O nas
Kontakt

Torysowscy parlamentarzyści są zbyt zajęci ratowaniem swojej skóry, aby uratować Rishiego Sunaka

Laura Kowalczyk

Torysowscy parlamentarzyści są zbyt zajęci ratowaniem swojej skóry, aby uratować Rishiego Sunaka

Jak dotąd pięćdziesięciu konserwatywnych deputowanych ogłosiło, że ustąpi z udziału w następnych wyborach.

LONDYN — Brytyjska Partia Konserwatywna słynie z instynktu przetrwania. Jednak w obliczu porażki wyborczej na horyzoncie parlamentarzyści Rishiego Sunaka nie mogą się doczekać.

Podczas gdy partia traci w sondażach, nadchodzące wybory mogą dopiero nastąpić za jakieś dziewięć miesięcy – co jest formą powolnej tortury, jeśli jesteś posłem torysów.

W tym okresie czyśćca parlamentarzyści muszą rozmyślać o własnej przyszłości – a wielu dochodzi do wniosku, że woleliby spędzić ją poza parlamentem.

Ci, którzy pozostali, dokonują własnych, prywatnych ocen na temat swoich największych szans na przetrwanie – czy będzie to porzucenie Westminsteru i prowadzenie twardej kampanii na własnym podwórku, czy też stanie się solą w oku rządu w kwestiach, które uważają za zwycięskie w głosowaniu.

Prowadzi to jednak do poczucia dryfu i dezercji wokół Izby Gmin, w związku z częstą nieobecnością parlamentarzystów, chyba że są oni zobowiązani do stawienia się i głosowania.

„Nie ma wątpliwości, że z każdym miesiącem ludzie będą coraz bardziej rozpraszani tym, co dzieje się w ich okręgu wyborczym i tym, co mogą zrobić, aby ocalić swoją pozycję” – powiedział jeden z parlamentarzystów z Partii Konserwatywnej zajmujący marginalne miejsce. Podobnie jak innym osobom piszącym w tym artykule, zapewniono mu anonimowość, aby mógł szczerze wypowiadać się na temat wewnętrznej polityki torysów.

To nie jest dobra wiadomość dla Sunaka, ponieważ desperacko próbuje znaleźć wiadomość, która mogłaby zmobilizować żołnierzy przed rokiem wyborczym.

Jak dotąd pięćdziesięciu parlamentarzystów z ramienia Partii Konserwatywnej ogłosiło, że ustąpi z udziału w następnych wyborach, w porównaniu z 14 ze strony Partii Pracy. Jeden ze znudzonych parlamentarzystów — Chris Skidmore — zdecydował, że nie może czekać do tego czasu, zdecydował się zrezygnować i zamiast tego wymusić wybory uzupełniające.

Anthony Wells, dyrektor ds. sondaży politycznych w YouGov, mówi, że niektórzy parlamentarzyści z większą większością mogą się pocieszyć, że sondaże prawdopodobnie zawężą się bliżej wyborów.

Dodaje jednak: „Choć często dochodziło do zawężeń, rzadko przychodzi mi na myśl skok. Nie sądzę, że historyczne zawężenia naprawdę dostarczają im wielu przykładów, które obaliłyby przewagę tej skali”.

Nawet niektórzy z tych, którzy pozostali, dobrowolnie zrezygnowali z normalnie pożądanych stanowisk w rządzie, a fala doświadczonych ministrów zdecydowała się odejść po ostatnich zmianach.

W Westminster panuje powszechna opinia, że ​​wielu z nich, niezależnie od tego, czy zamierzają ponownie kandydować, czy nie, już jednym okiem patrzy na swoje kolejne posunięcie po zakończeniu parlamentu.

Szokująca rezygnacja Roberta Jenricka, sojusznika Sunaka, w związku z dostrzeżonymi błędami w rządowym planie deportacji osób ubiegających się o azyl do Rwandy, była kolejną oznaką złego samopoczucia dotykającego część Westminsteru.

Nawet jeśli, jak głoszą plotki, nie patrzy w przyszłość w nadchodzących wyborach na przywódcę, Jenrick rozejrzał się i zdecydował, że najlepszym miejscem do przebywania nie jest już rząd Sunaka.

Wszystko to wywiera na partię siłę odśrodkową, tak jak powinna się ona łączyć.

Partia torysów, która sprawuje władzę w Wielkiej Brytanii od prawie 14 lat, tradycyjnie cieszy się opinią osoby dbającej o samozachowawczość, gdy sytuacja jest niepewna.

Tim Bale, profesor polityki na Uniwersytecie Queen Mary w Londynie, zauważa: „Przede wszystkim Partia Konserwatywna ma na celu utrzymanie Partii Pracy poza władzą. A to oznacza, że ​​bardzo często, pomimo różnic, połączą siły dla tego większego celu”.

„Myślę, że kiedy sprawują władzę przez jakiś czas” – dodaje Bale – „instynkt przetrwania zaczyna słabnąć”.

Sunak, w środku, pomiędzy brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Davidem Cameronem i ministrem spraw wewnętrznych Jamesem Cleverlym | Zdjęcie basenu autorstwa Chrisa Jacksona za pośrednictwem AFP/Getty Images

Chociaż w partii zawsze istniały grupy rebeliantów, coraz większa liczba parlamentarzystów – zwłaszcza młodszych – oblicza, że ​​ich interesom nie służy już najlepsze trzymanie się linii partii i nadzieja na awans.

Pełniący obowiązki ministra powiedział: „Są tacy, którzy myślą: nigdy nie dostanę szansy na objęcie funkcji w rządzie. Jeśli stanę się krzykliwy i będę nalegał na ostrzejsze stanowisko w sprawie Rwandy, moi wyborcy mogą przynajmniej rozpoznać, kim jestem”.

Być może jeszcze bardziej niepokojące dla nr 10 jest to, że wielu parlamentarzystów zgłasza ogólny brak osobistej lojalności wobec Sunaka.

Były minister gabinetu określił obecną administrację jako „autokratyczną”, twierdząc, że ciężka ręka centrum przyczynia się do absencji w Westminster.

„Izba (Commons) działa, kiedy możesz wejść, przedstawić argumenty, które minister mógłby wysłuchać, i przekazać ci informacje zwrotne” – stwierdzili. „Ten rząd nie współpracuje z kolegami. Pogląd numer 10 brzmi: „podjęliśmy decyzję”.

Jeden z parlamentarzystów, który był ministrem zarówno za Johnsona, jak i Sunaka, powiedział, że „niewątpliwie” istnieje grupa parlamentarzystów, którzy chcieliby, aby Sunak odszedł, ale utrzymuje go na miejscu „ze względu na brak oczywistych innych opcji”.

Wśród konserwatystów panuje poczucie paraliżu, którzy przez ostatnie 14 lat wypróbowywali większość możliwych wersji przywództwa. „To tak, jakby ktoś w płonącym budynku próbował otworzyć wszystkie wyjścia i stwierdził, że wszystkie są odcięte” – mówi Bale.

Zespół Sunaka już kopie głęboko, próbując odeprzeć taki fatalizm.

Przewodniczący partii Richard Holden w zeszłym miesiącu rzucił wyzwanie innym parlamentarzystom: „Moi koledzy naprawdę muszą zdecydować, czy są zainteresowani pracą w rządzie (lub) woleliby siedzieć w opozycji i oglądać Partię Pracy”.

Podkreślił im radę przekazaną przez ministra spraw zagranicznych Davida Camerona – byłego premiera, który w pierwszej dekadzie XXI wieku odmienił fortunę torysów – że „jeden dzień w rządzie jest wart roku w opozycji”.

Guru wyborczy konserwatystów, Isaac Levido, pojawi się w poniedziałek przed komisją parlamentarzystów z zaplecza z 1922 r., aby poinformować ich o sondażach – i prawdopodobnie o obszarach, w których mogą osiągnąć zyski. Jak donosi „Spectator”, parlamentarzyści torysów byli zapraszani na drinki do biura premiera co dwa tygodnie.

Cytowany powyżej ten sam urzędujący minister powiedział, że parlamentarzyści walczący o swoje miejsca w parlamencie błędnie sądzili, że ich największa nadzieja zniknęła. „Wyborcy zaniepokojeni imigracją chcą, abyśmy dostarczali ustawodawstwo rozwiązujące ten problem, a nie walczyli między sobą” – stwierdzili.

Sunak desperacko próbuje znaleźć wiadomość, która zmobilizuje żołnierzy przed rokiem wyborczym | Jacob King – Pool/Getty Images

Doradca rządowy blisko numeru 10 upierał się: „Ludzie coraz częściej myślą, że musimy być zjednoczeni”.

W niektórych kręgach nadal panuje optymizm, że jeśli sytuacja gospodarcza poprawi się, a rząd znajdzie miejsce na prezenty w następnym budżecie, można sprowadzić na stronę większą liczbę wyborców.

Jednak nastroje panujące wśród torysów najlepiej podsumował jeden z byłych ministrów, który zapytany, skąd w partii bierze się nadzieja, po prostu wybuchnął śmiechem.