Ukraiński rząd dostrzegł okazję do zacieśnienia stosunków dyplomatycznych w Afryce, ponieważ Rosja stara się utrzymać tam głównych sojuszników.
Ponieważ w tym tygodniu w Johannesburgu rozpoczyna się szczyt BRICS, w którym biorą udział główni gracze z Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki oraz dziesiątki innych krajów spoza „globalnego Zachodu”, Rosja i Ukraina postrzegają to wydarzenie jako sposób na scementować stosunki międzynarodowe, rywalizując o wpływy.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba stwierdziła niedawno, że po dziesięcioleciach zaniedbań kraj ten zamierza zintensyfikować swoją strategiczną współpracę z partnerami afrykańskimi.
„Wiele lat zostało straconych” – powiedział – „ale zamierzamy kontynuować ukraińsko-afrykańskie odrodzenie, ożywić te stosunki”.
Powołując się na „przymus, korupcję i strach”, których Rosja używa do sprawowania władzy w wielu krajach afrykańskich, Kuleba podkreślał, że „Nie chcemy być kolejną Rosją. Naszą strategią nie jest zastąpienie Rosji, ale uwolnienie Afryki z uścisku Rosji”.
Wśród krajów, które wymienił jako miejsca „erozji” rosyjskich wpływów, znalazły się Liberia, Kenia, Ghana, Wybrzeże Kości Słoniowej, Mozambik, Rwanda i Gwinea Równikowa.
Niemniej jednak Rosja ma potężną obecność w różnych zakątkach kontynentu afrykańskiego. Udzieliła wsparcia w zakresie bezpieczeństwa kilku państwom, zwłaszcza w postaci grupy najemników Wagner, kluczowego gracza w chaotycznej Libii i niestabilnej Republice Środkowoafrykańskiej.
Jednak intymne powiązania Wagnera z Kremlem znalazły się w ostatnich miesiącach pod ogromną presją, a szef Jewgienij Prigożyn publicznie skrytykował kierownictwo ukraińskiej inwazji, a następnie poprowadził coś, co przez chwilę wyglądało na powstanie przeciwko rządom Putina, zanim zgodził się opuścić Rosję i udać się na Białoruś.
Ponieważ przyszłość Wagnera jest niepewna, a rosyjskie wojsko wymachuje na Ukrainie, Kreml nie jest w stanie utrzymać poziomu wpływów, do którego się przyzwyczaił.
Rezultatem tego wszystkiego jest to, że trwające afrykańskie machinacje Rosji będą miały duży wpływ na tegoroczny szczyt BRICS, na którym spotkają się rządy Brazylii, Chin, Rosji, Indii i Republiki Południowej Afryki.
I chociaż Władimir Putin nie pojawi się osobiście, tylko za pośrednictwem łącza wideo ze względu na ryzyko aresztowania na podstawie nakazu Międzynarodowego Trybunału Karnego, pozostałe cztery rządy będą poddawane intensywnej kontroli pod kątem ich często niejednoznacznego stosunku do jego reżimu – Republika Południowej Afryki w szczególności.
Południowa skrajność
Odkąd Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę na pełną skalę w lutym 2022 r., stosunki prezydenta Republiki Południowej Afryki Cyrila Ramaphosy z Kremlem były ostro krytykowane przez rządy sprzymierzone z Ukrainą.
W maju ambasador USA w Pretorii oświadczył, że Republika Południowej Afryki, która podczas wojny ogłosiła neutralność, dostarczyła broń i amunicję rosyjskiemu statkowi, który zacumował w zeszłym roku w Kapsztadzie w drodze do domu.
Wkrótce potem Ramaphosa przyznał Putinowi immunitet pomimo międzynarodowego nakazu aresztowania, co oznacza, że mógł osobiście uczestniczyć w szczycie BRICS bez obawy, że zostanie zatrzymany. (Mimo to odmówił.)
Z zachodniej perspektywy może wydawać się dziwne, że Republika Południowej Afryki i inne kraje afrykańskie pozostają otwarte na Rosję pomimo jej działań na Ukrainie. Ale według profesora Stephena Chana ze Szkoły Studiów Orientalnych i Afrykańskich nikogo nie powinno dziwić, że rząd RPA kierowany przez AKN jest stosunkowo uległy wobec Putina.
„W wielu częściach Afryki Południowej, zwłaszcza w samej Afryce Południowej, istnieją bardzo długie powiązania z Rosją” – powiedział Chan, który przez kilkadziesiąt lat doradzał wielu rządom afrykańskim i europejskim.
„Zachód ma krótką pamięć, ale podczas gdy Rosja wspierała rządy apartheidu, Rosja wspierała AKN na wygnaniu i poszła o krok dalej, sponsorując kubańskie siły zbrojne w Angoli, które dwukrotnie odwróciły falę postępów wojskowych Republiki Południowej Afryki”.
Jako przykład podał punkt zwrotny w długiej wojnie w Angoli, gdzie porażka Republiki Południowej Afryki pomogła przyspieszyć definitywny koniec apartheidu.
„Podczas bitwy pod Cuito Cuanavale w południowej Angoli w 1988 r. siły południowoafrykańskie, chcąc ustanowić państwo buforowe na południu, zostały zmuszone do wycofania się. Partia Narodowa w Afryce Południowej dostrzegła, że siła nie jest już skutecznym narzędziem przeciwko zmianom; nastąpił zamach stanu, jastrzębie upadły, a prezydentem został gołąb FW De Klerk. W 1989 roku prowadził rozmowy z prezydentem Zambii Kennethem Kaundą, aw 1990 roku Mandela wyszedł na wolność.
„W Afryce Południowej oraz w bogatej w minerały i ropę Angoli Rosjanom przypisuje się ten ciąg wydarzeń do dziś”.
Mimo to Ramaphosa spotkał się z poważnym wewnętrznym sprzeciwem wobec swojego stanowiska w sprawie wojny, nie tylko z powodu tego, jak słabo wykonał swoje wysiłki, by wepchnąć Republikę Południowej Afryki i ogólnie Afrykę do mieszanki.
Zaglądanie na zewnątrz
Ponieważ rosyjskie blokowanie ukraińskiego eksportu zagrażało zaopatrzeniu w żywność wielu krajów afrykańskich, tego lata rząd Ramaphosy próbował poprowadzić afrykańską dyplomację do wojny. Jego deklarowanym celem było wynegocjowanie porozumienia pokojowego, nawet gdy zachodni sojusznicy Ukrainy dostarczają Kijowowi coraz więcej sprzętu i szkoleń.
Jednak kierowana przez RPA misja na Ukrainę i Rosję na początku tego roku nie przyniosła postępów w kierunku pokoju, nawet po spotkaniu wielonarodowej delegacji afrykańskiej z przywódcami po obu stronach konfliktu.
Do żenującego spektaklu doszło także, gdy jeden z południowoafrykańskich samolotów został zatrzymany na pasie startowym Lotniska Chopina w Warszawie. Zdaniem polskich władz delegacja zasadniczo nie zrealizowała planów podróży uzgodnionych wcześniej przez oba kraje.
„Na pokładzie samolotu znajdowały się towary niebezpieczne, których przedstawiciele Republiki Południowej Afryki nie mieli pozwolenia na wwóz. Ponadto na pokładzie samolotu znajdowały się osoby, o których obecności strona polska nie została wcześniej powiadomiona” – czytamy w oświadczeniu rządu.
Republika Południowej Afryki może być gospodarzem konferencji BRICS, ale jej wysiłki mające na celu wywieranie wpływu na wojnę z Ukrainą jak dotąd wywołały więcej pogardy i zamieszania niż konkretnych rezultatów.
Tymczasem świat próbuje dokładnie zrozumieć, jaką rolę odgrywa Rosja w zamachu stanu w Nigrze, gdzie protestujący zeszli na ambasadę Francji z rosyjskimi flagami.
Tam grupa krajów Afryki Zachodniej ECOWAS podejmuje znaczne wysiłki, aby odeprzeć zamach stanu. A wśród zaangażowanych krajów jest kilka wymienionych przez Ukraińca Kulebę w jego ogłoszeniu „renesansu”.