Nagły wybuch przemocy na Bliskim Wschodzie po raz kolejny obnażył podziały w Unii Europejskiej powstałe w wyniku trwającego od kilkudziesięciu lat konfliktu.
Chociaż UE dwa tygodnie temu powszechnie potępiła ataki Hamasu na izraelskie miasta i kibuce, izraelskie ataki odwetowe na Strefę Gazy nie spotkały się z bezwarunkowym poparciem.
W tym tygodniu rządy UE próbowały załagodzić sytuację, znajdując wspólną płaszczyznę i – wreszcie – mówiły jednym głosem.
Niemały wyczyn, biorąc pod uwagę trwające pojednanie między najbardziej proizraelskimi państwami członkowskimi, takimi jak Niemcy i Austria, z najbardziej krytycznymi, jak Hiszpania i Irlandia.
„Izrael ma prawo do samoobrony zgodnie z prawem międzynarodowym. Hamas to terroryści, a naród palestyński również cierpi z powodu tego terroru. I musimy ich wspierać” – powiedziała w tym tygodniu Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
„Nie ma sprzeczności w okazywaniu solidarności z Izraelem i działaniu na rzecz humanitarnych potrzeb narodu palestyńskiego”.
Mówiąc jaśniej, przywódcy UE mieli w tym tygodniu powód do świętowania – a przynajmniej większość z nich.
Prawicowo-nacjonalistyczny rząd w Polsce, wieloletni wróg Brukseli, który raz po raz antagonizował i frustrował przywódców UE w związku z podstawowymi wolnościami demokratycznymi, zostanie wkrótce usunięty z politycznej szachownicy.
Niedzielne wybory przyniosły dotkliwe straty dla rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość oraz duże zyski dla proeuropejskiej opozycji.
Trzy partie pod przewodnictwem byłego premiera i przewodniczącego Rady UE Donalda Tuska mają teraz większość niezbędną do utworzenia rządu koalicyjnego.
„Ten wynik mówi sam za siebie. Nikt go nie zniekształci, nikt nam tego nie odbierze. Wygraliśmy demokrację, wywalczyliśmy wolność, odzyskaliśmy naszą ukochaną Polskę” – powiedział Tusk.
Zdaniem Katariny Barley, wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego i byłej minister sprawiedliwości Niemiec, zmiana rządu w Polsce może mieć ważne konsekwencje dla Europy.
„Poprzedni rząd podążał ścieżką autokracji, znosząc niezależność sądownictwa i koncentrując media w swoich rękach” – powiedziała TylkoGliwice.
„To było w pewnym sensie podążanie drogą Viktora Orbána na Węgrzech i bardzo, bardzo dobrze i z ulgą widzę, że Polacy wybrali inną drogę”.
Ciekawy tydzień miał także wspomniany wyżej Viktor Orbán.
Zamiast brać udział w wirtualnym szczycie UE na Bliskim Wschodzie, wolał rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Chinach, co jest czymś niezwykłym, ponieważ przywódcy krajów europejskich w dużej mierze traktują Putina chłodno, odkąd Rosja najechała Ukrainę w zeszłym roku.
„Premier Węgier należy do nielicznej grupy polityków europejskich, którzy wiedzą, jak bronić swoich interesów, robią to wytrwale, moim zdaniem, dość taktowo” – powiedział Putin po ich spotkaniu.