Ministrowie gospodarki i finansów Unii Europejskiej poczynili w czwartek znaczny postęp w zakresie reformy reguł fiskalnych bloku. Ostateczny impuls zależy jednak od francusko-niemieckiego kompromisu.
Zaplanowano nadzwyczajne spotkanie na koniec tego miesiąca, mając nadzieję, że rozmowy między Paryżem a Berlinem przyniosą do tego czasu owoce.
W wielomiesięcznej debacie obie stolice wagi ciężkiej podzieliły odmienne stanowiska, które muszą zostać rozstrzygnięte do końca roku, aby umożliwić państwom członkowskim zaprojektowanie kolejnych budżetów zgodnie z nowymi przepisami. Niezastosowanie się do tego doprowadzi do reaktywacji starych norm, zawieszonych od wybuchu pandemii Covid-19.
W ostatnich dniach Francja i Niemcy zintensyfikowały kontakty dwustronne, aby załagodzić dzielące ich różnice, co rodzi oczekiwania, że wkrótce nadejdzie przełom. Francuski minister finansów Bruno Le Maire spotkał się na początku tego tygodnia w Paryżu ze swoim niemieckim odpowiednikiem Christianem Lindnerem, a w nadchodzących dniach obaj spotkają się ponownie w Berlinie.
Rozmowy koncentrują się na kwestiach najbardziej dzielących reformę fiskalną, a mianowicie zabezpieczeniach liczbowych gwarantujących roczną redukcję poziomu długu i deficytu. Francja jak dotąd sprzeciwiała się temu pomysłowi, argumentując, że automatyczne i jednolite normy przyniosłyby efekt przeciwny do zamierzonego i potencjalnie ograniczyłyby wzrost gospodarczy. Niemcy jednak stanowczo obstają przy swoim, wspierane przez grupę państw członkowskich, w tym Holandię, Austrię, Szwecję i Danię, które chcą mieć pewność, że wydatki publiczne będą skutecznie kontrolowane.
Najnowsza „strefa lądowania” rozesłana przez Hiszpanię, kraj sprawujący obecnie rotacyjną prezydencję w Radzie UE, pozostawiła puste punkty procentowe mechanizmów redukcji długu i kontroli deficytu, sugerując, że będzie to ostatnia przeszkoda do pokonania.
„Uznanie idei zabezpieczeń i wskaźników referencyjnych w odniesieniu do relacji długu do PKB i rocznego deficytu stanowi postęp. Należy jednak wziąć pod uwagę poziom ambicji” – powiedziała Lindner w czwartek rano przed udaniem się do spotkaniu ministerialnym w Brukseli. „Teraz więc chodzi o liczby, a nie tylko o instrumenty. Jestem optymistą, ale pozostaje jeszcze wiele do zrobienia”.
„Prowadzimy otwartą debatę wśród partnerów i przyjaciół. Nie chodzi o terminy czy czerwone linie – chodzi o horyzonty” – dodał.
Le Maire określił nastroje francusko-niemieckie jako „bardzo pozytywne i konstruktywne” i stwierdził, że dwustronne dyskusje idą „we właściwym kierunku”. Podkreślił, że ostateczny wynik powinien zapewnić „wiarygodne” i „solidne” reguły fiskalne oraz pozostawić krajom wystarczającą przestrzeń finansową do inwestowania w zaawansowane technologie i transformację ekologiczną.
„Stawką tych negocjacji jest cała wiarygodność Unii Europejskiej” – powiedział Le Maire. „W obliczu trudności gospodarczych (i) zagrożeń geopolitycznych konieczne jest osiągnięcie porozumienia do końca 2023 r., nie możemy czekać (do) 2024 r. z perspektywą wyborów europejskich”.
Przed nami jeszcze dwa spotkania
Przedmiotem dyskusji jest dziś reforma Paktu Stabilności i Wzrostu, czyli reguł fiskalnych, które kierują finansami bloku od końca lat 90.
W obecnych ramach państwa członkowskie są zobowiązane do utrzymywania deficytów budżetowych poniżej 3% produktu krajowego brutto (PKB) i poziomu długu publicznego poniżej 60% w stosunku do PKB – progów, które wiele rządów przekracza po latach intensywnych wydatków w celu złagodzenia następstwo nakładających się kryzysów.
We wniosku legislacyjnym przedstawionym w kwietniu Komisja Europejska pozostawiła bez zmian cele na poziomie 3% i 60%, które niektórzy ekonomiści uważają za arbitralne i przestarzałe, wprowadziła jednak istotne zmiany w sposobie osiągnięcia tych dwóch wartości.
Każde państwo członkowskie zostałoby poproszone o opracowanie średniookresowego planu budżetowego umożliwiającego obniżenie poziomu deficytu w wiarygodnym tempie i skierowanie długu publicznego na „prawdopodobną ścieżkę spadku”. Plany dla poszczególnych krajów zostaną najpierw wynegocjowane między Komisją Europejską a stolicami, a następnie zatwierdzone przez Radę UE.
Dostosowania fiskalne niezbędne do osiągnięcia – lub przynajmniej zbliżenia się – progów 3% i 60% byłyby przeprowadzane przez okres czterech lat i mogłyby zostać przedłużone do siedmiu lat w zamian za dalsze reformy i inwestycje.
Chociaż połączenie stabilności budżetowej i odpowiedzialności narodowej zostało powszechnie przyjęte z zadowoleniem, przyspieszenie negocjacji nie wystarczyło: stolice spędziły ostatnie miesiące na targowaniu się o postanowienia o skrajnie technicznym charakterze, w tym zabezpieczenia dotyczące redukcji długu.
Hiszpania początkowo przyjęła czwartkowe spotkanie jako pożądaną datę przypieczętowania porozumienia w sprawie zmienionego wniosku legislacyjnego. Jednak po serii „50 spotkań i kontaktów” z pozostałymi 26 państwami członkowskimi prezydencja zdecydowała się zamiast tego przedstawić „strefę wyładunku”, aby posunąć do przodu dyskusje, powiedziała Nadia Calviño, pełniąca obowiązki ministra gospodarki Hiszpanii.
„Dziś widzimy, że osiągnięto porozumienie co do podstawowych elementów i mechanizmów nowych reguł fiskalnych” – powiedział Calviño po spotkaniu ministerialnym.
Wyjaśniła, że w oparciu o „znaczący postęp” poczyniony w czwartek prezydencja hiszpańska przełoży dokument roboczy na odpowiedni wniosek prawny, który następnie zostanie omówiony przez ministrów na nadzwyczajnym posiedzeniu pod koniec miesiąca.
W idealnym przypadku, zauważył Calviño, ostateczne porozumienie zostanie zawarte 8 grudnia, kiedy oczekuje się ponownego spotkania ministrów gospodarki i finansów. Dodała, że każdy możliwy kompromis francusko-niemiecki zostanie „uwzględniony” w pracach prezydencji.
„Nasza ocena jest taka, że możemy potrzebować dwóch (więcej spotkań), aby sfinalizować i osiągnąć porozumienie w sprawie tekstu prawnego” – powiedział Calviño.
Potencjalne porozumienie Rady będzie następnie musiało zostać poddane negocjacjom z Parlamentem Europejskim, zanim wejdzie w życie na początku 2024 r.