O nas
Kontakt

Przedsiębiorstwa słusznie martwią się nowym unijnym mechanizmem podatku klimatycznego

Laura Kowalczyk

Przedsiębiorstwa słusznie martwią się nowym unijnym mechanizmem podatku klimatycznego

Ponieważ CBAM jest już wstępnie wdrożone, uważne spojrzenie na już występujące niekorzystne skutki gospodarcze pokazuje, że przedsiębiorstwa rzeczywiście mają się czego obawiać, a jego metodologia wymaga ponownej oceny, pisze Sean Bray.

W dniu 1 października Unia Europejska jako pierwsza przyjęła mechanizm korekty granic pod względem emisji dwutlenku węgla (CBAM), nowatorski projekt podatkowy mający na celu walkę ze zmianą klimatu poprzez ograniczenie produkcji szkodliwych dla środowiska i wysokoemisyjnych produktów poza jej granicami.

Komisarz UE ds. gospodarki Paolo Gentiloni, opowiadając się za CBAM, powiedział przedsiębiorstwom spoza Europy, że nie ma potrzeby bać się CBAM, ponieważ walka ze zmianami klimatycznymi jest słuszna.

Ponieważ CBAM jest już wstępnie wdrożone, uważne przyjrzenie się już występującym niekorzystnym skutkom gospodarczym ujawnia coś przeciwnego.

Firmy rzeczywiście mają się czego obawiać, a metodologia CBAM wymaga ponownej oceny.

Jaki wpływ mają wymagania CBAM?

Ponieważ UE jako pierwsza na świecie podjęła próbę wprowadzenia korekty na granicach pod względem emisji dwutlenku węgla, decydenci z dnia na dzień dopracowują szczegóły wdrożenia.

To sprawia, że ​​firmy prowadzące interesy z UE (zarówno krajowe, jak i pozaeuropejskie) racjonalnie martwią się nieznanymi skutkami administracyjnymi i gospodarczymi CBAM.

Na przykład UE przyjęła szczegółowe zasady sprawozdawczości – które przedsiębiorstwa będą musiały zastosować do obliczenia swoich wbudowanych emisji, pod groźbą kary w wysokości 50 euro za tonę emisji – dopiero 45 dni przed rozpoczęciem okresu wdrożenia przypadającego 1 października.

60% z 700 firm ankietowanych przez Deloitte i 84% producentów ankietowanych przez Brytyjską Izbę Handlową nie zna wymagań CBAM.

Ludzie wchodzą na stację metra Central w deszczowy letni dzień w centrum Brukseli, czerwiec 2021 r
Ludzie wchodzą na stację metra Central w deszczowy letni dzień w centrum Brukseli, czerwiec 2021 r

Nie daje to firmom zbyt wiele czasu na reakcję, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że wzory dokumentów sprawozdawczych podobno zawierają formularze z 10 sekcjami do wypełnienia dla każdego importera.

Nic dziwnego, że 60% z 700 firm ankietowanych przez Deloitte i 84% producentów ankietowanych przez Brytyjską Izbę Handlową nie jest zaznajomionych z wymaganiami CBAM.

Komisja Europejska szacuje również, że administracja CBAM będzie kosztować firmy 27 milionów euro rocznie, prawdopodobnie ze względu na wymaganą dokumentację oraz zmiany w umowach i procedurach. Nie można zaprzeczyć, że koszty przestrzegania przepisów będą mocno odczuwalne w całej branży.

Znaki zapytania pojawiają się w związku ze zgodnością z przepisami międzynarodowymi

Z ekonomicznego punktu widzenia eksperci przewidują, że w dłuższej perspektywie ceny energii elektrycznej w wielu krajach europejskich będą wyższe niż w krajach spoza UE.

W miarę jak bezpłatne uprawnienia w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji zaczynają być wycofywane i zwiększają koszty produkcji w Europie, brak rabatów eksportowych dla producentów europejskich stawia firmy w trudnej i niepewnej sytuacji.

Co ciekawe, niemieccy politycy również są pełni obaw i szukają sposobów na dotowanie krajowego przemysłu, aby zachować konkurencyjność.

Co więcej, istnieje rzeczywista niepewność co do sytuacji prawnej CBAM w świetle przepisów Światowej Organizacji Handlu (WTO), pomimo niedawnych odważnych zapewnień ze strony komisarza Gentiloniego, które mogą wywołać odwetowe środki handlowe i złapać przedsiębiorstwa pośrednie.

Te negocjacje polityczne między rządami będą chaotyczne. Racjonalnie rzecz biorąc, powoduje to, że firmy obawiają się konieczności płacenia dwukrotnie.

Premier Chin Li Qiang spotyka się z dyrektorem generalnym Światowej Organizacji Handlu Ngozi Okonjo-Iwealą w Tianjin, czerwiec 2023 r.
Premier Chin Li Qiang spotyka się z dyrektorem generalnym Światowej Organizacji Handlu Ngozi Okonjo-Iwealą w Tianjin, czerwiec 2023 r.

W marcu Chiny złożyły wniosek do WTO, prosząc UE o przedstawienie uzasadnienia broniącego legalności CBAM – co stanowi pierwszy krok przed spodziewanym formalnym sprzeciwem.

Z przepisów nie wynika również jasno, w jaki sposób będzie ustalana równoważność. CBAM określa proces techniczny pozwalający określić, jakie ceny emisji dwutlenku węgla w krajach trzecich powinny być wliczane do płatności CBAM.

Jednakże określenie równoważności, a co za tym idzie zwolnienia z CBAM, będzie prawdopodobnie procesem politycznym.

Te negocjacje polityczne między rządami będą chaotyczne. Racjonalnie rzecz biorąc, powoduje to, że firmy obawiają się konieczności płacenia dwukrotnie.

Zapewnienia nie pomagają

Chociaż te nieznane skutki administracyjne i gospodarcze są niepokojące, stanowią one uzupełnienie presji, którą CBAM ma generować.

Nadrzędną obawą, na której opiera się sukces CBAM, są negatywne skutki zmian klimatycznych, „aby zachęcić do czystszej produkcji przemysłowej w krajach spoza UE”.

Tego typu retoryka jest powszechnym uzasadnieniem działań rządów związanych ze środowiskiem, niezależnie od skuteczności danej polityki w ograniczaniu ogólnych negatywnych skutków.

W przypadku CBAM warto ocenić, czy założenia leżące u podstaw tej polityki – że jest to dodatkowy koszt wynikający z europejskiej ceny emisji dwutlenku węgla powstrzymującej produkcję, a nie efekty zewnętrzne narzucone przez całą strukturę podatkową – są w ogóle trafne.

Próby zapewnienia firm spoza Europy, że nie ma się czego obawiać w związku z CBAM, są w najlepszym razie mylące. Gdyby to była prawda, znacząco podważyłoby to podstawowy element projektu tej polityki.

Nawet jeśli europejscy decydenci mają zamiar wykorzystywać CBAM do walki ze zmianami klimatycznymi, głównym założeniem tej polityki jest wzbudzanie strachu – a firmy dotknięte zmianami mają prawo się bać.