O nas
Kontakt

Rocznice albumów: trzy płyty do świętowania we wrześniu 2024 r.

Laura Kowalczyk

Album anniversaries: Three records to celebrate in September 2024

Od euforycznego szwedzkiego popu po zmysłowy brytyjski triphop, a skończywszy na niezrównanym teatralnym dziele rockowym – oto nasz wybór trzech albumów, które w tym miesiącu obchodzą ważną rocznicę.

Każdego miesiąca 2024 roku TylkoGliwice Culture zabiera nas w podróż w przeszłość i wybiera trzy albumy upamiętniające ważne wydarzenie w karierze.

Oto trzy płyty, które warto odkryć na nowo, bo w sierpniu obchodzą odpowiednio 10., 20. i 30. urodziny.

Tove Lo kończy 10 lat w 2024 roku – Królowa chmur

(Data wydania: 30 września 2014)

Tove Lo - Królowa Chmur

Rok 2014 był świetnym rokiem dla muzyki pop, za sprawą takich wydawnictw jak debiutancki electro-pop La Roux „Trouble In Paradise”, „Ultraviolence” Lany Del Rey, punkowy klejnot dance’owy „SUCKER” Charli XCX, rockowo-popowe dzieło o tym samym tytule autorstwa St. Vincent i oczywiście „1989” Taylor Swift.

Jednak jedno wydawnictwo jest często i niesłusznie pomijane: Tove Ebba Elsa Nilsson, znana również jako debiutancki album Tove Lo 'Queen Of The Clouds’.

Ta ekstrawagancja synth / EDM / new wave dance pokazała szwedzkiej gwieździe popu, która dostarczała banger za bangerem z żartobliwym werwą, melodie, teksty i styl emanujące seksapilem w dużych ilościach. To żywa lista utworów, która zabiera słuchacza przez to, jak to jest być młodym, zakochanym, niezakochanym i radzić sobie z bałaganem surowych emocji. W pokazanych uczuciach jest orzeźwiająco szczery i niemal pijacki bałagan, co sprawia, że ​​Tove Lo jest czymś w rodzaju oryginalnego Brat.

Single „Habits (Stay High)” i „Talking Body” wyróżniają się jako doskonałe wizytówki całego albumu. Pierwszy opisuje zachowanie kogoś, kto próbuje poradzić sobie z rozstaniem i nie owija w bawełnę. „Jem kolację w wannie / Potem chodzę do klubów seksu / Oglądam dziwaków uprawiających seks (…) Wracam do domu, mam ochotę na przekąskę / Objadam się wszystkimi moimi Twinkies / Wymiotuję do wanny / Potem idę spać”. Proto-Brat kontynuuje „podbieranie tatusiów z placu zabaw” i „robi to szybko i ostro”, ponieważ jest „odrętwiała i zdecydowanie zbyt pobłażliwa”.

Drugi singiel jest jeszcze bardziej seksowny dzięki rytmom i bardziej dosadnym deklaracjom: „Jeśli mnie kochasz, będziemy się pieprzyć całe życie / Wciąż i wciąż i wciąż.”

Wszystko to może brzmieć prowokacyjnie dla samego brzmienia, ale haczyki na albumie są nienagannie ustrukturyzowane i jest w nich autentyczna wesołość, której nie należy odrzucać jako pustego pozowania. Był to jeden z najbardziej zrealizowanych popowych albumów tamtego roku i utrzymuje się jako euforyczny popowy szczyt, który nie ma nic do zazdrości niektórym ze swoich następców dziesięć lat później.

Od 2014 roku gwiazda Tove Lo znacznie wzrosła: jej albumy „Lady Wood” (2016) i „Blue Lips” (2017) również przyniosły hity, a jej najnowsza płyta „Dirt Femme” (2022) nie jest wcale słaba, z utworami takimi jak „How Long” i „No One Dies From Love” – pierwszy z nich znalazł się na ścieżce dźwiękowej do drugiego sezonu serialu telewizyjnego Euphoria. A jeśli jeszcze nie widziałeś jej na żywo, nie przegap jej następnym razem, gdy będzie na festiwalu lub przyjedzie do miasta w pobliżu. Nie pożałujesz.

„W dobre dni jestem cholernie czarująca” – chwali się Tove Lo w „Moments”. I ma rację.

We wrześniu swoje 10. urodziny obchodzić będą również: „Crush Songs”, debiutancki solowy album wokalistki Yeah Yeah Yeah, Karen O; debiutancki album irlandzkiego piosenkarza i autora tekstów Hoziera o tym samym tytule, na którym znalazł się jego przebój „Take Me To Church”; zdumiewający trzeci album Perfume Genius „Too Bright”; drugi album brytyjskich gwiazd indie Alt-J „This Is All Yours” z doskonałymi singlami „Left Hand Free” i „Hunger of the Pine”; a także amerykańska perełka „Down Where The Spirit Meets The Bone” Lucindy Williams.

20. urodziny w 2024: Nick Cave & The Bad Seeds – Abattoir Blues / The Lyre of Orpheus

(Data wydania: 20 września 2004)

Nick Cave & The Bad Seeds - Abattoir Blues / Lira Orfeusza

Rok 2024 to wielki rok dla fanów Nicka Cave’a i The Bad Seeds. Właśnie wydali swój nowy album „Wild God”, a w tym roku mija 40. rocznica ich debiutanckiego albumu „From Her To Eternity”, a także 30. rocznica jednego z ich najbardziej cenionych dzieł, albumu „Let Love In” z 1994 roku, na którym znalazł się ich singiel „Red Right Hand”. Jednak rocznicą, na którą czekamy najbardziej, jest 20. rocznica ich podwójnego albumu z 2004 roku „Abattoir Blues / The Lyre of Orpheus”, niewątpliwie ich najlepszego LP do tej pory.

Po wydaniu jednego z najbardziej lubianych albumów zespołu, „The Boatman’s Call” z 1997 r., oraz balladowych „No More Shall We Part” i „Nocturama” – obu źle przyjętych – „Abattoir Blues / The Lyre of Orpheus” zniszczył to, co wydawało się żałobnym okresem.

Album jest nieskończenie hipnotyzującą kolekcją piosenek, które pokazują Bad Seeds w ich najbardziej teatralnej odsłonie. Dwie kontrastujące strony – „Abattoir Blues” jest bardziej hałaśliwą i rockową, podczas gdy „Lyre” jest elegancką interpretacją mitu orfickiego – działają wspólnie, aby stworzyć wzniosłe oświadczenie. Instrumenty i chóry gospel dodają mu dużo dramatycznego wigoru; teksty w tych dwóch połowach są burzliwe i emocjonalnie satysfakcjonujące; i pomimo odejścia wieloletniego Bad Seed Blixa Bargelda, zespół czuł się, jakby był naładowany energią jak nigdy wcześniej.

Utwory takie jak otwierający utwór „Get Ready For Love”, epicki „Hiding All Away” (który przypominał część kunsztu opowiadania historii z „Murder Ballads”) i wspaniały „Abattoir Blues” wyróżniają się w pierwszej połowie. Delikatny „Breathless” jest punktem kulminacyjnym w drugiej, podobnie jak zapierający dech w piersiach utwór zamykający „O Children”, który jest porywającym i emocjonalnym dopełnieniem.

Mówiąc krótko, trzynasta płyta zespołu była daleka od pecha. Udało jej się połączyć wczesną, pełną krwi intensywność Bad Seeds z delikatną poezją, którą dopracowali w drugiej połowie swojej kariery. To po prostu idealna płyta, której warto słuchać w kółko w tym roku, ponieważ świętuje drugą dekadę.

Również we wrześniu 20. urodziny będą obchodzić: powrót Green Day do formy punk-popu z ambitnym albumem koncepcyjnym „American Idiot”; drugi album Interpolu „Antics”; debiutancki album Arcade Fire „Funeral”, który wraz z albumem „The Suburbs” plasuje się na szczycie ich listy najlepszych albumów do tej pory; czwarty studyjny album Devendry Banharta „Niño Rojo”, przepiękny folkowy klejnot; oraz „Brian Wilson Presents Smile”, wspaniały album z zupełnie nowymi nagraniami muzyki, którą Wilson pierwotnie stworzył na niedokończony album Beach Boys, porzucony w 1967 roku.

30 lat w 2024 r.: Massive Attack – Ochrona

(Data wydania: 26 września 1994)

Masowy Atak - Ochrona

Kiedy pojawili się ze swoim pierwszym albumem z 1991 roku, „Blue Lines”, Massive Attack byli na czele nowego brzmienia trip-hopowego. Ich zmysłowa elektronika, która łączyła hip-hop, dub, jazz i soul, sprawiła, że ​​kolektyw z Bristolu wyróżniał się na tle swoich trip-hopowych rówieśników: Portishead, DJ Shadow, Tricky (jeden z ich częstych współpracowników) i Morcheeba.

W tym roku ich drugi album „Protection” kończy 30 lat i nie zbiera wystarczająco pochwał. W dużej mierze odrzucony, ponieważ jest chronologicznie wciśnięty między ich niezwykle wpływowy debiut i prawdopodobnie ich najlepszy album z 1998 roku, „Mezzanine”, „Protection” zasługuje na więcej miłości.

Pomimo braku wyjątkowej aury swojego poprzednika „Blue Lines”, oba albumy mają wiele wspólnego DNA. Oba mają nawet ten sam obraz „gazu łatwopalnego” na okładkach. Robert Del Naja, Andrew Vowles i Grant Marshall rzeczywiście przeszli w stronę bardziej ambientowych, niektórzy mogliby powiedzieć stonowanych dźwięków, o czym świadczy tytułowy utwór z wokalem Tracey Thorn z Everything But The Girl. To hipnotyzująco piękna piosenka, zawierająca ponadczasowe przesłanie o istocie troski. Przede wszystkim jej atmosfera nadal rezonuje w dyskografii zespołu i poza nią.

Są odwołania do „Blue Lines” z utworami takimi jak „Weather Storm” i jego funky baseline; „Karmacoma” i jego dźwięki reggae; i złowieszczy „Heat Miser”. Jednak „Protection” jako całość to nastrojowy i wciągający dźwięk zespołu, któremu udało się wypchnąć swoje awangardowe brzmienie poza trend trip-hopowy, do którego się przyczynili. Ewoluuj lub się rozpadaj – i to samo można powiedzieć o późniejszej twórczości Massive Attack, nie tylko z „Mezzanine”, ale także z niezrozumianym „100th Window” z 2003 roku, który znacznie zmniejszył fuzję hip-hopu i jazzu z poprzednich albumów, i ich ostatnim albumem do tej pory, „Heligoland” z 2010 roku.

Miejmy nadzieję, że oczekiwanie na nowy album dobiega końca. Tymczasem dobrze by było, gdybyś na nowo odkrył „Protection” i jego urzekające dźwięki.

We wrześniu swoje 30. urodziny obchodzi również Christopher George Latore Wallace, znany również jako The Notorious BIG. Jego debiutancki album „Ready To Die” to klasyk hip-hopu, na którym znalazły się takie single jak „Juicy”, „Big Poppa” i „One More Chance”.

Do zobaczenia w przyszłym miesiącu!