Urzędnicy twierdzą, że naprawa kluczowej infrastruktury sieci telekomunikacyjnej na Ukrainie zajmie 10 lat i miliardy euro.
Ukraina szacuje, że będzie potrzebować 4,67 miliarda dolarów (4,38 miliarda euro) w ciągu 10 lat, aby naprawić przeoczoną, ale kosztowną ofiarę trwającej rosyjskiej inwazji: sieć telekomunikacyjną.
Stanislav Prybytko, dyrektor generalny Dyrekcji ds. mobilnego Internetu szerokopasmowego w Ministerstwie Transformacji Cyfrowej Ukrainy, powiedział TylkoGliwice Next w serii szacunków, że od lutego 2022 r. Rosja zniszczyła ponad 4300 mobilnych stacji bazowych i jedną czwartą krajowych sieci internetowych.
Ucierpiała także krajowa sieć światłowodowa – do tej pory w wyniku walk uszkodzono lub zniszczono ponad 30 000 km kabli rozsianych po całej Ukrainie.
„Wojna trwa, a straty rosną z każdym dniem” – powiedział Prybytko w rozmowie z TylkoGliwice Next.
„Łączność elektroniczna jest jednym ze strategicznych i najważniejszych obszarów funkcjonowania państwa… Wszelkie awarie i awarie w tym sektorze mają krytyczne konsekwencje dla każdej sfery życia ludności”.
Gdzie dzieje się najwięcej strat
W raporcie z grudnia 2023 r., do którego dotarł TylkoGliwice Next, Bank Światowy oszacował szacunkowe szkody dla sektora telekomunikacyjnego na 2,1 miliarda dolarów (1,97 miliarda euro), potwierdził jednak szacunki Prybytki dotyczące ogólnych potrzeb.
Dzieje się tak dlatego, że plan odbudowy Ukrainy obejmowałby nie tylko fizyczne naprawy infrastruktury telekomunikacyjnej, ale także „budowanie potencjału w zakresie cyberbezpieczeństwa i innych obszarach”.
W raporcie czytamy dalej, że szkody w krytycznej infrastrukturze komunikacyjnej wzrosły o 29 procent w latach 2022–2023.
Z raportu Banku Światowego wynika, że szkody telekomunikacyjne nie są odczuwane w ten sam sposób w całym kraju ani przez to, kto świadczy te usługi.
Operatorzy stacjonarnych łączy szerokopasmowych odpowiadają za czterdzieści pięć procent całkowitych szkód w sieci, a tuż za nimi plasują się operatorzy komórkowi – 43 procent.
Reszta jest rozproszona pomiędzy pocztą i nadawcami.
Operatorzy Lifecell i Vodafone Ukraine, dwóch z trzech „szkieletowych” firm telekomunikacyjnych działających w kraju, powiedzieli TylkoGliwice Next, że jak dotąd ich firmy były w stanie ponieść koszty związane z uszkodzonymi sieciami, ale nie będą w stanie tego zrobić więc jeśli wojna będzie trwać w nieskończoność.
Vodafone wydał już 2 miliardy hrywien (47 milionów euro) na naprawę ponad 900 uszkodzonych obiektów, ale przedstawiciel firmy powiedział wcześniej portalowi TylkoGliwice Next, że wartość szkód może być dwukrotnie większa.
Podobny obraz jest w Lifecell, gdzie od początku inwazji naprawiono co najmniej 1000 miejsc, kosztem 150 milionów dolarów (138 milionów euro) z własnych zysków firmy.
W przypadku mniejszych dostawców obraz jest znacznie mniej pozytywny.
Prybytko stwierdził, że około 720 dostawców usług telefonii komórkowej i Internetu „poniosło w czasie wojny znaczne straty”, a prawie 100 z nich było na krawędzi bankructwa.
Według raportu Banku Światowego obszar najbardziej dotknięty szkodami telekomunikacyjnymi znajduje się pomiędzy obwodami donieckim i charkowskim – po 17 procent w każdym z nich.
Dotkliwie ucierpiały również obszary obwodu zaporoskiego, chersońskiego i kijowskiego, a wszystkie odpowiadają za od 11 do 13 procent całkowitych szkód w infrastrukturze telekomunikacyjnej w kraju.
Prybytko powiedział, że szacunki są nadal najbardziej wiarygodne, jakie posiada rząd, ale mogą nie odzwierciedlać szkód wyrządzonych już w pierwszych miesiącach 2024 roku.
„Niezwykle trudno” dotrzeć do okupowanych obszarów Ukrainy
Szacunki Prybytko i Banku Światowego uwzględniają jedynie szkody stwierdzone na obszarach okupowanych przez Rosję.
Prybytko, Lifecell i Vodafone powiedziały TylkoGliwice Next, że „niezwykle trudno” jest ocenić szkody na obszarach kraju okupowanych przez Rosję.
Rosja zajmuje część obwodów donieckiego, chersońskiego, ługańskiego, mikołajowskiego i zaporoskiego Ukrainy, a także wyspę Krym.
„Pierwszą rzeczą, jaką robią Rosjanie po zajęciu ukraińskich miast, jest pozbawienie ludzi komunikacji” – powiedział Prybytko.
„Często całkowicie niszczą lub podważają infrastrukturę telekomunikacyjną albo wywożą sprzęt do Rosji”.
Inżynierowie są regularnie wysyłani na linię frontu ukraińskich działań wojennych, mając jedynie hełm i małą apteczkę, aby naprawiać mobilne stacje bazowe, które zostały trafione rosyjskim ostrzałem, powiedziały wcześniej Lifecell i Vodafone TylkoGliwice Next.
Ich pracownicy są wysyłani tylko wtedy, gdy uzna się, że jest to wystarczająco bezpieczne. W niektórych przypadkach obaj dostawcy twierdzili, że ich pracownicy zostali włączeni do sił obrony narodowej Ukrainy w celu przeprowadzania napraw w niebezpiecznych obszarach.
Prybytko powiedział, że przywrócenie telekomunikacji do przedwojennego poziomu będzie trudne, dopóki nie powstaną „warunki do bezpiecznego życia konsumentów i usługodawców”.
Mimo to Bank Światowy szacuje, że około 12 procent wszystkich ukraińskich gospodarstw domowych utraciło dostęp do usług mobilnych: w raporcie zauważono, że jest to problem, który „wpływa nie tylko na komunikację osobistą, ale także na najważniejsze usługi i działalność gospodarczą”.
„Decentralizacja nas ratuje”
Pomimo tego, co Prybyto nazywa „ciągłym ostrzałem”, powiedział, że chce, aby sojusznicy Ukrainy wiedzieli, że rząd i prywatni dostawcy współpracują, aby zapewnić obywatelom łączność.
Rząd podał przykład Charkowa, gdzie według nich 80 procent mobilnych stacji bazowych w mieście nadal działa, mimo że „prawie cała krytyczna infrastruktura energetyczna została prawie zniszczona” w wyniku niedawnych rosyjskich ataków.
„Jest to możliwe po części dlatego, że spółki operatorskie przygotowały się z wyprzedzeniem na awarie, zakupiły generatory i utworzyły ekipy techniczne do pracy w krytycznych warunkach” – powiedział Prybytko.
Prybytko powiedział, że od pierwszego dnia wojny jego ministerstwo, krajowe organy regulacyjne ds. telekomunikacji i poszczególni dostawcy połączyli siły, aby zapewnić Ukraińcom możliwość pozostawania w kontakcie. Oznacza to, że operatorzy komórkowi dzielą się masztami komórkowymi, generatorami, a nawet ich bazy ulegają zniszczeniu.
Trzej główni operatorzy w kraju również pozbyli się roamingu krajowego na początku inwazji, aby klienci mogli pozostać w kontakcie z jedną lub drugą siecią.
Ukraina wypełnia wszelkie luki w tej prywatnej usłudze telekomunikacyjnej innymi rodzajami komunikacji, powiedział Prybytko.
Według Prybytko Ukraina jest także jednym z największych użytkowników należącej do SpaceX firmy Starlink – serii satelitów kosmicznych przesyłających sygnały radiowe do użytkowników na Ziemi. W kraju wykorzystywanych jest 47 000 takich satelitów.
„W przypadku awarii Internetu stacjonarnego z powodu przerwy w dostawie prądu pomaga komunikacja mobilna i odwrotnie” – powiedział Prybytko.
„A jeśli rosyjscy okupanci całkowicie zniszczą tradycyjne sieci, na ratunek przyjdzie komunikacja satelitarna Starlink.
„(Ta) decentralizacja nas ratuje”.
W niektórych przypadkach – powiedział Prybytko – branża telekomunikacyjna nawet się rozwija.
W drugim roku inwazji rząd zapewnił dostęp do Internetu w ponad 5000 schronisk edukacyjnych, 3500 przedszkolach i 571 placówkach opieki zdrowotnej.
Jak powiedział Prybytko, jednym z ich celów na ten rok jest otwarcie stref bezpłatnego WiFi w bibliotekach, szkołach i centrach usług. Może nastąpić nowy projekt pilotażowy dotyczący sieci 5G.
Ukraina pracuje także nad uczynieniem swojej dziedziny komunikacji elektronicznej „bardziej przejrzystą” w celu „ostatecznej integracji z Unią Europejską” – powiedział Prybytko.
To druga część dwuodcinkowej serii poświęconej wpływowi rosyjskiej inwazji na nękaną problemami telekomunikację Ukrainy. Pierwszą część przeczytasz tutaj.