LONDYN – Grupa brytyjskich prawodawców nalegała, aby Pekin nie dał się „zmusić do milczenia” w związku z nowymi zarzutami o cyberataki na brytyjskie instytucje demokratyczne powiązane z Chinami.
Trzej parlamentarzyści – wszyscy prominentni krytycy państwa chińskiego – zostali poinformowani przez dyrektora ds. bezpieczeństwa brytyjskiego parlamentu w poniedziałek rano po doniesieniach z weekendu, że Pekin zostanie formalnie powiązany przez władze brytyjskie z serią ataków na brytyjskich prawodawców.
W nadchodzących godzinach można spodziewać się oświadczenia brytyjskiego rządu wskazującego palcem na Chiny. Pekin zapobiegawczo odrzucił te twierdzenia jako „oszczerstwo”.
Były przywódca Partii Konserwatywnej Iain Duncan Smith, jeden z parlamentarzystów będących celem ataku, powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej w centrum Londynu, że nie może udostępnić żadnych szczegółów z porannej odprawy dotyczącej bezpieczeństwa.
Jednak przemawiając w imieniu grupy prawodawców, powiedział, że Pekin od dawna próbował wywrzeć presję na swoich krytyków i nalegał, aby grupa nie dała się zastraszyć.
„Wraz z innymi członkami parlamentu, aktywistami i dysydentami byliśmy przez pewien czas ofiarami nękania, podszywania się i prób włamań ze strony Chin” – powiedział Duncan-Smith.
„Korzystamy z okazji, aby podkreślić, że choć niezwykle niepożądany, nasz dyskomfort blednie w porównaniu z chińskimi dysydentami, którzy ryzykują życie, aby przeciwstawić się Komunistycznej Partii Chin” – dodał Duncan Smith. „Ani my, ani inni koledzy z parlamentu, nie będziemy zmuszani przez Pekin do milczenia”.
Duncan Smith przemawiał wraz z innym członkiem parlamentu torysów Timem Loughtonem i członkiem Szkockiej Partii Narodowej Stewartem McDonaldem. Wszyscy trzej są członkami jastrzębiego Sojuszu Międzyparlamentarnego na rzecz Chin.
Duncan Smith nalegał, aby rząd brytyjski zajął ostrzejsze stanowisko wobec Chin, oficjalnie określając je jako „zagrożenie”, a nie obecną etykietę: postrzeganie Chin jako „wyzwania”.
Apel parlamentarzystów pojawił się w momencie, gdy wicepremier Oliver Dowden przygotowywał się również do oskarżenia chińskich firm powiązanych z państwem o to, że stoją za odrębną serią ataków, które w 2021 r. dotknęły brytyjski organ nadzoru wyborczego.
Komisja Wyborcza ogłosiła w zeszłym roku, że stała się przedmiotem złożonego cyberataku, w ramach którego – jej zdaniem – dostęp do jej systemów uzyskali „wrogi aktorzy”. Organ nadzorczy stwierdził, że podczas ataku naruszono dane osobowe wyborców.
Oczekuje się, że Dowden ogłosi odwetowe sankcje wobec chińskich urzędników podczas przemówienia w Izbie Gmin w poniedziałkowe popołudnie.
W poniedziałek rano szef Dowdena, Rishi Sunak, w rozmowie z nadawcami powiedział, że Chiny stanowią „największe zagrożenie państwowe” dla Wielkiej Brytanii
„Chiny zachowują się coraz bardziej asertywnie za granicą, autorytarnie u siebie, co stanowi wyzwanie definiujące epokę, a także największe zagrożenie ze strony państwa dla naszego bezpieczeństwa gospodarczego” – powiedział premier Sunak.
Chiny odrzuciły już twierdzenia, że były skierowane przeciwko instytucjom brytyjskim. Zapytany o nich w poniedziałek rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lin Jian oskarżył Londyn o „szerzenie dezinformacji” i stwierdził, że same Chiny stały się ofiarą cyberataków.
„Oznaczanie cyberataków to bardzo złożona i delikatna kwestia” – Lin powiedziała na konferencji prasowej. „Powinny istnieć kompleksowe i obiektywne dowody, a nie oczerniać inne kraje bez żadnego merytorycznego wsparcia, nie mówiąc już o upolitycznianiu kwestii cyberbezpieczeństwa.
„Wzywamy wszystkie strony, aby zaprzestały szerzenia dezinformacji” – dodał.