W Polsce żłobki, czyli „spynki”, okazały się koniecznością dla Ukrainek, które wraz z dziećmi uciekły z kraju. Dzięki tym usługom mogą nauczyć się lokalnego języka i znaleźć zatrudnienie.
Jak dwa lata po inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę miliony ukraińskich kobiet i ich dzieci przystosowują się do życia w nowym kraju przyjmującym? Czy otrzymują wsparcie, którego potrzebują?
Dostęp do opieki nad dziećmi jest kluczowym krokiem w procesie integracji. Dziennikarka TylkoGliwice Fanny Gauret udała się do Polski w najnowszym odcinku „Real Economy”, aby wysłuchać opinii kobiet, które wspierają te usługi opieki nad dziećmi i czerpią z nich korzyści.
Nauka nowego języka, poszukiwanie pracy czy uznanie kwalifikacji to tylko niektóre z wyzwań, przed jakimi stają ukraińscy uchodźcy, próbując odbudować swoje życie gdzie indziej.
Ukraińskie przepisy dotyczące poboru do wojska zabraniają mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat opuszczania kraju. W rezultacie kobiety, które uciekły z rodzinami, często są jedynymi opiekunami małych dzieci, co sprawia, że znalezienie zatrudnienia w kraju przyjmującym bez opieki nad dziećmi jest prawie niemożliwe.
Fundacja Comeniusa, utworzona na początku XXI wieku, aby zapewnić dzieciom lepsze warunki już od najmłodszych lat, posiada w Warszawie 37 żłobków.
Te „spynki” nie tylko stworzyły bezpieczne miejsca do nauki i zabawy dla dzieci uchodźców, ale także umożliwiły ukraińskim matkom znalezienie pracy w Polsce.
„Kiedy tu przyjechaliśmy, moje dziecko ze stresu prawie nie mówiło, ale widzę zmiany u mojego najmłodszego syna, zaczął mówić i komunikować się z innymi dziećmi… nawiązał tu przyjaźnie, możemy powiedzieć, że jest szczęśliwy” – Maria Odinets, dziecko psycholog, powiedział TylkoGliwice.
Odinets uciekła z Ukrainy sześć miesięcy temu wraz z mężem i trójką dzieci i ma nadzieję, że jej dyplom zostanie uznany w Polsce, dzięki czemu będzie mogła wkrótce znaleźć pracę.
„To mi pomaga, bo teraz mam czas wolny od 9:00 do 15:00. W tym czasie mogę uczyć się języka polskiego, szukać pracy lub pomagać starszym dzieciom i odbierać je ze szkoły – dodała.
Monika Woźniak, dyrektor Fundacji Comeniusa, powiedziała TylkoGliwice, że wsparcie jest niezbędne: „Bardzo duży procent naszych dzieci cierpi z powodu traumy. Dlatego nasza uwaga musiała być mocno skupiona na pomaganiu dzieciom, które nie mogły sobie z tym poradzić. Wyjdź z tego i tego nie zrobią.szkoły podstawowe i normalne żłobki”.
Monika chce otwierać kolejne przedszkola i włączać je do oficjalnego systemu edukacji.
„Mamy nadzieję na uruchomienie programów finansowanych ze środków UE, które pomogą zintegrować ukraińskie dzieci i ich rodziców z polskim systemem edukacji przedszkolnej. Mówimy o dzieciach, które, jeśli będą miały dobre podstawy, wreszcie zaczną godnie żyć” – wyjaśnił Woźniak.
Te „spynki” finansowane są przez UNICEF, otrzymują też wsparcie od polskiego rządu i niektórych funduszy europejskich.
Wielu pracowników tych ośrodków to uchodźcy z Ukrainy, tak jak Juliana.
Była dekoratorka powiedziała TylkoGliwice, że kiedy przyjechała, miała trudności ze znalezieniem pracy, która dałaby jej czas na odbieranie dzieci po przedszkolu lub szkole i opiekowanie się nimi w nocy. Dziś pracuje jako wychowawczyni w jednej z takich „spynek” i twierdzi, że najważniejszą rzeczą, jaką może robić, jest praca.
„Bez tej pracy nie wiem… Na początku mogłabym zostać gospodynią domową, potem może znalazłabym coś innego… Ale ta spynka naprawdę pomogła mi się zaadaptować” – powiedziała. .
Jakie inne wsparcie jest dostępne dla ukraińskich kobiet i dzieci?
Według danych rządowych do tej pory prawie dwie trzecie ukraińskich uchodźców znalazło pracę w Polsce.
Tymczasem Europejski Fundusz Społeczny Plus (EFS+) przeznaczył 8,9 miliarda euro na walkę z ubóstwem dzieci w UE. Część tych pieniędzy można przeznaczyć na finansowanie i zwiększanie liczby oficjalnych „spynek” oraz poprawę jakości miejsc w przedszkolach.
Ewa Flaszyńska, naczelnik departamentu rynku pracy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, wyjaśniła, że dzięki zwiększeniu liczby dzieci pod opieką jednego wychowawcy więcej Ukrainek miało czas na poszukiwanie pracy.
„Prawie 70 proc. Polek jest aktywnych zawodowo, a statystyki pokazują, że Ukrainki, które do nas dołączyły, są również aktywne na rynku pracy” – powiedziała.
Chociaż niektóre Ukrainki wróciły już do domu lub mają nadzieję to zrobić w najbliższej przyszłości, rozszerzenie opieki nad dziećmi okazało się niezbędne dla rodzin ukraińskich uchodźców próbujących znaleźć stabilizację za granicą.