O nas
Kontakt

Przegląd kultury: dlaczego „Hobbit” jest wciąż niedoceniany, 84 lata później

Laura Kowalczyk

Przegląd kultury: dlaczego „Hobbit” jest wciąż niedoceniany, 84 lata później

21 września 1937: JRR Tolkien wydaje „Hobbit”.

„Pamiętasz noc 21 września?” – zapytał Maurice White, piosenkarz i autor tekstów Earth, Wind & Fire w swoim singlu „September” z 1978 roku. Choć White mógł mówić o terminie porodu swojej żony Marilyn, to zdanie to z łatwością podziela John Ronald Reuel „JRR” Tolkien.

Brytyjski pisarz i filolog najbardziej znany jest z trylogii „Władca Pierścieni”, wydanej w latach 1954–1955. Ale zanim „Władca Pierścieni” ukazała się krótka powieść dla dzieci, która utorowała drogę jego epopei fantasy.

Wydany tego dnia w 1937 roku „Hobbit” podąża za Bilbo Bagginsem, tytułowym „Hobbitem” – humanoidalną istotą charakteryzującą się niskim wzrostem, dużymi stopami i małomiasteczkową mentalnością – gdy wyrusza w nieoczekiwaną podróż przez Śródziemie. Pod przewodnictwem czarodzieja zwanego Gandalfem i trzynastu krasnoludów przygoda Bilba prowadzi go do smoka Smauga, aby odzyskać krasnoludzki skarb.

Popularność „Hobbitu” była tak natychmiastowa, że ​​wydawca Tolkiena, Stanley Unwin, zażądał kontynuacji. Kontynuacja stała się opus magnum Tolkiena. W ciągu lat od publikacji „Władca Pierścieni” zyskał popularność wśród „Hobbitów”, „Gandalfa” i „Bilbo Bagginsa”. Sprawa ta osiągnęła inny poziom wszechobecności dzięki nagrodzonej Oscarem trylogii filmowej Petera Jacksona, która ukazała się w latach 2001–2003.

Podczas gdy Jackson podążał za swoim Władca Pierścieni filmy z trylogią Hobbit filmy przyniosły niewiarygodne zyski finansowe, krytyczny odbiór jego drugiej trylogii był znacznie spokojniejszy. Jest to ogólna tendencja utrzymująca się przez cały czas, że trylogia Tolkiena przyćmiewa swojego twórcę. Sam Tolkien wrócił nawet do poprawiania szczegółów „Hobbitu”, aby dostosować go do nowej fabuły swoich książek w drugim wydaniu drukowanym.

Dlatego dzisiaj skupmy się na tym, co czyni „Hobbit” wyjątkowym. Zamiast odrzucić tę niezwykle popularną książkę (sprzedano ją w szacunkowym nakładzie 100 milionów egzemplarzy) jako dziecinny prequel tej ostatniej epopei; Zamiast tego „Hobbit” należy postrzegać jako przełomowe dzieło literatury dziecięcej, które położyło podwaliny pod jeden z najgęstszych światów fantasy, jakie kiedykolwiek można było sobie wyobrazić.

Warner Bros.
Bilbo i Gandalf w „Hobbicie: Niezwykła podróż”

To właśnie dzięki dynamicznemu wykorzystaniu literatury dziecięcej Tolkien mógł tak wygodnie eksplorować tak szalenie kapryśne miejsce, jak Śródziemie, tylko po to, by zaciemnić barwę fabuły w przyszłych książkach.

Kiedy została wydana, literatura dziecięca znajdowała się w niewygodnym miejscu. Złoty wiek literatury dziecięcej, w którym ukazały się takie książki jak „Alicja w Krainie Czarów”, „Księga dżungli” i „Piotruś Pan”, zakończył się nagle wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej. Pokolenie mężczyzn przeżyło traumę. Zniszczenia wojenne doprowadziły do ​​wolniejszego tempa produkcji literatury o nowym nastawieniu filozoficznym. Obydwa powojenne „Kubuś Puchatek” i „Mary Poppins” opowiadały o światach pozbawionych tradycyjnej dynamiki rodzicielskiej.

„Hobbit”, wydany w tym samym okresie międzywojennym, był zupełnie inny. Nie zabrakło piosenek, humoru i co najważniejsze… akcji. Chociaż Bilbo może rozpocząć historię jako klasyczny Hobbit, woląc trzymać się zaściankowego życia w Shire, zostaje wciągnięty w pełną akcji przygodę z mieczami, trollami i smokami.

Tolkien stanowczo stwierdził, że „Władca Pierścieni” „nie jest ani alegoryczny, ani aktualny”. Z przedstawieniem działań wojennych i magicznego świata w upadku, pasującym do bojowych doświadczeń Tolkiena z Pierwszej Wojny Światowej i bycia świadkiem Drugiej, wydaje mi się, że ta pani protestuje zbyt mocno. „Hobbit” jest znacznie bardziej wolny od tej etykiety. To opowieść o moralności, która przedkłada dobroć nad chciwość, nie czując się przy tym banalnie.

Każda chwila jest zasłużona, każdy żart trafiony, a każdy krok w podróży jest bardziej ekscytujący niż poprzedni. Nic dziwnego, że „Hobbit” przetrwał. To jest sine qua non literatury fantastycznej dla dzieci.