Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen potwierdziła, że zamierza kierować władzą wykonawczą przez kolejne pięć lat.
Oświadczenie ogłoszono w poniedziałek po południu po spotkaniu jej partii, niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), która jednomyślnie poparła jej ofertę.
„Dzisiejszy świat jest zupełnie inny niż w 2019 roku. Wiele razem przeszliśmy przez ostatnie pięć lat i myślę, że można powiedzieć, że osiągnęliśmy więcej, niż mogliśmy sobie kiedykolwiek wyobrazić” – powiedziała.
„W ciągu tych pięciu lat nie tylko wzrosła moja pasja do Europy, ale oczywiście także moje doświadczenie tego, jak wiele Europa może osiągnąć dla swoich obywateli” – kontynuowała.
„Ostatnie pięć lat było zarówno trudnych, jak i niezwykłych”.
W słabo zawoalowanym nawiązaniu do wzrostu popularności partii skrajnie prawicowych obserwowanego w kilku krajach europejskich von der Leyen obiecała „uczynić centrum silnym” i bronić bloku „przed siłami powodującymi podziały od wewnątrz i z zewnątrz”.
„Jestem głęboko przekonana, że jest to możliwe i że mamy na to siłę. I takie zadanie sobie postawiłam” – powiedziała.
Ta wiadomość kończy tygodnie nieustannych spekulacji w Brukseli na temat jej przyszłości politycznej, która jest również powiązana z NATO, i zaostrza wyścig o przewodnictwo w Komisji, najpotężniejszej instytucji w Unii Europejskiej.
Nominacja Von der Leyen zostanie potwierdzona przez aklamację na początku marca podczas dorocznego kongresu jej rodziny politycznej, centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (PPE). EPL wyznaczyła 21 lutego jako ostateczny termin składania wniosków wewnętrznych.
Oficjalnie rzucając kapelusz na ring, von der Leyen od razu staje się faworytką, gdyż powszechnie wiadomo, że EPP zdobędzie największy udział w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Przewodniczący Komisji jest powoływany według uznania przywódców UE, po uwzględnieniu wyników wyborów europejskich, co oznacza, że partia, która zwycięży, cieszy się niepisanym przywilejem kontrolowania władzy wykonawczej. Socjaliści i liberałowie zwykle dzielą między sobą pozostałe najwyższe stanowiska.
Przez całą swoją pierwszą kadencję von der Leyen, utalentowana mówczyni, zwinna negocjatorka i zapalona podróżniczka, utrzymywała bliskie stosunki z większością głów państw i rządów. Niektórzy z jej kolegów z EPP, jak Petteri Orpo z Finlandii i Evika Siliņa z Estonii, szybko zaczęli świętować w mediach społecznościowych jej ogłoszenie.
„Powszechnie doceniamy Pana zdecydowane stanowisko i zaangażowanie w zapewnienie wspólnego bezpieczeństwa i konkurencyjności UE, a także ciągłe wsparcie dla Ukrainy” – powiedziała Siliņa.
Co najważniejsze, 65-latek nawiązał dobre stosunki robocze z włoską Giorgią Meloni, której skrajnie prawicowa grupa, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR), ma szansę zyskać przewagę w czerwcowym sondażu i jeszcze bardziej wpłynąć na program polityczny.
Nawet postępowi politycy, jak hiszpański Pedro Sánchez, jeden z najwybitniejszych socjalistów w Europie, zasygnalizowali chęć poparcia von der Leyen w drugiej kadencji.
Na dzień dzisiejszy jedynym premierem, który mógłby siłą sprzeciwić się propozycji von der Leyen, jest Węgier Viktor Orbán, który znajduje się pod ścisłą kontrolą Komisji w związku z manipulowaniem odstępstwem od demokracji w jego kraju.
Dyrektor Von der Leyen zamroził miliardy z funduszy spójności i odbudowy przyznanych Węgrom w związku z brakami w zakresie praworządności i wszczął liczne postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, aby dostosować krnąbrny naród do prawa UE. Najnowsza sprawa, skupiona wokół kontrowersyjnej „ustawy o suwerenności”, została wszczęta na początku tego miesiąca.
W odwecie Orbán nasilił ataki na von der Leyen i jej zespół, posuwając się nawet do osłabienia jej pozycji jako „płatnego pracownika” przywódców UE. W grudniu rząd Orbána spotkał się z ostrą krytyką za umieszczenie twarzy von der Leyen na billboardach rozpowszechnianych w ramach antyunijnych konsultacji krajowych.
„Nie tańczmy do melodii, którą gwiżdżą!” – głosiły billboardy.
Mimo to, zgodnie z traktatami, przewodnicząca Komisji jest powoływana większością kwalifikowaną w Radzie Europejskiej, co teoretycznie uniemożliwiałoby Orbánowi samodzielne zablokowanie jej drugiej kadencji, gdyby pozostali przywódcy ją poparli.
Wniosek Rady trafia następnie do Parlamentu, gdzie wymaga przyjęcia większości bezwzględnej. Tutaj sprawy von der Leyen mogą się skomplikować.
W 2019 r. prezydent otrzymała 383 głosy za, czyli niewielką jak brzytwa przewagę nad wymaganymi 374 głosami, co ilustruje oburzenie sali obrad w związku z jej niespodziewaną nominacją.
W przeciwieństwie do roku 2024 von der Leyen nie kandydowała na główną kandydatkę EPP, zamiast tego została wyrwana z zapomnienia przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który widział w niej konserwatywną polityk o umiarkowanych, elastycznych poglądach, zdolną zadowolić lewicową frakcję Rady Europejskiej .
Po tym zaciętym głosowaniu posłowie do Parlamentu Europejskiego w dużej mierze powitali pierwszą kobietę na czele Komisji i pomogli jej w realizacji ambitnego programu transformacji, obejmującego Europejski Zielony Ład, fundusz odbudowy po Covid-19, ustawę o sztucznej inteligencji i kompleksową reformę migracji w UE i politykę azylową.
Ustawodawcy pochwalili von der Leyen za jej zdecydowane przywództwo po inwazji Rosji na Ukrainę, która przyniosła bezprecedensowy szereg sankcji na Kreml, nieodwracalne plany pozbycia się importowanych paliw kopalnych i rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Kijowem. Funkcja kapitana Von der Leyen wzmocniła jej międzynarodowy wizerunek i zapewniła jej tytuł Najpotężniejszej Kobiety w latach 2022 i 2023 magazynu Forbes.
Jednak w ostatnich miesiącach jej dziedzictwo, zwłaszcza ekologiczna polityka, znalazła się pod ostrzałem jej własnej konserwatywnej rodziny, która stara się spowolnić Zielony Ład, aby złagodzić, jak to nazywają, nadmierne biurokratyczne obciążenie przemysłu i rolnictwa. Protesty rolników, które wybuchły w styczniu w kilku krajach europejskich, jeszcze bardziej wzmocniły antagonistyczne stanowisko EPP i zmusiły von der Leyen do zmiany tonu.
„Przed nami jeszcze dużo pracy. Musimy dostosować naszą konkurencyjność do nowych warunków. Cele klimatyczne musimy realizować za pomocą gospodarki. Musimy wykorzystać możliwości, jakie daje sztuczna inteligencja i połączyć je z zasadami społeczna gospodarka rynkowa” – powiedziała w poniedziałek reporterom.
„Musimy poczynić postępy w cyfryzacji. Pomaga to również w utrzymaniu niewielkiej biurokracji. Jest to szczególnie ważne dla średnich przedsiębiorstw”.
Von der Leyen będzie pod ciągłą presją, aby w pełni zaakceptować tę prawicową zmianę, może to jednak kosztować ją kluczowe poparcie socjalistów, zielonych, a nawet liberałów, którzy obawiają się, że EPP przywłaszcza sobie argumenty i wezwania skrajnej prawicy .
Mimo to cykl wyborczy będzie zdominowany przez kwestie faworyzujące partie konserwatywne: sprzeciw wobec polityki ochrony środowiska, nielegalna migracja, kryzys kosztów utrzymania i utrata konkurencyjności. Niektóre badania ostrzegają jednak, że wielu wyborców jest nadal bardzo zaniepokojonych kryzysem klimatycznym i klęskami żywiołowymi.
Urodzona w 1958 r. von der Leyen jest córką jednego z pierwszych europejskich urzędników państwowych. Do 13. roku życia mieszkała w Brukseli, kiedy to przeprowadziła się do Dolnej Saksonii. Studiowała medycynę i w 1990 roku dołączyła do CDU. Von der Leyen była ministrem w każdym rządzie byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Jej ostatnim teką była obrona, a przy tym zadaniu ugrzęzła w skandalu związanym z nieregularnym zatrudnianiem konsultantów.
W mediach społecznościowych opisuje siebie jako „Europejkę z serca”.