O nas
Kontakt

Zagubione kości, sny i woda: Życie i śmierć u podnóża jednej z największych kopalni węgla na świecie

Laura Kowalczyk

Zagubione kości, sny i woda: Życie i śmierć u podnóża jednej z największych kopalni węgla na świecie

Rdzenne społeczności zamieszkujące szwajcarską kopalnię Cerrejón w Kolumbii opisują swoje cierpienia przez ostatnie 40 lat.

„Gdzie jest woda, jest życie. Bez niej, gdzie będziemy żyć?” – pyta Leobardo Sierra, 48-letni przywódca rdzennej ludności Wayuu z Kolumbii. Mieszka u podnóża Cerrejón w La Guajira, jednej z największych odkrywkowych kopalni węgla na świecie.

Sierra zbudował swój dom zgodnie z tradycyjnymi technikami baharskimi, używając patyków i błota. W swojej kuchni opalanej drewnem gotuje wodę na codzienny użytek odcień, zwykła kawa z wodą. Prowadzi skromny tryb życia, daleki od konsumpcjonizmu, co go pociesza. „Nie potrzebuję milionów euro, żeby dobrze żyć” – mówi.

Kopalnia Cerrejón uderzyła w region niczym czarna dziura w 1984 r., powodując szkody w zaopatrzeniu w wodę, zdrowiu, duchowości i kulturze społeczności z La Guajira.

Kobiety w ciąży boją się, że ich dzieci urodzi się chore. Pościel pozostawiona do wyschnięcia na zewnątrz staje się czarna od cząstek min. A wypowiadanie się przeciwko kopalni wiąże się z odwetem, groźbami i przymusowymi ewakuacjami.

Leobardo Sierra w swoim domu wykonanym rodową techniką Bahareque.
Leobardo Sierra w swoim domu wykonanym rodową techniką Bahareque.

Sierra dorastała bez kopalni i jego wspomnienia z dzieciństwa są żywe. „Wcześniej łowiliśmy ryby, polowaliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy rośliny lecznicze. Teraz jest to prawie niemożliwe, ponieważ wysyłają ludzi, żeby nas pilnowali. Gdyby kopalnia nigdy nie przyjechała, byłoby lepiej” – mówi.

Kilka metrów od jego domu znajduje się jedno z niewielu źródeł wody, które udało się uratować społeczności: strumień Bruno.

W 2017 r. spółka wydobywcza Cerrejón otrzymała pozwolenie na zmianę kierunku potoku o trzy kilometry od jego naturalnego biegu, jednak lokalne społeczności zaskarżyły to w sądzie.

Kolumbijski Trybunał Konstytucyjny orzekł na ich korzyść, stwierdzając, że nie ma pewności co do społecznych i środowiskowych skutków przekierowania. Jednak pięć lat później organ monitorujący to orzeczenie stwierdził, że Cerrejón się do niego nie zastosował.

Miejscowi mówią, że węgiel przybywa do Europy „skażony krwią”

Tam, gdzie społeczności tubylcze i wywodzące się z Afryki widziały swój dom i święte drzewa, giganci górniczy dostrzegli szansę na wydobycie ton węgla wartą milion dolarów.

Cerrejón eksportuje większość swojego węgla za granicę i jest własnością szwajcarskiego międzynarodowego koncernu Glencore, co jest źródłem skarg wśród Guajiro, którzy mają poczucie, że żyją w biedzie, podczas gdy innym prosperuje.

Według raportu rocznego Cerrejón za 2020 rok 43% węgla zostało wyeksportowane do regionu Morza Śródziemnego, a 15% do innych krajów Europy pozaśródziemnomorskiej.

Cerrejón jest drugą najbardziej dochodową spółką wydobywczą w Kolumbii. W 2022 roku jej przychody wzrosły o 149 proc. Jednak dane dotyczące sukcesu przedsiębiorstw ostro kontrastują z warunkami życia ludności.

„Mówią, że jesteśmy bogaci, bo istnieje firma, która generuje duże zyski, ale w rzeczywistości ludzie są biedni. Kiedyś byliśmy bogaci” – mówi Sierra.

Kopalnia węgla Cerrejón w północnej Kolumbii jest jedną z największych kopalni odkrywkowych na świecie.
Kopalnia węgla Cerrejón w północnej Kolumbii jest jedną z największych kopalni odkrywkowych na świecie.

„To niesprawiedliwe, że musimy umierać pod wpływem alkoholu i zmuszeni do wykorzeniania się ze smutkiem i bólem, podczas gdy międzynarodowa korporacja przewozi pieniądze do innego kraju” – mówi przywódca Afro Samuel Arregocés. Twierdzi, że węgiel trafia do Europy „skażony krwią”.

Dane potwierdzają zniszczenia w tym regionie pozbawione wody pitnej, z których wysiedlono 25 społeczności tubylczych. La Guajira charakteryzuje się najwyższym w kraju wskaźnikiem niedożywienia dzieci, a 39,7% populacji żyje w warunkach skrajnego ubóstwa.

Sierra twierdzi, że kiedy przybyła kopalnia, oszukali ludzi, obiecując im lepsze życie i narzucając ideę postępu, którą on odrzuca.

„Nauczyłem się, że postęp to coś zupełnie innego od tego, co mamy dzisiaj. Postęp nie polega na niszczeniu środowiska, lecz na ochronie życia. To porażka, ponieważ bez wody umrzemy” – mówi.

„Nie wiemy, gdzie są kości naszej rodziny”

Arregocés należy do wywodzącej się z Afryki społeczności Tabaco, wysiedlonej w 2001 roku, aby zrobić miejsce dla megaprojektu wydobywczego. „Niektórzy z nas zostali wyrzuceni (po tym, jak zostali oszukani), inni siłą i groźbami” – utrzymuje.

W 2002 roku orzeczenie Sądu Najwyższego Kolumbii nakazało odbudowę Wspólnoty Tabaco w odpowiednim miejscu, czego do dziś nie wykonano. „Moi dziadkowie zmarli, czekając” – dodaje.

Arregocés wciąż wzrusza się, gdy przypomina sobie, jak wyglądało jego życie przed kopalnią. Jego dziadek hodował zwierzęta, które jedli, a oni mieli dostęp do czystej wody pitnej niemal przez cały dzień dzięki zbudowanemu przez siebie systemowi zaopatrzenia w wodę.

„Przeszliśmy od posiadania tych udogodnień do ich utraty, a w rezultacie do bezrobocia i przesiedleń kulturowych. Nasza młodzież nawet nie poznała naszej społeczności” – ubolewa.

Społeczności tubylcze uważają, że życie byłoby lepsze, gdyby kopalnia węgla nigdy nie została zbudowana.
Społeczności tubylcze uważają, że życie byłoby lepsze, gdyby kopalnia węgla nigdy nie została zbudowana.

Mówi, że doszło także do wywłaszczenia duchowego w wyniku profanacji cmentarzy jego wspólnot. „Nie wiemy, gdzie są kości naszej rodziny. To spowodowało traumę emocjonalną. Przestałem być szczęśliwym człowiekiem” – mówi.

Bycie liderem społecznym nie jest łatwym zadaniem w kraju o największej liczbie zamordowanych na świecie działaczy na rzecz ochrony środowiska. Dlatego Arregocés nie wychodzi z domu bez kamizelki kuloodpornej. „Przez jakiś czas ludzie obserwowali mnie 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i baliśmy się, że porwą lub skrzywdzą mojego dwuletniego siostrzeńca” – mówi przywódca.

Mimo to jest promyk nadziei. Ta afroańska władza znajduje pocieszenie w szerokim wsparciu społecznym, jakie otrzymuje, na przykład poprzez kampanię Change.org, wspieraną przez ponad 222 000 osób ze 166 krajów, domagających się przywrócenia rzeki Bruno do jej naturalnego biegu.

„To pokazuje, że nie dotyczy to tylko nas; w Kolumbii i na całym świecie zorganizowani obywatele walczą w obronie wody” – mówi.

Marzenie kobiet Wayuu

Mónica Lopez, liderka Wayuu, zbiera wodę pitną ze zbiornika w La Guajira.
Mónica Lopez, liderka Wayuu, zbiera wodę pitną ze zbiornika w La Guajira.

Mónica Lopez mieszka ze swoim partnerem Misaelem Socarrą w rezerwacie 4 de noviembre w La Guajira. Dla niej zrozumienie roli kobiet w tym procesie jest niezbędne. „Naszą esencją jako rdzennej ludności jest duchowość, a my, kobiety, jesteśmy tymi, które ją opanowują” – mówi.

The burmistrzowie, zwykle babcie rodziny, są duchowymi przewodnikami ludu Wayuu. Według ich światopoglądu dzięki snom mogą uniknąć przyszłych nieszczęść. „Kiedy śnią, że komuś przydarzy się coś złego, wykonujemy rytuał z ubraniami w rzece, aby temu zapobiec” – wyjaśnia.

Ale to zmieniło się na zawsze, gdy na terytorium Wayuu zbudowano ponad 150 kilometrów torów kolejowych, które codziennie transportują miliony ton węgla. „Hałas pociągu nas okradł burmistrzowie ich snu. To połączenie, jakie łączyło ich z duchowymi podróżami, już nie istnieje” – mówi Lopez.

Kobiety Wayuu przekazują duchowość swoim dzieciom. Często jednak zmuszeni są do migracji do miast w poszukiwaniu dla nich wsparcia i edukacji, co może prowadzić do utraty ich istoty kulturowej. „Kulturę utrzymuje się poprzez praktyki. Nieważne, jak bardzo jesteś Wayuu, jeśli tego nie praktykujesz, zapominasz o tym” – podkreśla.

Podobnie Lopez wyjaśnia, że ​​posiadanie dzieci wiąże się z dużą niepewnością. „Kiedy jesteś w ciąży, to nie to samo, bo boisz się, że dziecko urodzi się chore z powodu miny” – mówi.

Twarz jej córki jest pokryta plamami i wysypkami, a mimo licznych konsultacji ze specjalistami, nadal nie wraca do zdrowia. „W przeszłości te dzieci nie cierpiały na te choroby, ale obecnie tak jest. Obecnie dzieci nieustannie cierpią na grypę, ponieważ powietrze, którym oddychamy, jest zanieczyszczone” – mówi.

Ekspert ONZ wezwał do zaprzestania niektórych działań w Cerrejón, podkreślając wpływ na zdrowie ludności, który był przedmiotem licznych badań.

„Zmiana śmierci”: pracownicy kopalni również cierpią

Pracownicy kopalń walczą o rozpoznanie chorób, na które są szczególnie podatni.
Pracownicy kopalń walczą o rozpoznanie chorób, na które są szczególnie podatni.

Pracownicy kopalni również walczą z rzekomymi nadużyciami ze strony Cerrejón. Igor Díaz, przewodniczący związku zawodowego Sintracarbón, wspomina epizody represji pracowniczych i twierdzi, że ich miejsca pracy są stale zagrożone.

„Zwolnili 226 pracowników, z których większość była związana ze związkiem, po 92-dniowym strajku, w którym domagali się zaprzestania tego, co nazywamy «zmianą śmierci», która zmusiła nas do pracy o prawie 60 godzin więcej tygodniowo” – mówi. Zdaniem związkowca oznaczało to większe narażenie na śmiertelne wypadki przy pracy na skutek wyczerpania psychicznego i fizycznego.

Ich główna walka polega na rozpoznaniu chorób, na które są podatni. „Praca w kopalni może prowadzić do chorób układu mięśniowo-szkieletowego i układu oddechowego. Nasza walka polega na tym, aby domagać się, aby kolumbijski system ubezpieczeń społecznych rozpoznał te choroby zawodowe i udowodnił, że są one skutkiem eksploatacji górniczej” – podkreśla.

Lider związkowy postrzega walki rdzennej ludności, potomków Afro i rolników w regionie jako nierozerwalnie związane z walkami robotników. „Podnosimy głos, gdy firma jest głucha na żądania społeczności, ponieważ tam są nasze rodziny” – stwierdza.

Czy nowe unijne prawo dotyczące należytej staranności pomoże?

Podczas gdy walki w północnej Kolumbii trwają, Unia Europejska negocjuje ustawę dotyczącą należytej staranności, która ma na celu pociągnięcie firm do odpowiedzialności za ich wpływ na prawa człowieka i środowisko w całym ich łańcuchu dostaw.

Przywódca rdzennej ludności Yukpa Juan Pablo Gutierrez, wygnany do Paryża po próbach morderstwa za sprzeciw wobec kopalni Cerrejón, krytykuje to prawo jako sposób na podtrzymanie kolonializmu.

„To środek odwracający uwagę, ponieważ podtrzymuje logikę eksploatacji Matki Ziemi i nie kwestionuje europejskiego modelu nieograniczonej konsumpcji” – mówi.

Ponad 8 000 kilometrów od Brukseli Leobardo z niepokojem obserwuje czarne góry kopalni, ale nigdy nie traci nadziei.

„Moi przodkowie walczyli o moją przyszłość, teraz ja walczę o tych, którzy przyjdą. To miejsce nie jest już moje, ale należy do tych, którzy przyjdą po nas. Tak mówili mi moi dziadkowie i to trzyma nas przy życiu” – podsumowuje.

Co mówi Cerrejón?

W odpowiedzi na prośbę o komentarz w sprawie wpływu jej działań na społeczności tubylcze i afro Cerrejón stwierdził, że „głęboko ubolewa nad kryzysem humanitarnym w La Guajira, który stanowi część złożonego kontekstu, w którym wysiłki władz lokalnych i krajowych zostały niewystarczające, aby zaradzić sytuacji strukturalnej.

„Cerrejón odrzuca oskarżenia o związek między tą dramatyczną sytuacją a firmą.

„Wręcz przeciwnie, Cerrejón wzmocnił swoje inwestycje społeczne, zarówno obowiązkowe, jak i dobrowolne, aby osiągnąć większy zakres i wpływ na rozproszone społeczności na terytorium o trudnych warunkach klimatycznych i geograficznych”.