Prawicowo-populistyczny rząd Węgier zatwierdził ustawę mającą na celu ochronę przed rzekomym wzrostem nadmiernej ingerencji politycznej ze strony zagranicznych osób lub grup.
Niezależne media i grupy praw człowieka potępiły w środę ustawę przyjętą przez prawicowo-populistyczny rząd Węgier, która umożliwi władzom prowadzenie dochodzeń i ściganie osób oskarżonych o podważanie suwerenności kraju.
Rząd koalicyjny złożony z partii Fidesz i KDNP przyjął we wtorek „Ustawę o ochronie suwerenności”. Wzywa do utworzenia nowego organu rządowego, który będzie uprawniony do gromadzenia informacji na temat wszelkich grup lub osób korzystających z finansowania zagranicznego i wpływających na debatę publiczną.
Środek ten wymaga od węgierskich tajnych służb pomocy władzom w dochodzeniu i przewiduje karę do trzech lat więzienia dla każdego skazanego za naruszenie nowego prawa.
Przeciwnicy tej legislacji porównali ją do rosyjskiej ustawy o „zagranicznych agentach” i twierdzą, że jej szeroki język może być używany do arbitralnego atakowania krytyków rządu. Prawicowy premier Viktor Orbán od dawna jest oskarżany o przejmowanie większości węgierskich mediów i budowanie autokratycznego systemu politycznego podważającego normy demokratyczne.
Przedstawiciele 10 niezależnych serwisów informacyjnych podpisali list otwarty, w którym potępili to prawo, twierdząc, że węgierski rząd niesłusznie oskarżył je o „służenie zagranicznym interesom”.
„To celowe kłamstwo, które zniesławia nie tylko redakcje, które wykonują istotną pracę na rzecz demokracji, ale także Węgrów, którzy oglądają, słuchają i czytają ich treści” – napisano, dodając, że niezależne redakcje na Węgrzech działały przejrzyście i nie przyniosły korzyści z „ukrytych funduszy lub dotacji”.
Rząd Węgier argumentuje, że ustawa ma na celu uniemożliwienie partiom politycznym otrzymywania środków z zagranicy na kampanie wyborcze, jak twierdzi, uczyniła to koalicja sześciu partii opozycyjnych przed wyborami parlamentarnymi w 2022 r., w wyniku których Orbán z łatwością wygrał czwartą kadencję z rzędu .
W listopadzie Dunja Mijatovic, komisarz ds. praw człowieka Rady Europy, nalegała, aby rząd Węgier wycofał się z projektu ustawy, twierdząc, że „stanowi ona znaczne ryzyko dla praw człowieka i powinna zostać porzucona”.
Jeśli ustawa zostanie przyjęta, pisał wówczas Mijatovic, zapewni rządowi Węgier „jeszcze większe możliwości uciszenia i napiętnowania niezależnych głosów i przeciwników”.
Grupa węgierskich organizacji pozarządowych również potępiła tę ustawę w piśmie podpisanym przez siedem grup praw człowieka, w tym Amnesty International, Transparency International i Węgierską Unię Wolności Obywatelskich.
Grupy nazwały ustawę „niczym więcej niż projektem propagandy politycznej opartym na metodach tajnych służb” i zarzuciły, że narusza ona węgierskie zobowiązania konstytucyjne, międzynarodowe i UE. Obiecali podjęcie kroków prawnych niezgodnych z prawem oraz „zapewnienie wsparcia i pomocy docelowym społecznościom obywatelskim, aktywistom i aktorom medialnym”.