Unia Europejska szuka sposobów na utworzenie korytarza morskiego, aby przyspieszyć dostarczanie pomocy humanitarnej do Gazy pomimo zniszczenia infrastruktury portowej w enklawie palestyńskiej.
Jednak inicjatywa, po raz pierwszy upubliczniona przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona po szczycie Rady Europejskiej pod koniec października i od tego czasu nazwana „Amalteą” na cześć przybranej matki Zeusa z mitologii greckiej, została jednak pogrążona w wyzwaniach logistycznych i politycznych.
„(A)korytarz morski to jedna z możliwości, którą popieralibyśmy” – powiedział dziennikarzom w poniedziałek Janez Lenarčič, europejski komisarz ds. zarządzania kryzysowego, po przybyciu na posiedzenie Rady do Spraw Zagranicznych w Brukseli.
„Problem logistyczny z korytarzem morskim polega na tym, że w tej chwili na wybrzeżu Gazy nie ma żadnego obiektu do wyładunku i rozładunku, więc trzeba by to stworzyć” – dodał.
Europejski dyplomata upierał się później w rozmowie z TylkoGliwice, że „jest to wykonalne, jeśli będzie wola polityczna”.
„Dostawa etapowa o dużej objętości i wysokiej częstotliwości”
Rząd cypryjski, który opowiada się za tą inicjatywą, przedstawił już część swoich planów społeczności międzynarodowej podczas konferencji humanitarnej w Paryżu w zeszłym tygodniu. Prezydent Nikos Christodoulides powiedział później, że pomysł „zyskuje popularność i poparcie polityczne jako trwała, niezawodna, bezpieczna i realna trasa pomocy humanitarnej dla Gazy”.
Dodał, że kraj UE „jest gotowy do ścisłej współpracy ze wszystkimi, którzy są zainteresowani obsługą tego ostatecznego celu humanitarnego”.
Tymczasem minister spraw zagranicznych Constantinos Kombos szczegółowo opisał plany swoim unijnym odpowiednikom w poniedziałek, mówiąc reporterom przed spotkaniem, że trzy podstawowe czynniki wspierają działania Cypru.
„Po pierwsze, bliskość geograficzna Gazy; po drugie, istniejąca wcześniej infrastruktura na Cyprze; i wreszcie strategiczne stosunki z kluczowymi stronami zainteresowanymi w regionie budujące zaufanie polityczne” – powiedział.
Dodał, że Cypr zapewni „bezpieczne, w pełni monitorowane i poddane kwarantannie centrum oferujące różne opcje masowego, częstego i etapowego dostarczania” pomocy humanitarnej.
Jeden statek to 500 ciężarówek
Nikozja uważa, że może to zapewnić dzięki swemu portowi, określanemu jako „port zarządzania kryzysowego”, położonemu zaledwie 10 km od lotniska, oraz dzięki swojemu „Centrum ds. otwartych mórz i bezpieczeństwa portów lądowych” (CYCLOPS). Ośrodek szkoleniowy będący własnością Cypru, utworzony w ścisłej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, utworzono w celu „wzmocnienia budowania potencjału w zakresie bezpieczeństwa na Cyprze, w UE, szerzej rozumianym regionie wschodniego regionu Morza Śródziemnego i poza nim”.
Tymczasem krajowe Centrum Koordynacji Ratownictwa koordynuje, kontroluje i prowadzi akcje poszukiwawczo-ratownicze z 33 krajami partnerskimi.
Geograficzna bliskość Gazy – jest to kraj UE położony najbliżej enklawy oddalonej o około 210 mil morskich – oznacza, że podróż statkiem z Larnaki do Gazy trwałaby od 11 do 12 godzin.
Jednak jednym z głównych argumentów rządu cypryjskiego jest to, że jeden statek mógłby przewozić tę samą ilość zaopatrzenia humanitarnego, co 500 ciężarówek – czyli tyle, ile codziennie przepływało do Gazy przed ostatnią eskalacją. Teraz jednak liczba ta spadła do 60–70 dziennie z powodu kontroli bezpieczeństwa i ograniczeń na przejściu granicznym w Rafah, jedynym obecnie otwartym lądowym przejściu do Gazy.
Cypr twierdzi również, że korytarz zapobiegnie opóźnieniom zaobserwowanym w Egipcie, gdzie pomoc humanitarna z całego świata jest najpierw wysyłana przed przedostaniem się do Gazy.
„Port tymczasowy”
Ponieważ jednak port w Gazie został zniszczony w wyniku izraelskich bombardowań w odwecie za atak terrorystyczny przeprowadzony przez Hamas z 7 października, w którym zginęło 1400 Izraelczyków, a ponad 240 zostało porwanych, obecnie nie ma infrastruktury, która umożliwiłaby otrzymanie pomocy.
Możliwą opcją byłoby dostarczenie pomocy do innego portu w regionie, na przykład do Egiptu. Nie jest to jednak postrzegane jako najlepsza opcja, ponieważ choć szlak morski umożliwiłby szybsze i obfitsze dostawy do Egiptu, to po dotarciu na miejsce pomoc byłaby obarczona takimi samymi opóźnieniami jak obecnie.
Preferowana jest zatem dostawa bezpośrednio do Gazy.
„W naszym rozumieniu jedyną możliwością jest zbudowanie jakiegoś tymczasowego portu lub czegoś na wzór wojska” – powiedział w zeszłym tygodniu wyższy rangą urzędnik UE. „To wymaga czasu, jest trudne”.
Zwłaszcza dyplomaci powiedzieli TylkoGliwice, ponieważ nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, jak długo ta infrastruktura będzie potrzebna i w związku z tym, ile musi wytrzymać.
„Jeśli potrzebujesz przekazywać pomoc humanitarną przez długi czas, potrzebujesz czegoś bardziej stabilnego. Ale prawda jest taka, że jeszcze tego nie wiemy” – powiedział unijny dyplomata.
Czy Izrael się zgodzi?
Kolejną niewiadomą jest to, kto otrzyma tę pomoc i dostarczy ją przez Gazę.
Egipski Czerwony Półksiężyc jest obecnie jedyną organizacją upoważnioną przez Kair do zajmowania się pomocą humanitarną napływającą do kraju dla Gazy, którą następnie dostarcza swojemu palestyńskiemu odpowiednikowi na przejściu granicznym w Rafah.
Cypr, jak poinformowały TylkoGliwice źródła dyplomatyczne, prowadzi już rozmowy z organizacjami pozarządowymi w terenie, aby być gotowym na wypadek realizacji planu.
Ale jest jeszcze jedno ograniczenie.
„Oczywiście potrzebujemy na to zgody rządu izraelskiego i potrzebujemy pewnych warunków bezpieczeństwa, aby działało to dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy staramy się nieść naszą pomoc humanitarną przez różne przejścia graniczne w Rafah oraz między Gazą a resztą świata” – powiedział wyższy rangą urzędnik UE.
Źródła podają, że rozmowy z izraelskim rządem już trwają.