Błotniste drogi zalane przez letnią burzę, która pozostawiła na kilka dni dziesiątki tysięcy imprezowiczów unieruchomionych na festiwalu kontrkultury Burning Man, do poniedziałkowego popołudnia wyschły na tyle, że mogli rozpocząć exodus z północnej pustyni Nevady.
Organizatorzy wydarzenia powiedzieli, że zaczęli wypuszczać ruch z głównej drogi około godziny 14:00 czasu lokalnego, mimo że w poniedziałek nadal namawiali uczestników, aby opóźnili zjazd, aby ułatwić ruch.
Organizatorzy oszacowali czas oczekiwania na około dwie godziny po rozpoczęciu masowego wyjazdu na około pięć godzin.
Organizatorzy poprosili również uczestników, aby nie wychodzili z pustyni Black Rock, około 177 kilometrów na północ od Reno, jak to robili inni przez cały weekend, w tym sławny DJ Diplo i komik Chris Rock. Nie podali dlaczego.
Festiwal został zamknięty dla ruchu pojazdów po tym, jak w piątek spadło ponad 1,3 centymetra deszczu, który spowodował powodzie i błoto sięgające do stóp.
Zamknięcia dróg nastąpiły tuż przed pierwszym z dwóch uroczystych pożarów kończących festiwal, który miał rozpocząć się w sobotę wieczorem. Wydarzenie tradycyjnie kończy się spaleniem przez dwie ostatnie noce dużej drewnianej podobizny w kształcie człowieka oraz drewnianej konstrukcji świątyni, ale pożary zostały przełożone, ponieważ władze pracowały nad ponownym otwarciem dróg wyjściowych do końca weekendu Święta Pracy.
Jeśli pogoda na to pozwoli, „Człowiek” zostanie spalony w poniedziałek o 21:00, a świątynia stanie w płomieniach we wtorek o 20:00.
Narodowa Służba Meteorologiczna w Reno podała, że w poniedziałek na terenie festiwalu powinno być w miarę pogodnie i sucho, chociaż we wtorek rano mogą wystąpić przelotne przelotne opady deszczu. Wydarzenie rozpoczęło się 27 sierpnia i miało zakończyć się w poniedziałek rano, kiedy uczestnicy pakowali się i sprzątali po sobie.
„Jesteśmy trochę brudni i błotnięci, ale humory dopisują. Impreza wciąż trwa” – powiedział Scott London, fotograf z południowej Kalifornii, dodając, że ograniczenia w podróżowaniu zapewniły „widok na Płonącego Człowieka, jakiego wielu z nas nie ma okazji zobaczyć”.
Coroczne zgromadzenie, które rozpoczęło się na plaży w San Francisco w 1986 roku, przyciąga prawie 80 000 artystów, muzyków i aktywistów, którzy biorą udział w biwakowaniu w dziczy i awangardowych występach. Zakłócenia są częścią najnowszej historii wydarzenia: burze piaskowe zmusiły organizatorów do tymczasowego zamknięcia wejść na festiwal w 2018 r., a w czasie pandemii wydarzenie dwukrotnie zostało całkowicie odwołane.
Zgłoszono co najmniej jedną ofiarę śmiertelną, ale organizatorzy twierdzą, że śmierć czterdziestokilkuletniego mężczyzny nie była związana z pogodą. Szeryf pobliskiego hrabstwa Pershing powiedział, że prowadzi dochodzenie, ale nie zidentyfikował mężczyzny ani przyczyny śmierci.
Prezydent Joe Biden powiedział w niedzielę reporterom w Delaware, że jest świadomy sytuacji w Burning Man, w tym śmierci, a Biały Dom jest w kontakcie z lokalnymi władzami.
Wydarzenie ma charakter zdalny w najlepsze dni i kładzie nacisk na samowystarczalność. W obliczu powodzi wezwano biesiadników do oszczędzania żywności i wody, a większość pozostała na miejscu.
Niektórym uczestnikom udało się jednak przejść kilka mil do najbliższego miasta lub złapać tam przejażdżkę.
W sobotni wieczór Diplo, którego prawdziwe nazwisko brzmi Thomas Wesley Pentz, zamieścił na Instagramie film, na którym on i Rock jadą na tylnym siedzeniu pickupa należącego do fana. Powiedział, że zanim złapali stopa, przeszli sześć mil przez błoto.
„ Godzinami szedłem poboczem z wyciągniętym kciukiem ” – napisał Diplo.
Cindy Bishop i trójka jej przyjaciół zdołały wyjechać wynajętym kamperem z festiwalu w poniedziałek o świcie, kiedy – jak powiedział Bishop – główna droga nie była strzeżona.
Powiedziała, że byli szczęśliwi, że udało im się dojechać do wyjścia, po czym w ciągu dwóch dni kilkakrotnie utknęli.
Jednak Bishop, która przyjechała z Bostonu na swój drugi album Burning Man, stwierdziła, że na festiwalu, kiedy wyszli, panował nadal dobry nastrój. Większość osób, z którymi rozmawiała, stwierdziła, że planują zostać na uroczyste oparzenia.
„Tam panował duch” – powiedziała – „był naprawdę taki: «Będziemy się o siebie troszczyć i jak najlepiej to wykorzystać»”.
Rebecca Barger, fotografka z Filadelfii, przybyła do swojego pierwszego Burning Mana 26 sierpnia i była zdecydowana wytrwać do końca.
„Wszyscy właśnie się przystosowali, dzieląc się kamperami do spania, oferując jedzenie i kawę” – powiedział Barger. „Tańczyłem godzinami w glinie sięgającej do stóp przy niesamowitych DJ-ach”.