglojęzycznej relacji, ale wywarła ona na tyle wrażenie, że przeprowadzono wywiady na ten temat z wybranymi urzędnikami.

Jeden z nich, prawicowy senator Forza Italia Maurizio Gasparri, zdołał tchnąć nowe życie w kontrowersje, gdy zdawał się sugerować historię, o której mowa, gubernatorowi Apulii i burmistrzowi jej stolicy, Bari, obaj byli uwikłani w sprawę w dochodzeniu w sprawie infiltracji polityki regionalnej przez mafię.

To nie pierwszy raz, kiedy szczyt organizowany przez Włochy jest skażony narracją o przestępczości zorganizowanej o wątpliwej dokładności. Choć szczyt G7 w 2017 r. przebiegł w dużej mierze bez niepożądanych dramatów, ówczesny premier Matteo Renzi celowo przeniósł je z Florencji do Taorminy na Sycylii w odpowiedzi na, jak to określił, „kiepskie żarty” na temat rzekomej przestępczości wyspy ze strony nieokreślonych zagranicznych przywódców.

„Postanowiliśmy to przenieść, gdy podczas międzynarodowego spotkania niektórzy przywódcy rzucili o jedno za dużo dowcipów na temat Sycylii, jej stereotypów i uprzedzeń” – napisał na Facebooku, zapewniając, że jego rodzinna Florencja wybaczy tę lekceważenie.

W formie bojowej

Tymczasem poza samym tegorocznym szczytem we włoskim parlamencie prawodawcy z wielu partii wdali się w bójkę podczas głosowania nad ustawą przyznającą regionom kraju większą autonomię w ich sprawach.

Członkini Ruchu Pięciu Gwiazd, który występuje w opozycji do rządu Meloniego, musiała zostać wywieziona z izby na wózku inwalidzkim po tym, jak sprowokowała swojego ministra do spraw regionalnych Roberto Calderoliego – mężczyzny skazanego wcześniej na 18 miesięcy więzienia za opowiedzenie w tłumie, że pierwszy czarny minister rządu Włoch „przypomniał mu orangutana”.

Takie okulary raczej nie pomogą Meloni w kreowaniu preferowanego przez nią wizerunku swojego kraju lub rządu. Biorąc jednak pod uwagę ogólną historię Włoch w zakresie organizacji szczytu, Meloni może odczuć ulgę, że wszystko poszło tak gładko, jak dotychczas.

W 2009 r. włoski wysiłek był znacznie bardziej zawstydzający. Rząd ostoi populizmu Silvio Berlusconiego był zmuszony zdementować doniesienia, że ​​jego przygotowania do szczytu były tak chaotyczne, że wkroczyły Stany Zjednoczone, aby zarządzać programem.

Atmosfery nie poprawiały liczne skandale krążące wówczas wokół Berlusconiego, w tym zarzuty dotyczące handlu ludźmi w celach seksualnych i nielegalnego zażywania narkotyków czy publiczne określenie przez niego Baracka i Michelle Obamów jako „opalonych”.

Zamaskowani protestujący przechodzą obok płonącego samochodu podczas starć między działaczami antyglobalistycznymi a policją podczas zamieszek w Genui we Włoszech, 2001.

Jednak prawdziwym najgorszym momentem był szczyt G8 w Genui w 2001 r., gdzie masowe protesty antyglobalistyczne przerodziły się w szokującą przemoc na ulicach miasta. Włoscy karabinieri rozprawili się siłą; wielu protestujących zostało rannych, a jeden zginął – a wszystko to obserwowały światowe media.

Na tym przykładzie niezręczny początek szczytu Meloniego można uczcić jako pokojowy, kończący się w momencie budzącego strach napięcia międzynarodowego.

A fakt, że była jedną z niewielu szefów rządów, którzy nie stanęli w obliczu egzystencjalnego zagrożenia dla ich przywództwa, nie zaszkodzi.