Niedoceniani bohaterowie przemysłu filmowego, artyści Foley tworzą większość dźwięku słyszanego w filmach i programach telewizyjnych. Holenderski artysta pokazuje nam, jak to się robi.
Jeśli Ronnie Van der Veer dobrze wykona swoją pracę, jego praca będzie prawie niezauważalna. Do tego dąży każdy artysta Foleya – sprawić, by widzowie zapomnieli, że większość dźwięku w filmie jest dodawana później.
Technika Foley została nazwana na cześć amerykańskiego pioniera efektów dźwiękowych Jacka Foleya (1891-1976), który opracował unikalne metody synchronizacji z obrazem i postprodukcją.
„Dźwięk działa w filmie bardzo nieświadomie” — powiedział Van der Veer Kultura TylkoGliwice. „Właśnie to mi się w nim podoba. Tworzymy wszelkiego rodzaju drobne szczegóły, które sprawiają, że czujesz się bliżej postaci, czujesz się bardziej w scenie. Nawet jeśli ludzie nie zdają sobie sprawy, że jest on tworzony przez nas, a nie przez aktora, nadal jest to bardzo cenny dodatek do doświadczenia filmowego”.
W swoim studiu w Haarlem, na obrzeżach Amsterdamu, Van der Veer tworzył efekty dźwiękowe – lub Foley – do filmów i programów telewizyjnych, takich jak „Yorgos Lanthimos” Homarholenderski film wojenny Zapomniana bitwaoraz oryginalny serial Netflix „Miłość i anarchia”.
Tworzył dźwięki do wielkich scen bitewnych, horrorów wywołujących niepokój, filmów przyrodniczych i codziennych interakcji między postaciami. Stworzył nawet dźwięki dla wymyślonych stworzeń, takich jak smoki.
Van der Veer mówi, że Foley sprowadza się do znalezienia równowagi między realistycznymi, wiarygodnymi dźwiękami a przesadną magią filmu.
„Bardzo często próbujemy odtworzyć rzeczywistość, dodając szczegóły, dzięki czemu masz wrażenie, że to, co słyszysz, jest naprawdę powiązane z tym, co widzisz” — wyjaśnił. „Może to być dokładnie ten but na tej powierzchni w tym konkretnym pomieszczeniu z tym pogłosem. Ale robimy też film, więc czasami próbujemy zrobić coś, co jest większe niż życie”.
Na przykład w prawdziwym życiu broń nie brzęczy: „To by znaczyło, że twoja broń jest zepsuta, prawda? Ale w filmach to banał filmowy, że kiedy ktoś chwyta broń, trochę grzechota. Albo gdy żołnierz biegnie ze strzelbą, ona też trochę zabrzęczy”.
Van der Veer mówi, że jedną z najfajniejszych części jego pracy jest tworzenie obecności dla rzeczy, które normalnie nie wydają dźwięku.
„Kiedy mrówka chodzi po liściu, w rzeczywistości jej nie słychać” — mówi. „Ale kiedy jest to bardzo bliskie ujęcie, musimy zrobić te kroki. A mrówka być może coś je, więc nagle ja coś jem, aby stworzyć dźwięk, jakby mrówka coś jadła. To bardzo zabawne, ponieważ w prawdziwym życiu nigdy byś tego nie usłyszał”.
Jak powstają dźwięki Foleya
Według Van der Veera pierwszym krokiem do zrobienia Foleya jest obejrzenie materiału źródłowego.
„Normalnie zawsze najpierw oglądam film, żeby wiedzieć, czy potrzebuję jakichś rekwizytów, których nie mam w studiu” — mówi. „Porozmawiam z projektantem dźwięku, aby zobaczyć, jaki jest styl filmu. Pytam, czy są jakieś konkretne dźwięki, które są ważne, które może chce usłyszeć reżyser”.
Pracownia Van der Veera jest wypełniona po brzegi rekwizytami – przechowywanymi w różnych pojemnikach z etykietami, wiszącymi na ścianach. Ma różne rodzaje podłóg do różnych sytuacji. Ma więcej butów, niż możesz sobie wyobrazić. Ma nawet mały samochód, którego używa do scen rozgrywających się w pojazdach.
„Może to wyglądać jak eksplodujący sklep z artykułami używanymi czy coś w tym rodzaju, ale tak naprawdę wiem, gdzie wszystko jest”.
Po zebraniu wszystkich potrzebnych mu rekwizytów rozpoczyna się nagrywanie. Van der Veer odtworzy materiał źródłowy i zacznie odgrywać dźwięki w każdej scenie.
„W procesie nagrywania używamy wielu warstw” — mówi Van der Veer. „Tak więc w scenie, w której ktoś idzie z torbą, najpierw wykonalibyśmy kroki, a potem grzechotanie torby. Zrobilibyśmy też ujęcie z szeleszczącymi ubraniami. Może ktoś nosi biżuterię, więc to też byśmy nagrali. Fajnie, że projektant dźwięku ma to osobno”.
Van der Veer prawie zawsze współpracuje z inżynierem dźwięku, który nagrywa i może zmienić miks, aby dodać niuanse do gotowego produktu.
„Mikser Foley, z którym pracuję, może zmienić perspektywę dźwięku” — wyjaśnia. „Więc kiedy ktoś idzie dalej, bliżej kamery, może zmienić miks mikrofonów, aby uzyskać ten efekt, który brzmi bardzo naturalnie”.
Dźwięk jako nośnik emocji
Van der Veer mówi, że woli nagrywać dźwięk filmu chronologicznie, ponieważ pomaga mu to doświadczyć filmu w taki sam sposób, jak widzowie.
„Zwykle oglądamy pierwszą scenę i robimy wszystkie dźwięki do tej sceny, a potem przechodzimy do następnej sceny” — wyjaśnia. „W tym procesie podoba mi się to, że w pewnym sensie wybieramy się w tę samą podróż, co widz i bohaterowie. Może więc w połowie filmu zdecydujesz się zmienić buty, na przykład dlatego, że postać jest bardziej pewna siebie lub chodzi w inny sposób”.
Kroki to jedne z najczęstszych i najbardziej złożonych dźwięków, o stworzenie których proszeni są artyści Foley. Po znalezieniu odpowiedniego buta i odpowiedniej podłogi do danej sceny Van der Veer mówi, że musi także wejść w skórę postaci, aby uzyskać dokładnie odpowiedni dźwięk.
„Jest powód, dla którego nie można używać (wcześniej nagranych) efektów dźwiękowych do kroków, ponieważ każda postać chodzi w inny sposób” — mówi. „Nawet w tej samej scenie ktoś może być w innym stanie emocjonalnym, więc będzie szedł w inny sposób. Kamera może być dalej lub nagle bardzo blisko. Wszystkie te rzeczy włączamy do nagrania Foleya”.
„To bardzo ludzka sprawa. Czasami nazywają nas aktorami dźwięku, bo jak aktorzy gramy też emocjami”.
Tak intymna praca z dźwiękiem sprawiła, że inaczej postrzega świat, mówi Van der Veer. W życiu codziennym jest bardziej dostrojony do otaczających go dźwięków – na przykład siedząc w swoim ogrodzie usłyszy wszystkie otaczające go ciche dźwięki wydawane przez wiatr, ptaki, owady.
Kupując rekwizyty w antykwariatach (używane brzmią lepiej, jak mówi), często wybiera przedmioty nie pod kątem praktycznego zastosowania, ale potencjału dźwiękowego.
„W przeszłości zdarzało się, że siedziałem na krześle w czyimś domu i mówiłem: „Hej, czy mogę kupić to krzesło?” Bo ma taki dobry pisk – powiedział.
„W studiu są krzesła, które dostałem w ten sposób, bo bardzo ładnie skrzypiały i ludzie nie mieli nic przeciwko dostaniu nowego. Bardzo trudno jest się wyłączyć, ponieważ jest to coś, czego jestem świadomy przez cały czas, wszystkie dźwięki wokół nas”.
Aby przekonać się, jak powstaje Foley, obejrzyj cały odcinek Creators w odtwarzaczu powyżej.