Ostrzeżenie: ten artykuł zawiera wulgaryzmy i język, który niektórzy mogą uznać za obraźliwy.
W ostatnią niedzielę przypadał Dzień Zniewagi Narodowej.
Tak, wiemy, że jesteśmy kilka dni spóźnieni, ale z życzliwością, jak powiedzieliby Francuzi: Allez vous faire foutre. Robimy to przez tydzień.
W duchu czerpania radości z humorystycznych obelg i bogactwa języka na tym naszym pięknym kontynencie, dołącz do nas podczas krótkiej, niewyczerpującej i wulgarnej podróży po Europie kontynentalnej, aby zafundować Ci jedne z najbardziej kolorowych żarty, dzięki którym będziesz brzmiał jak miejscowy. Albo wpakuję cię w kłopoty.
Ostrzegamy: niektóre z nich to NSFW i proszę, traktujcie innych z życzliwością i nie obrażajcie ich przodków. Celem Narodowego Dnia Zniewagi (przepraszam, tydzień) nie jest bycie złośliwym ani krzywdzenie kogokolwiek, ale docenienie różnorodnych sposobów, w jakie wypowiadamy się na temat obelg i wyzwisk.
Niemcy
Niemieckie obelgi są genialne, głównie dlatego, że uwielbiają dobre słowo złożone.
Wiele powszechnych obelg dotyczy samochodów i przepisów drogowych, w tym Sonntagsfahera (niedzielny kierowca), ukazujący niemiecką nienawiść do tych, którzy nie zachowują się odpowiednio i jeżdżą zbyt wolno na swojej ukochanej autostradzie, lub Schattenparkera, ktoś, kto parkuje w cieniu. Chociaż ta praktyka wydaje się niezwykle rozsądna i nie wydaje się być obrazą, najwyraźniej jesteś tchórzem, jeśli chowasz się przed słońcem i boisz się dostać do pieca/samochodu. Domyśl.
Dwa ulubione, jeśli chodzi o obelgi złożone, to: Backpfeifengesicht (dosłownie „twarz, która zaprasza do policzka” – gdzie „backpfeife” oznacza policzek, a „gesicht” oznacza twarz) i Arcsgeige (dosłownie „skrzypce tyłkowe”, odnoszące się do kogoś, kto nie potrafi zbyt dobrze wykonać określonego zadania). Ostrzegamy Cię, że próby naprężenia tego konkretnego instrumentu nie przyniosą żadnego pożytku, jeśli zdecydujesz się na wprowadzenie go do tylnej części ciała. Na wypadek gdybyś się zastanawiał.
Zwycięzcą jest jednak – głęboki oddech – Teletubbyzurückwinker co oznacza „ten, który macha do Teletubisiów”.
Choć może to być bezczelne, dobrze byłoby wprowadzić to słowo do swojego słownika, jeśli odnosisz się do kogoś, kto uważa, że nie jest zbyt bystry lub słaby. Poza tym fajnie jest wyobrazić sobie kogoś (oczywiście poza dziećmi) machającego do ekranu i szczerze witającego Tinky-Winky, Dipsy, Laa-Laa i Po.
Francja
„Uwielbiam język francuski… To wspaniały język, zwłaszcza do przeklinania. To jak wycieranie tyłka jedwabiem.”
Za to można podziękować Oscarowi Wilde’owi, który wiedział co nieco o bogactwie języka francuskiego, jeśli chodzi o fantastyczną zniewagę.
Powszechnym trendem jest powrót do żywności (mais bien sur!), z kilkoma produktami spożywczymi używanymi do uśpienia kogoś. Andouille (kiełbasa jelitowa) dobrze jest nazwać kogoś kretynem; Boudin to kaszanka, ale użyta jako obelga odnosi się do brzydkiej kobiety – a pierwotnie prostytutki; Vas te faire cuire un œuf („idź ugotować jajko”) przydaje się, jeśli chcesz, żeby ktoś przestał ci przeszkadzać; Occupe-toi de tes oignons („zajmij się swoją cebulą”) to francuski odpowiednik powiedzenia komuś, żeby zajął się swoimi sprawami; Wyprzedaż („brudny tuńczyk”) to niezbyt pochlebne określenie osoby uważanej za brzydką; Tu as le QI d’une huitre („masz IQ ostrygi”); i kto mógłby zapomnieć T’es une couille dans le potage („jesteś głupcem w zupie”). Smacznego.
Jednakże, po długich konsultacjach z niektórymi moimi francuskimi kolegami, istnieje jedna bezduszna obelga, która zniszczy twojego sparingpartnera i która nie ma nic wspólnego z jedzeniem. Wszystko, co ma związek z matkami („Ta mère…”) wpędzi cię w kłopoty, ale… T’as été bercé trop prêt du mur („byłeś przyciśnięty zbyt blisko ściany”) zamknie każdemu usta.
Jako bezczelny bonus, jest jeszcze jedna wspaniała feministyczna obelga, która krąży obecnie i została nawet zarejestrowana przez aktywistki jako znak towarowy: Bois mes règles (dosłownie: wypij mój okres). Geniusz.
Hiszpania
Ogólną tendencją, którą można zaobserwować w przypadku hiszpańskiego przekleństwa, jest skłonność do wspominania o ekskrementach.
Mówiąc prościej, wściekły Hiszpan będzie chciał nasrać na wiele rzeczy – Me cago pl (wpisz w lukę swoją mamę, cyfrę 10 i oczywiście siebie i swoją głowę). Ulubiony tutaj jest Me cago en la leche que mamisteco dosłownie oznacza „Nasram się do mleka, które wyssałeś”.
Chociaż tego typu obelgi nie spowodują, że zostaniesz zaproszony na śniadanie, są inne, które dobrze zostaną przyjęte przy stole, ponieważ – podobnie jak Francuzi – są związane z jedzeniem: Que te folle un pez („zostań wyruchany przez rybę”); Que te la pique un pollo („Mam nadzieję, że kurczak dzioba twojego kutasa”) Eres tan feo/a que hiciste llorar a una cebolla („jesteś tak brzydki, że aż cebula się rozpłakała”) i mój ulubiony Estás más perdido que un pulpo en un garaje („jesteś zagubiony jak ośmiornica w garażu” – odnosząc się do kogoś, kto myśli, że wie, o czym mówi, ale w rzeczywistości nie ma pojęcia).
Nasz faworyt łączy jednak w sobie zarówno hiszpańskie zamiłowanie do skatologii w przekleństwach, jak i pyszne jedzenie: Chupe mantequilla de mi culoco dosłownie tłumaczy się jako „wyssij mi masło z tyłka!”.
Nie potrzeba żadnych rozwinięć…
Włochy
Jeśli Niemcy mają długość słowa, Francja jedwab, a Hiszpania ekskrementy, to Włochy mają werwę.
Prawdziwą radością jest słuchanie włoskich przekleństw, od jawnego bluźnierstwa po pełne pasji okrzyki.
Jest ich tak wiele, że trudno wybrać. Niektóre typowe wyróżniki obejmują Che cavolo vuoi? („czego chcesz?”, co jest łagodnym sposobem obrażania kogoś bez użycia słowa „kurwa”); Stronzo („gówno”), używane w zabawny sposób do określenia dupka pośród was; I Cazzoktóre pochodzi od łacińskiego słowa „capitium” (co oznacza „mała głowa”) odnoszącego się do męskich genitaliów i używanego do wyrażania złości lub nazywania kogoś kretynem.
Ale wraz z werwą i pasją przychodzi kreatywność i przygotuj się na kolejne dwa.
Budello di tu ma’ cane ladra rincorsa dai fascisti! („bebechy twojej złodziejskiej psiej matki, ścigane przez faszystów”). Auć. A potem jest Cagati in mano e prenditi a schiaffi: zaproszenie do nasrania sobie w rękę i wielokrotnego uderzania się w policzek.
Zachwycający.
Belgia
Jeśli mówisz po francusku lub flamandzku, z pewnością masz kilka uroczych crossoverów i kilka perełek w swoim arsenale obelg.
Tutaj idzie.
Viswijf: Kobieta sprzedająca ryby – obelga często używana do opisania głośnej kobiety, która często plotkuje, lub mężczyzny potrzebującego włoskiego klapsa.
Jest też napięte i lekko latynoskie brzmienie Snotneus (dosłownie: „smarkane nosy”), używane do określenia irytującego pisku.
Ale nagroda idzie do Mierenneukera, co oznacza skurwiel mrówek, w odniesieniu do kogoś, kto ma irytującą obsesję na punkcie szczegółów. To odpowiednik języka fińskiego Pilkunnussijaco można przetłumaczyć jako „commafucker” – pedantyczny zbieracz nitów najwyższej klasy.
Pomyśl jednak o tych biednych belgijskich mrówkach.
Holandia
Podczas gdy na przykład w Wielkiej Brytanii wiele obelg zwykle dotyczy seksu, holenderskie obelgi skupiają się głównie na chorobach i nazywaniu kogoś dotkniętym chorobą.
Poważnie, to jest wszędzie, a niektóre są paskudne i graniczące z wprowadzeniem w błąd.
Zwykle dodaj Kanker („rak”) innymi słowy, tworząc nowe szkodliwe kombinacje.
Aby dać Ci przedsmak: Kankerlijera („osoba chora na raka”); Kankeraap („małpa rak”); Kankerlekker („smaczny rak”) – nie pytaj; Kankerhoera („rakowa dziwka”) – najgorsza z całej grupy.
Rozgałęziają się także na inne choroby Tering (gruźlica), Klere (cholera) i Tyfus (dur brzuszny), który można również dodać do słów, aby uzyskać podobne Tyfussleta (Tyfusowa kobieta wyzwolona seksualnie), Krijg de klere („zachorować na cholerę”) i Krijg de pest („złap zarazę”).
Chociaż mogą one postawić pod znakiem zapytania to, czy Holendrzy wiedzą, czym jest obelga, jest w tym kilka dobrych rzeczy. Zwłaszcza Pannenkoekco oznacza „naleśnik”.
Trochę łagodne, zwłaszcza po tych wszystkich pogawędkach o dolegliwościach, ale wypowiedziane z odpowiednią intonacją i protekcjonalnym klepnięciem w głowę, jest przeklętym sposobem nazwania kogoś prostakiem. I bardzo miło jest to powiedzieć.
Norwegia
Kierujemy się teraz dalej na północ z miłością Norwegii Faen.
To kamień węgielny norweskich obelg. Podobnie jak angielskie „fuck”, również odnosi się do piekła i sprawdza się w większości scenariuszy: Fej faen („pierdolone piekło”), Hva faen („co do cholery?”), Faen ta deg („diabeł cię zabierze”), Jeg gir faen i det („Mam to gdzieś”)… Lista nie ma końca.
Gdzie indziej pojawiają się dwa trendy: częstym stosowaniem piekła jest uzupełnianie szatan, używane jako wykrzyknik lub dla podkreślenia danej kwestii; oraz tendencja Norwegów do wykorzystywania zwierząt w swoich wulgaryzmach. Ulubione tutaj obejmują Forbanna hestkukco oznacza „pierdolony koński kutas” i Pikkantilope i firkant raevco dosłownie oznacza „kutas-antylopa i kwadratowy tyłek”.
To, co to naprawdę oznacza, jest poza nami…
Islandia
Choć bardzo chcielibyśmy spędzić więcej czasu na terytoriach skandynawskich, wybieramy się na Islandię na nasz ostatni postój. Tak, to nie jest część Europy kontynentalnej i tutaj oszukujemy, ale to po prostu cudowne miejsce, pełne uroczych obelg, o których powinieneś wiedzieć.
Z anglojęzycznego punktu widzenia wiele z nich wydaje się dość łagodnych, ale jestem pewien, że są w skrajnym stopniu obraźliwe.
Helvítis halfviti nazywa kogoś półgłówkiem i Helvítis aumingi wydaje się uderzać mocno jak „cholerny słabeusz”, szczególnie w narodzie, który ceni siłę fizyczną.
Znajdziesz tu także mnóstwo podtekstów religijnych Skrattinn (’Szatan’), Ansans ári („diabelski demon”) i Mannfjandi(„człowiek-diabeł”).
Potem jest ciało stałe Drullusokkur co oznacza „przepychacz do toalety”; bezpośrednio i na temat Afatottari co odchodzi od francuskiej obsesji na punkcie matek i tłumaczy się jako „dziadekskurwiel”; i nasz ulubiony, Hilandbrennduco jest odpowiednikiem powiedzenia „pieprz się” i które dosłownie można przetłumaczyć jako „obyś spłonął od własnego moczu”.
Tak.