Dla jednych widok na oczy, dla innych miejsce kultu, legendarny stadion San Siro w Mediolanie został uratowany przed zniszczeniem po tym, jak lokalne władze Lombardii uznały jego „zainteresowanie kulturalne”. Kibic Interu Alessio Dell’Anna twierdzi, że to posunięcie odzwierciedla znaczenie stadionu w jego życiu.
Na początku tego miesiąca legendarny stadion Giuseppe Meazza w Mediolanie, znany również jako San Siro, został uratowany przed nakazem zniszczenia. Komisja ds. dziedzictwa kulturowego władz regionalnych Lombardii zdecydowała, że drugie piętro historycznego stadionu zasługuje na ochronę.
Zbudowany w 1925 r., można by pomyśleć, że Włochy mają więcej niż sprawiedliwą porcję cudów architektury, więc stadion piłkarski nie powinien być tam zaglądany. Jednak ten widok w dużym stopniu zignorowałby to, co według mnie jest najlepszą na świecie betonową katedrą wzniesioną w cześć pięknej gry.
Moje pierwsze doświadczenie na San Siro bardziej przypominało inicjację plemienną niż zabawne, pełne zabawy popołudnie.
Miałem pięć lub sześć lat. Nie pamiętam zbyt wiele z tego, co działo się na boisku ani czy grał Inter, czy Milan, ale wyraźnie pamiętam złowieszcze i zastraszające uczucie wywołane hałasem.
Przez lata za każdym razem, gdy wchodziłem z tatą na trybuny – po wspinaniu się po niekończących się spiralnych schodach San Siro – obawiałem się, że ten dźwięk wyrzuci moje małe ciało w powietrze i zetrze je.
Śpiewy, krzyki i huki tych 80 000 ludzi były dzikie i dudniące. Nic, na co mógłbym być przygotowany.
W połowie lat 90. Mediolan był nadal miastem szarym i brudnym. W barach unosił się gęsty dym papierosowy, na ulicach walały się śmieci, a na placach zabaw walały się strzykawki z heroiną.
Okolice stadionu nie były wyjątkiem. A jednak w tym powietrzu, gęstym od zapachu piwa i kiełbasek wieprzowych, i w tym ogromnym tłumie, było coś liturgicznego i niemal mistycznego.
San Siro, niczym szczyt góry, było widoczne z odległości wielu kilometrów, a podróż tam przypominała pielgrzymkę. Przygotowania do meczów były rytuałami naznaczonymi modlitwami do bogów futbolu. Moim idolem był wówczas Ronaldo Luís Nazário de Lima.
Na stadionie nie było kołowrotów. Każdy bilet, a było ich dziesiątki tysięcy, sprawdzano ręcznie, w atmosferze ogólnego chaosu. Najbardziej odważni kibice, zwłaszcza podczas Derbów, próbowali wkraść się za darmo lub przedostać się na siłę.
Byłem na to za młody i niewystarczająco głupi, ale kiedy zacząłem samotnie jeździć na San Siro, nie mogłem powstrzymać się od prób wykorzystania współczesnego dzikiego zachodu.
Pewnego dnia pojawiłem się z przyjacielem u bram. Nie mieliśmy biletów ani pieniędzy, żeby je kupić, więc szczerze poprosiliśmy stewarda, aby pozwolił nam obejrzeć drugą połowę meczu. To było w połowie 2000 roku, Inter właśnie podpisał kontrakt z Luísem Figo, a kiedy dotarliśmy do porozumienia, poczułem się, jakbym wygrał na loterii.
Wspomnienia i koszmary z San Siro…
Nigdy nie zapomnę eliminacji Interu w barażach Ligi Mistrzów w 1999 r. przeciwko szwedzkiej drużynie, która obecnie gra w drugiej lidze – Helsingborg IF – lub, co najgorsze, odpadnięcia z półfinału Ligi Mistrzów przez AC Milan w 2003 r. Myślę, że to był ostatni raz, kiedy płakałem na meczu piłki nożnej.
Musiałem czekać dwie dekady, żeby zobaczyć zemstę Interu po upokarzającym zwycięstwie 3:0 nad Rossoneri.
To było naprawdę wyjątkowe, ponieważ nie tylko miałem okazję ponownie być na stadionie podczas tak ważnej okazji wraz z moim ojcem, ale także relacjonowałem to wydarzenie dla TylkoGliwice.
Prawie niemożliwe było ukrycie moich uczuć w otoczeniu dziesiątek rozradowanych kibiców Interu.
Każdy według własnego uznania: jedno miasto, dwa stadiony
Dziś przyszłość San Siro pozostaje niejasna.
Budynek pochodzi z 1925 roku. Choć przeszedł remonty i rozbudowy, znaki czasu są widoczne i nie oddają jego chwalebnej przeszłości.
Początkowo rozważano zburzenie go i budowę zupełnie nowego stadionu – tak jak to stało się z Wembley. Jednak gmina Mediolan wstrzymała plan po tym, jak Komisja Kultury Lombardii uznała jego „niematerialne dziedzictwo kulturowe”.
Mniej więcej tak, jak to dzieje się w Rzymie, kiedy nie można zbudować nowej stacji metra, ponieważ w pobliżu znajduje się zakopana starożytna rzymska willa.
Przekształcenie ograniczeń architektonicznych w sztukę
Władze Lombardii nawiązały w szczególności do projektu schodów zaokrąglonych, w przypadku których tłum pozostaje widoczny, wspinając się po kręgu przez konstrukcję, tworząc efekt dynamiczno-spiralny, który przekształca zewnętrzną ścianę w żywy organizm.
Podkreślili także znaczenie drugiego piętra, którego budowa w 1955 roku zwiększyła pojemność San Siro do 85 000. Stwierdzono, że ze 132 „filarami przypominającymi wyciągnięte ramiona” jest to przykład „przełożenia ograniczeń architektonicznych na ekspresję”.
„Szaleństwo”, aby pozbyć się San Siro, mówią legendy futbolu, kibice i artyści
Większość kibiców Interu i Milanu jest za utrzymaniem stadionu. Kiedy zaczęły krążyć pierwsze pogłoski o rozbiórce, wielu wyraziło swój gniew na stronach internetowych i forach, używając hasła „Zabieraj ręce precz od San Siro”.
Natychmiast otrzymali wsparcie od takich legend jak Gianni Rivera i Sandro Mazzola, którzy w latach 60. XX wieku zamienili Mediolan w światową stolicę futbolu, zdobywając w sumie cztery puchary Europy w ciągu zaledwie sześciu lat.
Światowej sławy włoska artystka muzyczna Laura Pausini również wypowiadała się przeciwko trudnej sytuacji San Siro. Do kampanii włączyli się także międzynarodowi artyści, m.in. gitarzysta E Street Band Bruce’a Springsteena, Steven Van Zandt.
Katedra na pustyni
Na razie San Siro pozostanie bez zmian.
Niemniej jednak pozostaje jasne, że jego znakomici najemcy – Inter i AC Milan – prędzej czy później się wyprowadzą.
Rywale Serie A potrzebują bardziej nowoczesnego stadionu, a jeśli będą musieli zbudować własny, zrobią to z dala od San Siro.
Nie jestem zbyt sentymentalny i nie podoba mi się pomysł, aby tak kultowy budynek zamienił się w coś na kształt starożytnej piramidy – pustej, w dużej mierze nieużywanej i otoczonej pustynią.
Ale te gigantyczne, tętniące życiem wieże wznoszące się spiralnie w panoramę miasta są częścią historii miasta i symbolem jego witalności.
Gdziekolwiek zostaną zbudowane jego zamienniki, niezależnie od tego, jak fantazyjne, eleganckie i wyrafinowane będą, cokolwiek nastąpi dalej, będzie musiało minąć trochę czasu, zanim będą mogły zastąpić emocje związane z oglądaniem San Siro, nie mówiąc już o przytłaczającym uczuciu przebywania na tym mitycznym stadionie. Prawdziwy cud nowoczesnej architektury.