Bojownicy, którzy widzą, jak ich przyjaciele zostają zabici przez wojska rosyjskie i muszą szybko się przystosować, bojąc się o własne życie.
Rosyjska kula trafiła sierżanta Gagarina tuż nad lewym uchem. Dowódca plutonu ukraińskiego nie żył. Kwatera główna przekazała przez radio informację o awansie na polu bitwy szeregowcowi, który nazwał go „bratem” – człowiekowi znanemu jako Kurier.
Kurier wiedział, że pluton ma rozkaz iść dalej przez las, drogą do Bachmuta. Wahał się przez 30 sekund w pobliżu poległego dowódcy. Może minutę. Wtedy podjął decyzję: nie będzie odwrotu.
„Do przodu!” – zawył.
Strzelił w kierunku okopu tuż przed nim, dopóki nie był pewien, że Rosjanie w środku nigdy więcej nie będą strzelać. Następnie mężczyźni przedarli się przez zwęglone wrzeciona drzew w kierunku wsi Andrijówka – celu 3. Brygady Szturmowej od początku ukraińskiej kontrofensywy tego lata, około 10 kilometrów na południe od miasta Bachmut.
Kilka dni później, przygotowując się do pogrzebu Gagarina, Courier przepowiedział własną przyszłość, nie skupiając uwagi na swoich bladych oczach.
„Ten las zabiera nam przyjaciół” – powiedział. „A kiedy pomyślę o tym, jak daleko jeszcze musimy posunąć się do przodu… najprawdopodobniej pewnego dnia to ja pozostanę w lesie, a moi przyjaciele po prostu pójdą naprzód”.
Ten odcinek martwego lasu – szeroki na kilkadziesiąt drzew i długi na milę (dwa kilometry) – w stronę równie martwej wioski Andrijówka, jest jednym z niezliczonych podobnych na drodze do kontrolowanego przez Rosję Bachmuta, co nabrało ogromnego znaczenia symbolicznego .
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przedstawia swojemu krajowi argumenty za większymi pieniędzmi i bronią i musi przekonać swoich słuchaczy, że kontrofensywa działa.
Złożona z ochotników i uznawana za jeden z najlepszych korpusów na Ukrainie 3. Brygada Szturmowa od stycznia niemal bez przerwy walczy na wschodzie.
Mężczyźni są rozpoznawani po znakach wywoławczych, dzięki czemu się identyfikują.
Bachmut przypadł Rosji w maju, głównie z powodu fal ataków najemnych bojowników Wagnera. Od tego czasu Ukraina próbuje go odzyskać.
Jednak żołnierze polegają głównie na pojazdach opancerzonych z czasów radzieckich i starszej broni. W zeszłym miesiącu 3. Brygada Szturmowa była w stanie przejść zaledwie dwa kilometry, przekraczając miny i okopy z minami-pułapkami oraz unikając artylerii, granatów wystrzeliwanych z dronów i sił rosyjskich w zasięgu krzyku.
Ich celem była Andriówka. A 6 września, w dniu, w którym Kurier zostawił ciało swojego dowódcy, on i jego ludzie przejęli okop w lesie i utrzymywali go przez pełne cztery dni.
W chwilach odpoczynku przeglądał pamiętnik pisany przez rosyjskiego żołnierza: „Od czterech tygodni toczę wojnę i tęsknię za mamą” – czytał Courier.
Kurier miał jechać na zachodnią Ukrainę i reprezentować pluton na pogrzebie Gagarina. Gagarin został pochowany w swoim rodzinnym mieście Polonne, 550 mil (900 km) jazdy od pola bitwy.
Matka Gagarina odszukała Kuriera, jako jedna z ostatnich, która widziała syna żywego. Ale obecnie trudno mu rozmawiać z cywilami. „Mam wrażenie, że między cywilami a nami jest teraz przepaść” – powiedział. „Kiedy wojna się skończy, prawdopodobnie po prostu wyjadę, żeby walczyć gdzie indziej”.
Dla Coriera wojna jest skomplikowana. Mówi, że cieszy go przypływ dopaminy, po wyjściu z „strasznego młyna” wraca do kwatery głównej i zeskakuje z pojazdu opancerzonego.
A jednak nie chciał wracać do lasu prowadzącego do Andrijówki. Dowódcy nakazali mu wziąć 10-dniowy urlop, przerwę dla bojownika, którego udrękę wyczuwali pomimo jego zewnętrznego spokoju.
„Niestety, mogę wyjechać dopiero po przejściu piekła” – powiedział z goryczą.
W dniu pogrzebu, 13 września, w lesie znajdował się każdy zdolny do walki mężczyzna, łącznie z innym sierżantem plutonu Fedyą. 5 września Fedya został lekko ranny od amunicji kasetowej i kontuzja mogła uratować mu życie. Gagarin zajął jego miejsce w ataku i tego samego dnia zmarł.
Ostatni atak rozpoczął się 14 września. Ludzie z innych wyczerpanych jednostek dołączyli na zwykłe trzy do czterech dni na polu bitwy. Może po dwóch miesiącach posuwania się naprzód może w końcu przedostaną się przez las do Andrijówki.
Wreszcie udało się to 14 września – po trzech miesiącach od otrzymania rozkazu odzyskania Andrijówki. Przedarli się przez ostrzał i granaty wystrzeliwane z dronów, strzelając do uciekających przed nimi sił rosyjskich.
Ukraińcy chodzili od domu do domu w maleńkiej wiosce, biorąc rosyjskich jeńców i zabijając tych, którzy stawiali opór. Nawet po wypędzeniu ostatnich sił rosyjskich Andrijówka była pod ciągłym ostrzałem z brzęczącymi dronami po obu stronach.
Następnego ranka, 16 września, Fedya wniosła ukraińską flagę do wywieszenia w Andrijówce.
Andrijówka była teraz tylko kupą cegieł i spalonych drzew cuchnących śmiercią. Ale było to w rękach Ukraińców i Fiedia była gotowa przekazać kontrolę następnej brygadzie, aby odzyskała kolejny las.
Nadchodzącemu dowódcy próbował wytłumaczyć, dlaczego warto było walczyć o to zrujnowane miasto.
„Spójrz na te pola, na ten las. Wszystko znów rośnie” – powiedział.
Ale Fedya był gotowy do odejścia.
„Mam dość tego lasu. Chcę iść do domu. Chcę się umyć i spać – powiedział przeklinając. „Do rana. A rano wrócę.”