Wiele osób jest ofiarami własnej emocjonalnej reakcji na kryzys klimatyczny, a nie złoczyńcami – pisze Jessica Kleczka.
Nie przez przypadek zaprzeczanie zmianom klimatycznym i opóźnianie zmian klimatycznych należą do największych przeszkód w walce z kryzysem.
Firmy zajmujące się paliwami kopalnymi wydały miliony na lobbowanie wśród polityków, doradzając swoim zespołom PR, aby siały niepewność co do niepodważalnej nauki, i odmawiając zmiany swoich modeli biznesowych. To wszystko pomimo tego, że od lat 60-tych XX wieku znano skutki spalania swoich produktów.
Do dziś branża jest niezwykle obecna na szczytach klimatycznych, takich jak COP28, gdzie liczebność lobbystów zajmujących się paliwami kopalnymi przewyższała liczebnie prawie każdą delegację krajową. Rządy w dalszym ciągu przyjmują także hojne datki od sceptyków i podmiotów zajmujących się paliwami kopalnymi oraz dotują przemysł gazowy i naftowy.
W mediach społecznościowych stale spotykam osoby negujące klimat, ponieważ część mojej pracy dotyczy komunikacji naukowej i wsparcia publicznego.
Wiele z nich to automatyczne boty. Inni to wściekli ludzie, utknięci w polaryzujących cyklach medialnych, wielu z nich ma interesy i powiązania branżowe, a propagowanie planety nadającej się do zamieszkania postrzegają jako „przebudzoną propagandę”.
Obie grupy są mniejszościami wokalnymi i żadna z nich nie jest warta marnowania na nią zbyt wiele energii.
Wszystko, co wiesz o negowaniu klimatu, jest błędne
Najpowszechniejszą formą zaprzeczania zmianom klimatycznym nie jest zaprzeczanie agresywne, ale zaprzeczanie pasywne. Mówią to ludzie, którzy są bardzo świadomi istnienia zmian klimatycznych, ale po prostu nie przejmują się tym zbytnio lub całkowicie unikają tego tematu. Nazywamy ich „odrzucającymi”.
Niektórzy negacjoniści klimatyczni to ludzie, których nie można by się spodziewać, na przykład należący do grup, które będą silnie dotknięte rosnącą temperaturą.
Negacjoniści klimatyczni są ofiarami, a nie złoczyńcami
Twój przeciętny lekceważący klimat nie jest złym potentatem biznesowym, który chce wycisnąć jak najwięcej zysków, zanim świat spłonie. Uważam też, że często jesteśmy na złej drodze, demonizując ludzi za to, że nie wierzą w „całą sprawę z globalnym ociepleniem”.
Moje badania akademickie skupiają się na lęku klimatycznym i odkryłem, że zaprzeczanie zmianom klimatycznym często wynika ze strachu przed zmianami i tym, co kryzys klimatyczny będzie oznaczać dla naszego życia, źródeł utrzymania i stylu życia.
Ponieważ zmiany klimatyczne mogą wydawać się zbyt ogromnym zagrożeniem, z którym nie można sobie poradzić indywidualnie, wrogość jest skierowana w stronę zwolenników działań klimatycznych.
Ludzie ewoluowali, aby w obliczu zagrożenia reagować na zasadzie walki-ucieczki-zamrożenia. Podczas gdy niektórzy reagują na kryzys klimatyczny, walcząc z nim (na przykład angażując się w aktywizm), wielu doświadcza reakcji zamrożenia (strach i niezdolność do działania), a nawet reakcji ucieczki – całkowicie unikając problemu.
Choć może to wydawać się sprzeczne z intuicją, okazując współczucie osobom lekceważącym zmiany klimatyczne może bardzo pomóc i pomóc im uwolnić się od zaprzeczeń.
Wiele osób jest ofiarami własnych reakcji emocjonalnych na kryzys klimatyczny, a nie złoczyńcami. Jako największe zagrożenie kryzys klimatyczny wywołuje głęboki strach przed zmianami.
Kluczem jest pomoc ludziom w zrozumieniu, że niekontrolowana zmiana klimatu stwarza znacznie większe ryzyko niż jakakolwiek alternatywa.
Opóźnienie jest nowym zaprzeczeniem klimatu
Negatorzy klimatyczni to obecnie prawdopodobnie gatunek wymierający. Na przykład zaledwie 4 procent mieszkańców Wielkiej Brytanii twierdzi, że w ogóle nie czuje się zaniepokojonych kryzysem.
Jednak nowa i podstępna taktyka grozi podważeniem naszych wysiłków na rzecz budowania bardziej zrównoważonej przyszłości: opóźnienie klimatyczne, na którego czele stoi przemysł paliw kopalnych i powiązani z nim politycy.
Julia Steinberger, profesor wyzwań społecznych związanych ze zmianami klimatycznymi na Uniwersytecie w Lozannie, zbadała formy, jakie przyjmuje opóźnienie. Przekierowanie odpowiedzialności to jedna z czterech głównych taktyk zidentyfikowanych przez nią i jej współpracowników; ludzie przerzucają winę z rządów i zanieczyszczających gałęzi przemysłu na jednostki.
Inni forsują rozwiązania nieprzekształcające, w szczególności technologie takie jak wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla, których skuteczność na dużą skalę nie została jeszcze udowodniona.
Popularność zyskało także skupianie się na negatywach działań klimatycznych. Niektórzy twierdzą na przykład, że „odejście od paliw kopalnych sprawi, że ludziom będzie zimniej i biedniej”, ignorując jednocześnie niszczycielskie skutki niezastosowania się do tych zaleceń.
Wiele firm zajmujących się paliwami kopalnymi stosuje taktykę „wakewashing” – wykorzystując w swoich reklamach społeczności kolorowe, na które nieproporcjonalnie wpływa zanieczyszczenie paliwami kopalnymi. Często te reklamy będą sugerować, że lepsze warunki życia w krajach takich jak Indie są możliwe jedynie przy pomocy Shella i współutrwalającego białego zbawiciela i imperializmu.
Wreszcie poddanie się zagładzie jest często przedstawiane jako „przystosowanie się do zmiany klimatu” lub „akceptacja tego, co nieuniknione” i działa bezpośrednio na korzyść osób najbardziej odpowiedzialnych za zmiany klimatyczne, podczas gdy najbardziej dotknięte społeczności są pozostawione same sobie.
Choć musimy nauczyć się potwierdzać nasze odczucia związane z klimatem, niezwykle istotne jest zrozumienie, że poddanie się zagładzie oznacza zdradę ludzi na całym świecie, dla których zmiana klimatu stanowi ostre i zagrażające życiu niebezpieczeństwo.
Możemy oprzeć się na naszym strachu i niepokoju i przepracować je, jednocześnie kierując nasz ból do świata w czyn.
Jak zatem walczyć z opóźnieniami i odmową?
Wiele osób nie postrzega kryzysu klimatycznego jako czegoś, co ma bezpośrednie znaczenie w ich życiu.
Z moich badań przeprowadzonych wspólnie z Imperial College i organizacją charytatywną Greener & Cleaner wynika, że identyfikacja problemów ważnych dla ludzi i wykorzystywanie ich jako pierwszego punktu kontaktu jest często skuteczniejsza niż bombardowanie ludzi przerażającymi danymi na temat problemu, który często może wydawać się odległy.
Zamiast o zmianach klimatycznych czasami skuteczniejsze może być mówienie o zanieczyszczeniu powietrza, dostępie do terenów zielonych lub kryzysie kosztów utrzymania.
Kolejnym elementem skutecznej komunikacji dotyczącej zmian klimatycznych jest przemawianie do wartości wyznawanych przez ludzi.
Jak pisze Katharine Hayhoe w swojej wspaniałej książce Saving Us (Saving Us): „największym wyzwaniem, przed jakim stoimy, nie jest zaprzeczanie nauce. To połączenie trybalizmu, samozadowolenia i strachu”.
Przytacza badania, które wykazały, że postawy ludzi wobec zmian klimatycznych są najsilniej skorelowane z wyznawanymi przez nich wartościami, światopoglądem i orientacją polityczną, a nie z edukacją i wiedzą.
Podważanie poczucia przynależności ludzi, a nawet atakowanie ich na poziomie osobistym za unikanie zmian klimatycznych, prawdopodobnie tylko wzmocni ich obronę. Spotkanie z ludźmi tam, gdzie są, z większym prawdopodobieństwem doprowadzi do sukcesu, a także zmniejszenie dystansu psychologicznego do problemu, który często wydaje się odległy od naszego codziennego życia i zmagań.
Hayhoe podaje przykład wyjaśniania rolnikom skutków suszy i chaotycznej pogody, nie wspominając o słowie „klimat”.
Zmiana klimatu: po prostu o tym porozmawiajcie
Wreszcie musimy ponownie rozważyć sposób, w jaki komunikujemy o kryzysie klimatycznym.
Wiele doniesień prasowych przedstawia kryzys klimatyczny w kategoriach nieuchronnej apokalipsy i załamania społecznego. Chociaż musimy przyznać się do tych bardzo realnych zagrożeń, rzeczywistość jest taka, że większość ludzi czuje się zdemotywowana i przerażona, gdy spotykają się z ponurymi nagłówkami, co skutkuje reakcją ucieczki lub zamrożenia.
Być może wbrew intuicji nasze mózgi ewoluowały, aby zwracać większą uwagę na negatywne informacje – chociaż podejścia oparte na strachu przede wszystkim skutecznie wzbudzają w ludziach poczucie niepokoju. Jednak badania pokazują, że jesteśmy najbardziej zmotywowani do działania, gdy widzimy rozwiązania, nadzieję i, co najważniejsze, innych podejmujących działania.
Zamiast zaprzeczać zmianom klimatycznym, naszym największym wyzwaniem są opóźnienia klimatyczne i lekceważenie w czasie, gdy kluczowe znaczenie ma podjęcie odważnych i ambitnych działań. Rzeczywistość jest taka, że większość z nas jest zaniepokojona kryzysem klimatycznym i chce coś z tym zrobić; ale większość ludzi nie wie, od czego zacząć.
Jako ludzie świadomi klimatu często wystarczy wyciągnięcie ręki i zaoferowanie wskazówek, aby przełamać zabezpieczenia. A najlepszym sposobem na osiągnięcie tego jest po prostu rozmowa o kryzysie klimatycznym – w pracy, w szkole, przy stole. Normalizując rozmowy klimatyczne, zachęcamy do zdrowszych reakcji emocjonalnych.
Zamiast siać nasiona strachu i polaryzacji, zachęcamy w równym stopniu do wrażliwości, jak i do nadziei, motywujemy ludzi do podejmowania działań na rzecz lepszej przyszłości.