Ava DuVernay przechodzi do historii w tym roku na Festiwalu Filmowym w Wenecji, stając się pierwszą Afroamerykanką biorącą udział w Konkursie. Jej najnowszy film „Origin” to ważny projekt, który lepiej sprawdziłby się jako dokument.
Scenariusz i reżyseria: Ava DuVernay (Kiedy nas zobaczą, 13), Pochodzenie jest adaptacją książki non-fiction „Caste: The Origins of Our Discontents”. Jest to kronika życia Isabel Wilkerson, laureatki nagrody Pulitzera, granej przez Aunjanue Ellis, która wyrusza w pisarską podróż prowadzącą do napisania bestsellera z 2020 roku.
Film rozpoczyna się morderstwem Trayvona Martina w 2012 roku i ukazuje Wilkersona niechętnie wciągniętego w sprawę – zwłaszcza gdy jej matka Ruby (Emily Yancy) stwierdza, że niezależnie od tego, jak tragiczna była śmierć młodego czarnoskórego mężczyzny, powinien był wiedzieć lepiej spacerować nocą po białej dzielnicy.
Wilkerson zadaje sobie pytanie, co popchnęło Latynosa George’a Zimmermana do zastąpienia siebie w białej społeczności i stwierdza, jak niewystarczające jest to, że rasizm jest podstawowym językiem do zrozumienia wszystkiego.
Kiedy jej mąż Brett (Jon Bernthal) i matka umierają w tym samym roku, ona wyrusza w podróż, która zabiera ją z Berlina do Indii, aby ustalić, w jaki sposób komentarze jej matki na temat protokołów behawioralnych są powiązane z dumnymi pokazami neonazistów w USA i jak systemy ucisku należy rozpatrywać poza rasą, a bardziej w kategoriach kast.
Jej praca magisterska koncentruje się na budowaniu zapór między ludźmi w celu zablokowania wspólnego przeznaczenia, przy czym filarem definiującym kastę jest endogamia.
W Berlinie odwiedza pomnik Holokaustu, stoi w Pustej Bibliotece (Bibliothek), rozmawia z naukowcami i nawiązuje kontakt między nazistami a Jimem Crowem. W Indiach skupia się na Dalitach, znanych jako „nietykalni” – najniższej warstwie kast na subkontynencie indyjskim, a w trakcie jej wywiadów przeplata się dramatyzacje postaci historycznych, takich jak August Landmesser (Finn Wittrock), który występował samotnie w tłumie odmawiającym użycia nazistowskiego salutu oraz czarnoskórych antropologów Allison i Elizabeth Davis (Isha Blaaker i Jasmine Cephas-Jones).
Nie można temu zaprzeczyć Pochodzenie to ambitny projekt, który przeplata historię kobiety zmagającej się ze stratą z procedurą badawczą rzucającą światło na tkankę łączną globalnych systemów opresyjnych. Jednak w miarę upływu czasu film wydaje się ograniczać do narzędzia akademickiego; a kiedy DuVernay skupia się na żałobie, nie może powstrzymać się od popadnięcia w sentymentalizm. Niektóre fragmenty historycznych retrospekcji rzeczywiście dostarczają emocjonalnego ciosu, szczególnie historia młodego Ala Brighta, któremu odmówiono dostępu do basenu przeznaczonego wyłącznie dla białych po meczu baseballowym ze swoją drużyną. Ale nawet wpływ tej przejmującej rekonstrukcji jest przytępiony przez pewne chwytające za serce momenty i powtarzające się wypowiedzi, które stają się niezdarne.
W filmie są momenty, kiedy DuVernay zdaje się być świadoma potencjalnej nieporadności porodu, szczególnie poprzez postać kuzynki Isabel, Marion (Niecy Nash), która wytyka Isabel w związku z jej tezą i tym, czy można ją wyrazić ludzkimi słowami. Jednak w chwili, gdy pojawia się biała tablica i w akcie końcowym zostaje nakreślona struktura książki, ten proces tworzenia bestsellera – niezależnie od tego, jak dobrze zrealizowany i zagrany – sprawia wrażenie często powtarzanego wykładu.
Choć może to być fascynujące i istotne, Pochodzenie to przedsięwzięcie naukowe, które niekoniecznie ma charakter filmowy. Dokumentalny powrót do domu po 2008 roku To jest życie i 2016 13mógł lepiej służyć DuVernayowi.
Pochodzenie miał premierę w Konkursie na Festiwalu Filmowym w Wenecji.