O nas
Kontakt

Waszyngton w końcu wysyła na Ukrainę rakiety dalekiego zasięgu. Teraz kolej na Berlin

Laura Kowalczyk

Waszyngton w końcu wysyła na Ukrainę rakiety dalekiego zasięgu.  Teraz kolej na Berlin

Im dłuższe gofry berlińskie, tym dłużej Taurus dotrze na pole bitwy. Dla Ukrainy oznacza to więcej ofiar śmiertelnych i zniszczenia infrastruktury, pisze John Hardie.

Podczas spotkania w zeszłym tygodniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem prezydent USA Joe Biden podobno obiecał spełnić długoterminową prośbę Kijowa dotyczącą wojskowego systemu rakiet taktycznych (ATACMS).

Chociaż nie jest to złoty środek, ATACMS będzie ważnym uzupełnieniem ukraińskiego arsenału systemów precyzyjnego uderzenia dalekiego zasięgu.

Teraz Niemcy powinny pójść w ich ślady i wysłać do Kijowa wystrzeliwany z powietrza pocisk manewrujący Taurus.

Taurus zapewni Ukrainie bardzo potrzebną dodatkową zdolność i jest lepiej wyposażony do niszczenia kluczowych mostów i innych celów o znaczeniu taktycznym.

Co ATACMS zapewnia na polu bitwy?

Wiele kwestii związanych ze zobowiązaniem Waszyngtonu do ATACMS pozostaje niepewnych. Administracja Bidena nie podała publicznie, kiedy wyśle ​​rakiety ani ile zamierza dostarczyć, choć doniesienia prasowe sugerują, że liczba ta będzie skromna.

Nawet kilkadziesiąt ATACMS-ów mogłoby przydać się Ukrainie, która wykorzysta je do atakowania wartościowych celów głęboko za linią frontu. Jednak im mniejsza liczba, tym bardziej ograniczony prawdopodobny wpływ.

Nie jest również jasne, jaki wariant ATACMS otrzyma Ukraina. Nowsze wersje są wyposażone w jednolitą głowicę bojową o masie 227 kilogramów i mogą razić cele oddalone o do 300 kilometrów.

Pociski te mogą być przydatne przeciwko rosyjskim systemom obrony powietrznej, systemom rakietowym ziemia-ziemia i zaparkowanym samolotom, chociaż cele w głębi Krymu byłyby poza zasięgiem Bloku I.

AP/AP
Wojsko Korei Południowej wystrzeliwuje wojskowy taktyczny system rakietowy (ATACMS) podczas ćwiczeń wojskowych w nieujawnionym miejscu, marzec 2022 r.

Z kolei głowice starszych wariantów – znanych jako Blok I i Blok IA – rozpraszają setki mniejszych bomb przeciwpiechotnych/przeciwpancernych (APAM), podczas gdy Blok I ma zasięg zaledwie 165 kilometrów.

Według danych z zeszłego miesiąca armia amerykańska posiadała prawie 1500 pocisków ATACMS, z czego 364 to warianty wyposażone w APAM.

Doniesienia prasowe wskazują, że Waszyngton planuje udostępnić Ukrainie jedną z wersji zawierających APAM.

Pociski te mogą być przydatne przeciwko rosyjskim systemom obrony powietrznej, systemom rakietowym ziemia-ziemia i zaparkowanym samolotom, chociaż cele w głębi Krymu byłyby poza zasięgiem Bloku I.

Różne narzędzia do różnych celów

Jako wystrzeliwany z ziemi pocisk balistyczny wystrzeliwany z mobilnych wyrzutni, ATACMS zapewnia zdolność do działania w każdych warunkach pogodowych, która jest zarówno odporna na przetrwanie, jak i zdolna do reagowania na ulotne okazje.

Oznacza to, że Ukraina mogłaby potencjalnie wykorzystać ATACMS do atakowania celów wrażliwych na czas, które mogą przemieszczać się zbyt szybko dla jej wystrzeliwanych z powietrza pocisków manewrujących Storm Shadow i SCALP-EG, dostarczonych odpowiednio przez Wielką Brytanię i Francję.

Ukraina użyła już tych rakiet do uderzenia w szereg ważnych rosyjskich węzłów dowodzenia i kontroli oraz logistyki, w tym w zeszłym tygodniu w kwaterę główną rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.

Planet Labs PBC za pośrednictwem AP
Zdjęcia satelitarne uszkodzonej kwatery głównej floty rosyjskiej marynarki wojennej Morza Czarnego trafionej ukraińskim atakiem rakietowym w Sewastopolu, 22 września 2023 r.

Jednakże warianty ATACMS przenoszące APAM nie są przeznaczone do niszczenia solidnych konstrukcji. Będą nieskuteczne przeciwko zahartowanym rosyjskim posterunkom dowodzenia, magazynom zaopatrzenia i mostom.

Dobra wiadomość jest taka, że ​​Kijów ma inne środki, aby uderzyć w te cele.

W szczególności Storm Shadow i SCALP-EG są wyposażone w potężną dwustopniową głowicę bojową, która może penetrować utwardzane struktury.

Rzeczywiście, Ukraina użyła już tych rakiet do uderzenia w szereg ważnych rosyjskich węzłów dowodzenia i kontroli oraz logistyki, w tym w zeszłym tygodniu w kwaterę główną rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.

Chociaż ta tak zwana „głęboka bitwa” prawdopodobnie nie spowoduje załamania rosyjskiej obrony na dużą skalę, Kijów postrzega te ataki jako kluczową część trwającej kontrofensywy.

Arsenał, jakim dysponuje Kijów, jest wciąż niewystarczający

Zła wiadomość jest taka, że ​​ukraińskie zapasy Storm Shadows i SCALP-EG maleją, a Brytyjczycy i Francuzi prawdopodobnie nie będą w stanie w najbliższym czasie zapewnić ich większej liczby.

Co więcej, rakiety otrzymane przez Ukrainę mają maksymalny efektywny zasięg około 250 kilometrów, co jest ewidentnie niewystarczające, aby uderzyć w Most Krymski przy akceptowalnym ryzyku dla ukraińskich pilotów.

Rosja wykorzystuje ten most do transportu sprzętu i zaopatrzenia na Krym w celu wsparcia swoich sił na południowej Ukrainie, dlatego jego zniszczenie jest dla Kijowa priorytetem.

Zdjęcie AP
Płomień i dym unoszą się nad mostem krymskim łączącym kontynent rosyjski z półwyspem krymskim nad Cieśniną Kerczeńską, październik 2022 r.

Nowo opracowany lądowy wariant ukraińskiego przeciwokrętowego pocisku manewrującego Neptun może mieć wystarczający zasięg, ale jest jeszcze rzadszy.

Kijów ostatecznie otrzyma bardzo potrzebną dodatkową zdolność w postaci wystrzeliwanej z ziemi bomby o małej średnicy (GLSDB), nowego systemu opracowanego przez Saaba i Boeinga.

Stosunkowo tani GLSDB zapewni Ukrainie opłacalne środki rażenia celów, na które nie może sobie pozwolić na wydatkowanie droższego pocisku.

Maksymalny zasięg GLSDB wynosi jednak 150 kilometrów, czyli jest zbyt krótki, aby dotrzeć do większości Krymu. I choć urzędnicy amerykańscy początkowo twierdzili, że system pojawi się tej jesieni, obecnie wydaje się mało prawdopodobne, że dotrze on na Ukrainę wcześniej niż na początku 2024 roku.

Byk na ratunek?

Na szczęście istnieje inna alternatywa: niemiecki pocisk manewrujący Taurus wystrzeliwany z powietrza.

Dzięki zasięgowi ponad 500 km Taurus mógł z łatwością razić cele na całym Krymie i w jego pobliżu.

Jego 481-kilogramowa głowica tandemowa może niszczyć zahartowane cele, a wyrafinowany zapalnik może sprawić, że będzie lepiej nadawała się do niszczenia mostów.

Biorąc pod uwagę poprzedni poziom wydatków Kijowa, Berlin prawdopodobnie mógłby dostarczyć wystarczającą liczbę rakiet, aby utrzymać Ukrainę przez co najmniej kilka miesięcy.

AP Photo/Markus Schreiber
Dwie kobiety trzymają plakaty żądające rakiet manewrujących i odrzutowców Taurus dla Ukrainy podczas wiecu protestacyjnego przeciwko rosyjskiej wojnie z Ukrainą w Berlinie, sierpień 2023 r.

Trzeba przyznać, że dostępne zapasy są ograniczone. Według niektórych szacunków zaledwie 150–300 z 600 niemieckich rakiet Taurus jest obecnie gotowych do walki.

Biorąc jednak pod uwagę poprzedni poziom wydatków Kijowa, Berlin prawdopodobnie mógłby dostarczyć wystarczającą liczbę rakiet, aby utrzymać Ukrainę przez co najmniej kilka miesięcy.

Kanclerz Olaf Scholz, który stoi w obliczu rosnącej presji wewnętrznej i międzynarodowej, aby dać Ukrainie Byka, podobno obawia się, że Kijów może go użyć do uderzenia na terytorium Rosji, ryzykując eskalację.

Im dłuższe czekanie, tym więcej istnień ludzkich będzie to kosztować

Tę obawę można łatwo rozwiać. Kijów dotrzymał swojego zobowiązania, aby nie używać broni amerykańskiej, brytyjskiej ani francuskiej w ataku na terytorium Rosji i z pewnością zrobiłby to samo w przypadku Taurusa.

Co więcej, rakieta może być geoogrodzona, aby uniemożliwić ataki w Rosji – według doniesień Berlin ma na to rozwiązanie.

Jednak według niemieckiego ministra obrony od zeszłego tygodnia zespół Scholza nadal „badał” tę kwestię.

Im dłuższe gofry berlińskie, tym dłużej Taurus dotrze na pole bitwy. Dla Ukrainy oznacza to więcej ofiar śmiertelnych i zniszczenie większej infrastruktury.

Nadszedł czas, aby Niemcy dołączyły do ​​swoich zachodnich sojuszników i wysłały Ukrainie Byka.