Zapomnijcie o miejscu pobytu Kate Middleton i teoriach spiskowych dotyczących taktyki dezinformacyjnej Pałacu Kensington – to jedyny komunikat królewski, który nas interesuje…
Tożsamość kolejnego 007 jest zawsze pilnie strzeżoną tajemnicą, aż do oficjalnego ujawnienia.
Jednak według ostatnich doniesień wkrótce ogłoszona zostanie kolejna odsłona Jamesa Bonda. I nie żebym się przechwalał czy coś, ale aktor, o którym krążą pogłoski, że został oficjalnie obsadzony, był na naszym radarze już od jakiegoś czasu.
W grudniu 2022 roku opublikowaliśmy artykuł o tym, jak wszystkie znaki wskazywały na Aarona Taylora-Johnsona, gwiazdę Skopać tyłek, Avengers: Wiek Ultrona, Zwierzęta nocne I Pociąg Pociskowyjako siódmy aktor grający agenta 007 w oficjalnych filmach.
Nasze ówczesne źródła poinformowały nas, że Taylor-Johnson została poddana testom ekranowym do tej roli i że 33-latek był tym, który bił w oczach producentów Bonda, Barbarę Broccoli i Michaela J. Wilsona.
Jeszcze oficjalnie nie zaakceptował tej kultowej roli, ale źródło powiedziało The Sun: „Bond to praca Aarona, jeśli zechce ją przyjąć” oraz że formalna oferta „jest na stole i czekają na odpowiedź”.
Źródło The Sun dodało: „Jeśli chodzi o firmę Eon, Aaron podpisze kontrakt w nadchodzących dniach i będą mogli rozpocząć przygotowania do wielkiego ogłoszenia”.
Jeśli chodzi o samego głównego bohatera, w zeszłym tygodniu magazyn Numero udzielił mu wywiadu na temat plotek łączących go z tą rolą. W odpowiedzi powiedział: „Uważam, że to urocze i cudowne, że ludzie widzą mnie w tej roli. Uznaję to za wielki komplement”.
Pokładamy więc nadzieję w bardzo potrzebnej różnorodności w obsadzie, ale nie można zaprzeczyć, że Taylor-Johnson jest dobrym i wszechstronnym aktorem, który z nawiązką może zastąpić Daniela Craiga, który schował Waltera PPK do kabury i odwiesił smoking po wydaniu Nie czas umierać w 2021 r.
Oczywiście do czasu wydania oficjalnego oświadczenia firmy Eon Productions, która zajmuje się produkcją filmów o Bondzie, szczypta soli dla wszystkich.
Jednak pomimo tego, że producentka 007 Barbara Broccoli wielokrotnie powtarzała, że „nawet nie rozpoczęli” procesu tworzenia kolejnego filmu o Jamesie Bondzie, być może wkrótce ogłoszą tożsamość przyszłego kultowego szpiega.
Wcześniej krążyły plotki, że kandydatami do tej roli byli bezpieczni (czytaj: nudni) typy Henry Cavill, Richard Madden i James Norton, a także bardziej obiecujący aktorzy, jak Regé Jean-Page, niedawny zdobywca Oscara Cillian Murphy i ulubieniec fanów Idris Elba.
Elba wykluczył się już wieki temu, a nawet stwierdził, że „obrzydliwe” komentarze na temat jego rasy go zniechęcają. Jeśli chodzi o Murphy'ego, jego burzliwy występ w filmie Christophera Nolana Oppenheimera mógłby być świetnym krzykiem, ale być może lepiej nadawałby się do nikczemnej roli. Eon ma tutaj wcześniejszą formę, jeśli chodzi o pozyskiwanie ostatnich zdobywców Oscara i obsadzanie ich jako antagonistów. Spójrzcie tylko, co stało się z Rami Malkiem po-„Bohemian Rhapsody”.…
Jeśli okaże się, że jest to Taylor-Johnson, w tej roli pójdzie w ślady Seana Connery'ego, George'a Lazenby'ego, Rogera Moore'a, Timothy'ego Daltona, Pierce'a Brosnana i Daniela Craiga.
Aktor wkrótce pojawi się w najnowszym superbohaterskim spin-offie Spider-Mana firmy Sony Kraven Łowca – co, biorąc pod uwagę niedawną serię wpadek studia (Venom: Niech będzie rzeź, Morbius, Madame Web) nie wygląda zbyt obiecująco.
Występ z Bondem może być właśnie tym, czego Taylor-Johnson potrzebuje, aby mieć pewność, że jego kariera nie popadnie w ruinę dzięki uprzejmości sąsiedniego wszechświata Spider-Mana i pozwoli serii agenta 007 na nowo odkryć swój kolejny, zniechęcający rozdział po śmierci Craiga.