Rządząca Serbska Partia Postępowa Vucicia zwyciężyła w głosowaniu do parlamentu, jednak w wyborach samorządowych w Belgradzie grupa opozycyjna stwierdziła, że została okradziona i zażądała powtórzenia głosowania.
Przeciwnicy populistycznego prezydenta Serbii Aleksandara Vucicia wyszli na ulice, twierdząc, że przedterminowe wybory, które odbyły się w weekend, zostały sfałszowane, jak stwierdzili w poniedziałek międzynarodowi obserwatorzy, głosowanie odbyło się w „niesprawiedliwych warunkach” i pojawiło się wiele doniesień o nieprawidłowościach.
Napięcia polityczne w kraju bałkańskim wzrosły w związku z niedzielnymi wyborami parlamentarnymi i lokalnymi.
W Belgradzie kilka tysięcy osób zebrało się przed siedzibą państwowej komisji wyborczej, skandując „złodzieje”, gdy przywódcy opozycji zaczęli składać formalne skargi dotyczące sfałszowania wyborów miejskich.
„Nie powinniśmy w tej sprawie milczeć” – powiedziała uczestnicząca w demonstracjach studentka Danica Samardzic.
„Ten protest to dopiero początek czegoś większego, dzięki czemu możemy osiągnąć cele, które nas tu skłoniły”.
„Mamy setki skarg” – powiedziała polityk opozycji Marinika Tepic.
Ona i kilku innych polityków opozycji obozowali w budynku będącym siedzibą Państwowej Komisji Wyborczej.
Rządząca Vucicia Serbska Partia Postępowa zwyciężyła w głosowaniu parlamentarnym, jak potwierdziły wstępne oficjalne obliczenia.
Jednak podczas wyborów lokalnych w Belgradzie grupa opozycyjna stwierdziła, że została okradziona, nie uznała wyników i zażądała powtórzenia głosowania.
Serbski prezydent pojawił się w poniedziałkowy wieczór w państwowej telewizji RTS, stwierdzając, że „wybory były uczciwe” i że chce „powiedzieć ludziom, żeby się nie martwili… zapanuje pokój, prawo i porządek”.
We wstępnym oświadczeniu misja złożona z przedstawicieli międzynarodowych organów ochrony praw stwierdziła, że głosowanie zostało „zakłócone przez ostrą retorykę, stronniczość w mediach, presję na pracowników sektora publicznego i niewłaściwe wykorzystanie zasobów publicznych”.
„Dzień wyborów przebiegł sprawnie, jednak naznaczony był licznymi uchybieniami proceduralnymi, w tym niespójnym stosowaniem zabezpieczeń podczas głosowania i liczenia, częstymi przypadkami przeludnienia, naruszeniami tajności głosowania, licznymi przypadkami głosowania grupowego” – napisano w konkluzjach.
Vucic, który sprawuje władzę od 2012 r., odrzucił krytykę ze strony swoich przeciwników, jakoby jego rząd ograniczał wolności demokratyczne, jednocześnie pozwalając na szerzenie się korupcji i przestępczości zorganizowanej.
Pod rządami Vucicia Serbia stała się kandydatem do członkostwa w UE, ale opozycja zarzuca blokowi przymykanie oczu na niedociągnięcia demokratyczne kraju w zamian za stabilność w regionie Bałkanów, wciąż niespokojnym po wojnach lat 90. XX wieku.
W wyborach SNS Vucicia walczyło z sojuszem opozycji Serbia Przeciw Przemocy (SPN).
Według niemal pełnych wstępnych danych Państwowej Komisji Wyborczej, partia Vucicia zdobyła w głosowaniu parlamentarnym prawie 47 procent głosów, a za nią uplasowała się Serbia Przeciw Przemocy z 23 procentami.
W wyborach, które odbyły się zaledwie 18 miesięcy po poprzednim głosowaniu prezydenckim i parlamentarnym, startowało także kilka innych mniejszych partii.
Jeśli wynik ten potwierdzi się w ostatecznym podliczeniu głosów, oznacza to, że partia SNS będzie miała bezwzględną większość w 250-osobowym parlamencie i samodzielnie utworzy kolejny rząd.
Oficjalne wyniki wyborów do ratusza w Belgradzie nie są jeszcze ogłoszone, ale prognozy agencji wyborczych IPSOS i CESID mówią, że SNS zdobyło 38 procent głosów, a Serbia Przeciw Przemocy – 35 procent.
Nieprawidłowości zgłosili także obserwatorzy wyborów i niezależne media w Serbii.