Chociaż jego populistyczna partia Fidesz zdobyła 44% głosów w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, nowicjusz zagraża władzy węgierskiego premiera Viktora Orbana.
Prawicowa partia Fidesz Viktora Orbana odniosła duże zwycięstwo w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego na Węgrzech w 2024 r., ale straciła znaczne poparcie.
Najwięcej głosów (44%) otrzymała ultranacjonalistyczna partia premiera Węgier, która będzie liczyła 11 eurodeputowanych. Jednak poniosła również ogromne straty, spadając aż o 11% w porównaniu z wyborami powszechnymi w 2022 roku.
Wynik ten jest największą porażką partii od 18 lat.
Mimo to 61-latek podniósł się na duchu tą wiadomością, twierdząc, że potwierdza ona jego rząd.
„Podsumowując wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego, najlepiej możemy go wznowić w postaci telegramu, który brzmi następująco: migracja kropka. Płeć kropka. Wojna kropka. Soros kropka, Bruksela kropka” – stwierdził.
Rząd Orbana był dotknięty wieloma skandalami, w tym skandalem związanym z wykorzystywaniem seksualnym, w wyniku którego kilku kluczowych członków jego partii zrezygnowało ze stanowiska.
Tradycyjni przeciwnicy Fideszu, w tym socjaldemokraci i partia zielonych, zdobyli zaledwie 8 proc. głosów i nie przekroczyli progu wejścia do Parlamentu Europejskiego.
Zagrożenie Cisą
Jednak nowy kandydat polityczny, utworzony kilka miesięcy temu, Tisza, zdobył gigantyczne 29% głosów i siedem mandatów, stając się wyraźną siłą opozycyjną dla antylewicowego i antybrukselskiego programu Orbána.
Na czele partii stoi były członek Fideszu, który stał się rywalem Péter Magyar, który w poniedziałek powiedział, że wyniki wyborów są „bardzo jasne”.
„Fidesz ma tylko jednego, ale bardzo silnego rywala w następnych wyborach krajowych: naszą partię Cisa” – powiedział.
Magyar (43 l.) powiedział lokalnym mediom, że dąży do tego, aby jego partia była zdecydowanie centrowa i działała na zasadach walki z korupcją i poprawy jakości życia Węgrów.
Węgry mają objąć w lipcu sześciomiesięczną prezydencję w Radzie UE.