NATO wezwało obie strony do negocjacji jako „jedynego sposobu na osiągnięcie trwałego pokoju”.
Przywódca Kosowa powiedział w poniedziałek, że niedawny „atak terrorystyczny” przeprowadzony przez jednostkę paramilitarną stanowi część „szerszego planu” Serbii mającego na celu „aneksję” północnego Kosowa.
Albin Kurti nawiązał do zabójstwa kosowskiego albańskiego funkcjonariusza policji, które miało miejsce 24 września w zasadzce na obszarze, na którym w kilku miastach Serbowie stanowią większość.
Doszło do strzelaniny pomiędzy kosowskimi siłami specjalnymi a ciężko uzbrojoną jednostką kosowskich Serbów. Trzech z nich zginęło, a trzech innych aresztowano. Inni uciekli.
Według Kurtiego incydent ten – jedna z najpoważniejszych eskalacji, jakie miały miejsce w Kosowie w ostatnich latach – był częścią „większego planu aneksji północnego Kosowa w drodze skoordynowanego ataku” na dziesiątki pozycji.
Twierdził, że plan zakładał „utworzenie korytarza w kierunku Serbii”, aby „umożliwić dostawy broni i żołnierzy”.
Serbia odmawia uznania niepodległości Kosowa, swojej dawnej południowej prowincji.
Rebelianci z albańskiej większości w Kosowie toczyli wojnę o niepodległość przeciwko siłom serbskim w latach 1998–1999, która zakończyła się po kampanii bombardowań NATO.
Napięcie wzrosło w północnym Kosowie, w którym żyje około 120 000 kosowskich Serbów.
W poniedziałek serbscy przywódcy ogłosili, że zmniejszyli liczbę żołnierzy wzdłuż granicy z Kosowem, którą nazywają „linią administracyjną”.
Armia serbska zmniejszyła swój kontyngent żołnierzy z 8350 do 4500, powiedział w poniedziałek szef sztabu sił zbrojnych Milan Mojsilovic, trzy dni po ostrzeżeniu Stanów Zjednoczonych przed „poważnym rozmieszczeniem wojsk”.
W niedzielę NATO ogłosiło, że wzmocni swoją obecność w Kosowie liczbą 600 brytyjskich żołnierzy.
Jej siły pokojowe – znane jako KFOR – składają się z około 4500 żołnierzy z 27 krajów.
W niedzielę sojusz wojskowy pod przewodnictwem USA ponownie wezwał do spokoju i zażądał, aby Belgrad i Prisztina jak najszybciej powróciły do dialogu.
Według rzecznika NATO jest to „jedyny sposób na osiągnięcie trwałego pokoju”.
Podczas ostatniego wybuchu przemocy w regionie 24 września oddział paramilitarny składający się z kilkudziesięciu żołnierzy zabił kosowskiego albańskiego policjanta, a drugiego ranił na punkcie kontrolnym w pobliżu wsi Banjska w północnym Kosowie.
Wspierani przez Belgrad, odrzucają rząd w Prisztinie.
Tego samego dnia ataku władze Kosowa twierdziły, że za ciężko uzbrojoną grupą stoi Serbia, co władze serbskie odrzuciły.
Stany Zjednoczone, główny międzynarodowy sojusznik Kosowa, wezwały w piątek Serbię do „wycofania (swoich) wojsk” z granicy.
Prezydent Serbii Aleksandar Vucic oskarżył Waszyngton o kłamstwo, nie zaprzeczając wprost obecności serbskich żołnierzy.
Powiedział, że liczba żołnierzy serbskich była znacznie niższa niż podczas podobnego rozmieszczenia w maju.
Generał Mojsilovic stwierdził, że jest „zaskoczony” „głębokim zaniepokojeniem niektórych” rozmieszczeniem sił serbskich podczas ostatniego „kryzysu bezpieczeństwa”.
Według niego armia serbska rozmieściła w tym samym regionie około „14 000 żołnierzy” między grudniem 2022 r. a majem 2023 r. podczas „podobnych kryzysów bezpieczeństwa”.
Siły serbskie zostały wówczas postawione „najwyższy stopień pogotowia”, co nie miało miejsca w zeszłym tygodniu, podkreślił Mojsilovic.