Nazywając siebie „królem dżungli” i podczas swojej kampanii wyborczej wyciągając piłę łańcuchową, Javier Milei podburza argentyńską politykę w newralgicznym momencie dla kraju Ameryki Łacińskiej.
Batman i Joker, mężczyzna ubrany w kostium lwa zakrywający całe ciało oraz drugi, którego głowę i ramiona zastąpiono piłami łańcuchowymi. To nie karnawał ani Comic-Con, ale raczej dziwaczny wiec w ramach kampanii na rzecz kandydata na prezydenta Argentyny Javiera Milei.
W ciągu zaledwie kilku lat prawicowy populista Milei z telewizyjnej głowy, która zebrała wysokie oceny dzięki niepohamowanym wybuchom przeciwko „kaście politycznej”, którą obwiniał za wieloletnie problemy gospodarcze Argentyny, stał się faworytem w wyborach prezydenckich.
Ultraliberalnemu ekonomiście udało się osiągnąć to, czego nie udało się innym: włamać się w dominującą przestrzeń pomiędzy peronizmem partii „Frente de Todos” a zwolennikami byłego prezydenta Mauricio Macriego, reprezentowanymi przez partię „Juntos por el Cambio”.
Stąd jego motto: „Nie przyszedłem prowadzić barany, przyszedłem obudzić lwy”.
Wydaje się, że jego atrakcyjność wynika z umiejętności kierowania gniewu, jaki Argentyńczycy czują wobec klasy rządzącej w obliczu rozpalonej do czerwoności trzycyfrowej inflacji i rosnącego ubóstwa. Inflacja rok do roku w kraju kształtuje się na poziomie 140%, a ponad 40% społeczeństwa ma trudności z dotarciem do końca miesiąca.
„Mówi jak ktoś z ulicy, jak jeden z nas, dlatego jest tak popularny” – mówi Rodrigo Agüera, argentyński kelner mieszkający w Barcelonie.
„Jestem zwolennikiem zmian” – mówi, ale „będziemy musieli zobaczyć, co będzie potem, bo ostatecznie politycy zawsze pozostaną politykami, mówią jedno, a robią drugie”.
Od gadającej głowy telewizyjnej po kandydata na prezydenta
Milei, niegdyś postrzegany jako element poboczny argentyńskiej polityki, zdołał przełożyć swój sukces jako gadającej głowy na miejsce w Izbie Deputowanych, niższej izbie Kongresu Argentyny, w 2021 roku.
Następnie ogłosił coś, co wyglądało na odległą kandydaturę na prezydenta, ale wstrząsnął politycznym establishmentem Argentyny, gdy otrzymał najwięcej głosów w sierpniowych prawyborach w kraju – ogólnokrajowym konkursie postrzeganym jako masowe badanie preferencji wyborców.
„To osoba, która nie rozumie systemu politycznego. Ani elektoratu, ani władzy wykonawczej. Nie ma doświadczenia w rządzeniu miastem ani gminą. Jak mamy od niego rządzić krajem?” – mówi studentka zarządzania kulturą Candela Kantor.
„Otaczają go ludzie, których chce posadzić na stanowiskach ministerialnych, ludzie ściśle powiązani z najgorszym kryzysem w Argentynie” – dodaje.
Argentyńczycy szukają alternatywy
Przewidywano, że Milei będzie miała przewagę w październikowym głosowaniu, ale zajęła drugie miejsce z 30% głosów, prawie siedem punktów za ministrem gospodarki Sergio Massą.
Badacz Alan Ríos zdaje się sądzić, że część populacji, która głosuje na Milei, „nie widzi siebie odzwierciedlenia w aktualnej narracji ani w kirchneryzmie, ani w makryzmie”.
„Przeżyli doświadczenia z obydwoma typami rządów i nic się nie zmieniło. W rzeczywistości było jeszcze gorzej” – wyjaśnia.
W najbliższy weekend Milei i Massa zmierzą się w drugiej turze, a sondaże przedwyborcze wskazują na praktycznie remis z dużą liczbą niezdecydowanych, którzy będą kluczowi dla rozstrzygnięcia wyścigu.
„Tak” dla autonomii ciała, „Nie” dla aborcji
Często nazywana argentyńskim Donaldem Trumpem Milei łączy w sobie miłość do ideałów kapitalizmu ze społecznie konserwatywną polityką, w tym sprzeciwem wobec aborcji, którą Argentyna zalegalizowała w 2020 roku.
Z drugiej strony jest zwolennikiem swobodnej sprzedaży broni palnej i narządów ludzkich. „Dlaczego wszystko musi być regulowane przez państwo? Moją pierwszą własnością jest moje ciało” – mówi.
Wprowadzenie dolara amerykańskiego i zamknięcie Banku Centralnego to dwa z działań, które obiecuje wraz z prywatyzacją państwowych przedsiębiorstw publicznych.
Niektórzy zwolennicy używają również rekwizytów imitujących piłę łańcuchową, którą Milei często trzymała na wiecach, aby symbolizować, co chce zrobić z wydatkami państwa. Ekonomista i miłośnik psów dał jasno do zrozumienia, że nastąpią cięcia w głównych kwestiach społecznych, takich jak zdrowie, edukacja i rozwój społeczny.
Zdaniem nauczyciela historii Luisa Klejzera „stanowi on zagrożenie dla wolności demokratycznej i praw człowieka”.
Pamięć historyczna w niebezpieczeństwie
Kolejną kwestią, która wywołała debatę publiczną, jest kandydatka na wiceprezydenta Victoria Villarruel.
Córka oficerów wojskowych Villarruel była krytykowana za kwestionowanie zbrodni popełnionych podczas dyktatury wojskowej, która rządziła Argentyną w latach 1976–1983, które obejmowały tortury i zaginięcia tysięcy ludzi przez siły bezpieczeństwa.
„Istnieje duża część społeczeństwa, rodziny wojskowych, ludzie ze kręgów wojskowych, ludzie o bardziej prawicowym charakterze, którzy są zaangażowani w politykę w Argentynie i którzy do tej pory nie mieli swojego miejsca reprezentacji” – wyjaśnia Ríos.
„Więc Milei, przychodząc tutaj i usprawiedliwiając te wszystkie rzeczy, otwarcie daje miejsce wszystkim tym ludziom” – dodaje.
Według Klejzera postać Javiera Milei „potrafi skanalizować całe niezadowolenie, jakie niesie ze sobą to społeczeństwo. Szczególnie wśród młodych ludzi”, w co, jego zdaniem, kryzys gospodarczy uderza bardzo mocno.
„Nie widzą przyszłości. Próbują więc wyjść z tej sytuacji za pośrednictwem skrajnej prawicy”.
Nauczyciel historii z Buenos Aires mówi, że martwi się, czy Milei zostanie wybrana na prezydenta, ponieważ „jesteśmy już o krok od utraty konstytucyjnych wolności naszej ukochanej Argentyny”.