O nas
Kontakt

W tym tygodniu w Europie – Tylko jeden pilot? Spór o załogi kokpitu

Laura Kowalczyk

El capitán piloto Pete Gamble, izquierda, y el primer oficial John Konstanzer realizan una verificación previa al vuelo antes de despegar del aeropuerto de Dallas Fort Worth.

W tym wydaniu „O stanie Unii” skupiamy się na rozważaniach unijnego organu ds. bezpieczeństwa lotniczego i niektórych linii lotniczych dotyczących zwolnienia jednego pilota ze względu na koszty. Piloci są temu stanowczo przeciwni.

Świat przyzwyczaił się do bezsensownych uwag Donalda Trumpa.

Dlatego europejscy przywódcy rzadko je komentują, zazwyczaj trzymają się za nos i idą dalej.

Jednak sugestia Trumpa wygłoszona podczas wiecu wyborczego, że Stany Zjednoczone nie będą chronić sojuszników z NATO, którzy nie wydają wystarczających środków na obronę, wywołała rzadką reakcję społeczną.

„Niebezpieczny”, „wytrącony z równowagi”, „przerażający” – to niektóre z bardziej przyjaznych reakcji.

Oto szef polityki zagranicznej UE Josep Borrell:

„NATO nie może być sojuszem wojskowym „a la carte”, nie może być sojuszem wojskowym, który w tamtych czasach działa w zależności od humoru prezydenta USA. To nie jest „tak, nie, tak, jutro, nie, to” zależy, kim jesteś? A teraz daj spokój, bądźmy poważni. Bądźmy poważni.

Uczestnicy spotkania ministrów obrony NATO w tym tygodniu również nie byli w nastroju do przebierania w słowach.

„Cała idea NATO polega na tym, że atak na jednego sojusznika wywoła reakcję całego sojuszu i dopóki wspólnie będziemy opowiadać się za tym przesłaniem, zapobiegniemy jakiemukolwiek atakowi militarnemu na któregokolwiek sojusznika” – powiedział Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg.

„Tak więc każda sugestia, że ​​nie będziemy się bronić, że nie będziemy się wzajemnie chronić, podważa bezpieczeństwo nas wszystkich”.

Stoltenberg poinformował również o rekordowych wydatkach wojskowych sojuszu.

Ponieważ decyzje budżetowe podejmowane są przez kilka miesięcy, wydatków NATO nie można uważać za bezpośrednią reakcję na Trumpa, który ma na swoim koncie wrogie uwagi na temat NATO.

Odzwierciedla raczej reakcję na rosyjską agresję i Władimira Putina.

Zwiększanie wydatków na cele wojskowe następuje w dość trudnej sytuacji gospodarczej.

W tym tygodniu europejska grupa lotnicza Airbus ogłosiła swoje najnowsze wyniki finansowe. Liczby były mieszane, prognoza finansowa na 2024 rok była ostrożna.

Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja finansowa dla branży lotniczej, która wszędzie dąży do cięcia kosztów, jest trudna.

Jedną z rozważanych opcji jest zmniejszenie liczby pilotów za sterami samolotu pasażerskiego, co nazywa się „rozszerzonym minimalnym zakresem operacji załogi”, eMCO.

Coś, co piloci uważają za głęboko niepokojący rozwój, który odbędzie się kosztem bezpieczeństwa.

Aby to omówić, dołączył do nas Otjan de Bruijn, prezes European Cockpit Association.

Poniżej zapis naszego wywiadu.

TylkoGliwice: Reprezentujesz zatem ponad 40 000 pilotów w 33 krajach – powiedz nam, dlaczego Twoja organizacja jest przeciwna eMCO?

De Bruijn: Zatem w lotnictwie mamy redundancję i wsparcie dla wszystkich systemów o krytycznym znaczeniu dla bezpieczeństwa. Ta filozofia leży u podstaw współczesnego lotnictwa. Dla przykładu: na pokładach dużych samolotów każdy system krytyczny dla bezpieczeństwa jest instalowany dwukrotnie lub trzykrotnie. Aby zapobiec tej kluczowej awarii, za sterami samolotu zasiada obecnie dwóch pilotów. Dwóch pilotów pracuje w zespole. Służą jako krytyczny system monitorowania sieci bezpieczeństwa, ale także monitorują się nawzajem, wykrywając błędy i łagodząc potencjalne zagrożenia, zanim się eskalują.

TylkoGliwice: Jakie ryzyko wiąże się z systemem z załogą jednego pilota?

De Bruijn: Zatem w tej koncepcji, gdy ten jeden pilot spędza wiele godzin w fazie rejsu, musi zrobić sobie przerwę na toaletę. A podczas tej przerwy na toaletę nie byłoby pilota. Co więc się stanie, jeśli na przykład w tym momencie kontrola ruchu lotniczego poprosi Cię o zejście z toru lotu, jeśli w kabinie załogi pojawi się pożar silnika, dym lub ostrzeżenie o kolizji, ja, jako pilot, nie będę mógł być odpowiedzialnym za bezpieczeństwo moich pasażerów, mojej załogi i mojego samolotu.

TylkoGliwice: Koncepcja z jednym pilotem jest obecnie oceniana przez Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego UE. Jak zaawansowana jest ta ocena i czy konsultowano się z wami?

De Bruijn: Tak więc w ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadzono konsultacje z małą grupą zainteresowanych stron, w które rzeczywiście konsultowaliśmy się również z nami i byliśmy w nie zaangażowani. Po raz pierwszy w historii Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego rozpoczyna tworzenie przepisów bez rozwiązania problemu bezpieczeństwa. Zamiast tego wprowadzają wiele kwestii związanych z bezpieczeństwem i nie mamy zaufania do tego, że proces oceny będzie prowadzony w sposób niezależny i bezstronny.

TylkoGliwice: A co z waszymi pracodawcami i liniami lotniczymi, skąd oni to biorą?

De Bruijn: Cóż, to bardzo proste. Jest to motywowane komercyjnie przez niektóre linie lotnicze, które widzą potencjał zaoszczędzenia części pieniędzy poprzez zmniejszenie liczby pilotów podczas lotów długodystansowych. Linie lotnicze mogą kusić perspektywa zdobycia przewagi konkurencyjnej polegającej na oszczędnościach w drodze eliminacji tego pilota. Mogą jednak zostać niemile zaskoczeni, gdy odkryją, że zachęty komercyjne są niezwykle ryzykownym czynnikiem w lotnictwie. A jeśli w to wątpią, powinni po prostu zapytać Boeinga.