O nas
Kontakt

Utrzymajmy cele klimatyczne, ale pozbądźmy się biurokracji – mówi zielony lider EPP

Laura Kowalczyk

MEP Peter Liese debates the planned 2040 emissions reduction target in February with EU climate commissioner Wopke Hoekstra (in background)

W ekskluzywnym wywiadzie dla TylkoGliwice koordynator ds. polityki środowiskowej Europejskiej Partii Ludowej powiedział, że grupa chce ponownie rozpatrzyć szereg przepisów dotyczących Zielonego Ładu, i dlaczego uważa, że ​​cele klimatyczne muszą pozostać nienaruszalne.

Rzecznik EPP ds. środowiska Peter Liese przedstawił plany centroprawicowej partii na najbliższe pięć lat, począwszy od cofnięcia zakazu wjazdu samochodów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi po zniesienie ochrony wilków.

Niemiecki chadeek, były lekarz i eurodeputowany od 1994 r., powiedział, że jest przekonany, iż zostanie ponownie wyznaczony na rzecznika grupy ds. środowiska jutro (4 lipca), kiedy to EPP będzie przyjmować program polityczny na nadchodzącą kadencję parlamentu.

Przecieki z początku tego tygodnia sugerują, że grupa chce wstrzymać lub nawet odwrócić aspekty Europejskiego Zielonego Ładu, sztandarowego programu politycznego Komisji von der Leyen. Liese już podjęła działania, wzywając w zeszłym tygodniu do odroczenia wdrożenia unijnego rozporządzenia w sprawie wylesiania (EUDR).

W wywiadzie dla TylkoGliwice Liese zasugerował, że ruch ten jest wyznacznikiem kierunku zmian, ponieważ grupa, będąca już największą w Parlamencie Europejskim, powiększyła swoje szeregi do 188 miejsc w wyborach w zeszłym miesiącu, ale nie oznacza to zmiany w polityce ochrony środowiska.

„Chcemy zachować istotę Zielonego Ładu, ale chcemy poprawić przepisy tam, gdzie są zbyt biurokratyczne” – mówi Liese. A EUDR nie jest jedynym dokumentem, który jest na celowniku grupy. Doświadczony ustawodawca wskazuje również na limity emisji CO2 dla samochodów, które osiągną zero w 2035 r., co de facto oznacza zakaz dla modeli benzynowych i wysokoprężnych.

Powinno być miejsce dla konwencjonalnych samochodów napędzanych syntetycznymi e-paliwami, mówi. Zwolennicy twierdzą, że wpływ na klimat oktanu lub innych węglowodorów wytwarzanych przy użyciu zielonej energii elektrycznej jest minimalny, ponieważ CO2 jest wychwytywany i wykorzystywany w ich produkcji. Krytycy twierdzą, że jest to wysoce nieefektywne wykorzystanie energii, gdy transport drogowy może być bezpośrednio zelektryfikowany.

Dla Liese prawo musi być „neutralne technologicznie”, a transformacja musi być napędzana przez rynek, podczas gdy UE trzyma się swojej polityki redukcji emisji. „Jeśli firma inwestuje w pojazdy elektryczne lub samochody wyłącznie na paliwo elektroniczne, to jest to ich decyzja, a my nie jesteśmy niańką branży motoryzacyjnej, która mówi im, co powinni robić”.

Jest jednak nieugięty co do tego, że EPP nadal opowiada się za celem ograniczenia emisji gazów cieplarnianych netto do 55% w stosunku do poziomu z 1990 r. do końca bieżącej dekady (z obecnych około 32%) oraz do zerowej emisji netto do 2050 r.

„Istnieje przytłaczające poparcie dla celów” – twierdzi Liese, przyznając jednocześnie skalę wyzwania. „Zamierzamy osiągnąć taką samą skalę redukcji emisji w ciągu sześciu lat, jaką osiągnęliśmy w ciągu ostatnich 34” – mówi, dodając, że nie rozmawiał z żadną „rozsądną osobą”, która kwestionowałaby cele.

„To ogromny wysiłek, ale musimy to zrobić. To również, na arenie międzynarodowej, nasz obowiązek, więc będę o to walczyć”.

Jednocześnie Liese wydaje się mniej przekonany co do poparcia swojej partii dla tymczasowego celu 90% do 2040 r., bez którego zdaniem niezależnego panelu klimatologów UE osiągnięcie zerowej emisji netto będzie niemożliwe, a który został zatwierdzony (choć jeszcze formalnie nie zaproponowany) przez Komisję Europejską.

„Wielu kolegów nie jest jeszcze przekonanych, więc nie jest to stanowisko EPP” – mówi.

Tutaj sprawy się komplikują. EPP chce zrewidować unijny system handlu emisjami (ETS), schemat typu cap-and-trade, w którym firmy muszą konkurować o malejącą roczną podaż uprawnień do emisji, która przy obecnej trajektorii osiągnie zero do 2039 r. – chociaż tak zwany liniowy współczynnik redukcji po 2030 r. nie został jeszcze wynegocjowany.

Liese krytycznie ocenia założenie Komisji zawarte w ocenie skutków dotyczącej celu na rok 2040, zgodnie z którym można założyć, że przy pełnym wdrożeniu obecnej polityki można już założyć redukcję bazową na poziomie 88%.

„Brak emisji ze strony przemysłu i sektora energetycznego już w 2039 r. – to zakładają w ramach obecnej polityki, która jeszcze nie została uzgodniona” – mówi Liese. „Myślę, że będziemy mieli problem” – mówi Liese.

Oprócz wolniejszej redukcji limitu emisji po 2030 r. Liese twierdzi, że firmy powinny móc liczyć „ujemne emisje” z technologicznych rozwiązań, takich jak bezpośrednie wychwytywanie CO2 z powietrza (DAC). Problem w tym, że DAC jest bardzo energochłonny i na razie pozostaje rujnująco kosztowną technologią niszową.

„Zawsze porównuję to do fotowoltaiki (słonecznej)” – mówi Liese. „To było okropnie drogie i trudne w latach 90., ale teraz jest bardzo tanie”.

I to nie wszystko. Drugi system ETS ma wejść w życie w 2027 r., wprowadzając cenę węgla na paliwa do transportu drogowego i ogrzewania budynków. Miliony gospodarstw domowych, które nie wymieniły swoich kotłów na drogie pompy ciepła, zobaczą wzrost rachunków za energię, a kierowcy odczują skutki na stacjach benzynowych.

Liese stanowczo broni ustawodawstwa, które osobiście przeforsował w parlamencie – mimo że Komisja uznała, że ​​może ono okazać się kontrowersyjne, a w EPP pojawiły się głosy sprzeciwu z powodu obaw o negatywną reakcję opinii publicznej.

„Widzę, że mamy tu wyzwanie” – mówi Liese, ale twierdzi, że bez mechanizmu rynkowego rządy nie będą w stanie osiągnąć celu na rok 2030. „Wszystkie inne instrumenty na szczeblu krajowym są bardziej bolesne, droższe” – mówi Liese, porównując anulowanie ETS 2 do zniesienia celu 55%.

W ramach systemu przewidziano fundusz socjalny, którego celem jest ochrona najuboższych obywateli przed wysokimi cenami. Liese uważa jednak, że można by zrobić więcej, być może z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, który finansowałby płatności z góry za przekształcanie domów.

Jakie inne aspekty polityki środowiskowej możemy więc oczekiwać od EPP? Oprócz pierwotnego ETS i symbolicznej kwestii emisji spalin samochodowych, Liese wskazuje na kilka innych kwestii, które przyciągnęły uwagę mediów w ostatnich latach.

EPP uważa, że ​​intensywna hodowla zwierząt – źródło metanu, amoniaku i innych zanieczyszczeń – powinna zostać wyłączona z zakresu dyrektywy w sprawie emisji przemysłowych i uregulowana osobno – dodaje.

Bydło jest już zwolnione z limitów zanieczyszczenia powietrza, ale intensywne fermy trzody chlewnej i drobiu są objęte. Komisja musi dokonać przeglądu przepisów do końca 2026 r. „Rolnictwo nie jest przemysłem, dlatego nie powinno być dyrektywą dotyczącą emisji przemysłowych” – mówi Liese.

Innym problemem budzącym podziały, którym EPP zamierza się zająć, jest ochrona dzikiej przyrody. „Chcemy również otworzyć dyrektywę siedliskową, aby zmienić status ochrony niektórych zwierząt, takich jak wilki, kormorany itd.”, mówi o procesie, który Komisja von der Leyen już zainicjowała. „Ale jeśli są zwierzęta, które powinny być bardziej chronione, również poparłbym jej wzmocnienie”.

Grupa Liese byłaby również otwarta na rewizję ustawy Nature Restoration Law, której tak zaciekle się sprzeciwiała podczas jej trudnego przejścia przez parlament i Radę UE. „Jeśli nadarzy się okazja, aby ulepszyć tekst, oczywiście skorzystamy z tej okazji” – mówi.