Jeden z sondaży stawia antyislamskiego eurosceptyka na wspólnym pierwszym miejscu przed środowym ostrym głosowaniem.
ROTTERDAM, Holandia – Nagły wzrost poparcia dla skrajnie prawicowego podżegacza Geerta Wildersa zelektryzował holenderskie wybory, gdy kampania wkracza w ostatnie godziny.
Antyislamska i antyunijna Partia Wolności Wildersa (PVV) zyskała na sile dzięki wzrostom uzyskanym w ostatniej chwili, a w jednym sondażu PVV zrównało się nawet z konserwatywno-liberalną partią VVD ustępującego premiera Marka Rutte.
Późna zmiana w sondażach spowodowała dramatyczne zmiany w holenderskiej rasie. W środę wyborcy oddali głosy, aby wybrać wszystkich 150 członków parlamentu, a wyniki mają być znane jeszcze tego samego wieczoru.
Do ostatnich kilku dni rywalizacja toczyła się od lipcowego początku i była to sprawa trójstronna, a urzędująca VVD Rutte’a walczyła z sojuszem Partii Pracy i Zielonych na czele z unijną wagą ciężką Fransem Timmermansem oraz z nowo utworzoną partią centroprawicową outsidera Pietera Omtzigta.
Nowa liderka partii Rutte Dilan Yeşilgöz powiedziała na początku kampanii, że w przeciwieństwie do Rutte nie wykluczy PVV z negocjacji koalicyjnych. Od tego czasu Wilders przybiera bardziej umiarkowany ton, twierdząc, że jest „dostępny” do rozmów koalicyjnych.
Jednakże jego antyislamska retoryka nadal stanowi w dużej mierze część programu wyborczego PVV. Partia chce zakazać meczetów i Koranu oraz zakazać islamskich chust w budynkach rządowych. Wilders jest także zagorzałym eurosceptykiem wzywającym do zorganizowania referendum w sprawie opuszczenia UE.
Jeśli partia Wildersa zdobędzie najwięcej mandatów w głosowaniu w reprezentacji proporcjonalnej, wstrząsnie to Holandią.
Lider PVV krytykuje islam od ponad 15 lat, odkąd założył swoją partię w 2006 roku. Jest jedną z czołowych osobistości europejskiej skrajnej prawicy, politycznym przyjacielem węgierskiego Viktora Orbána i Marine Le Pen we Francji. Kilka lat temu został skazany przez sąd za obrazę grupy osób ze względu na ich pochodzenie po tym, jak w przemówieniu z 2014 r. nawoływał do „mniejszej liczby Marokańczyków”.
W 2017 r. międzynarodowe media zaczęły atakować Holandię w związku ze spekulacjami, że kraj ten może stać się trzecią dominą, która popadnie w ręce nacjonalistycznego populizmu po głosowaniu za Brexitem w Wielkiej Brytanii i wyborze Donalda Trumpa w USA. Przywoływano nawet „efekt Wildersa”, aby wyjaśnić, w jaki sposób jego język polityczny i przekonania przesunęły dyskurs głównego nurtu na prawo.
Wilders, weteran Hagi, jest silnym dyskutantem, który szybko staje na nogi. Podczas poniedziałkowej debaty zapytano go, co powiedziałby obecnym na widowni studentom zagranicznym, których obecność w Holandii chce ograniczyć. Zwrócił się do publiczności i zapytał surowym tonem: „Gdzie oni są?”
Jego skrajne poglądy oznaczają również, że potrzebował całodobowej ochrony policji przez ponad dziesięć lat, odkąd jego nazwisko znalazło się na liście przebojów islamistycznych terrorystów powiązanych z zabójstwem reżysera filmowego Theo van Gogha w 2004 roku. Od tego czasu Wilders i jego żona mieszkają w bezpiecznych domach.
Podburzająca polityka Wildersa nie tylko podzieliła Holandię, ale także podzieliła jego własną rodzinę. Jego brat namawiał ludzi, aby nie głosowali na niego i ujawnił, że zerwał kontakty. Za granicą Wilders to także zakłócacz, któremu w 2009 r. zakazano wjazdu do Wielkiej Brytanii po tym, jak brytyjski rząd uznał go za „osobę niepożądaną”.
W holenderskiej polityce Wildersowi niedawno – na krótko – sprzeciwiły się młodsze postacie skrajnej prawicy, w tym Thierry Baudet, którego Forum na rzecz Demokracji zwyciężyło w sondażach w wyborach do prowincji w 2019 roku.
Na początku tego roku Caroline van der Plas i jej prawicowy populistyczny Ruch Rolników-Obywatelów BBB szturmem odnieśli zwycięstwo w wyborach do prowincji, stając się największą partią w izbie wyższej holenderskiego parlamentu. Dynamika ta jednak osłabła i partia plasuje się obecnie w sondażach na szóstym miejscu.
O nieoczekiwanym wzroście poparcia społecznego dla partii Wildersa jako pierwszy poinformował ankieter Maurice de Hond, który w poprzednich wyborach przeszacował udział Wildersa o pięć mandatów. Ankieta przeprowadzona 17 listopada wśród prawie 7 000 osób wykazała, że PVV i VVD szły łeb w łeb w 26 ze 150 mandatów dostępnych dzięki wzrostowi o pięć mandatów przez Wildersa.
Z sondażu TylkoGliwice wynika, że prowadzi Yeşilgöz z 18 procentami, tuż za nim plasują się Wilders i Timmermans po 16 procent oraz partia Omtzigta z 15 procentami.
Biorąc pod uwagę, że różnice między rywalami są tak niewielkie, eksperci ostrzegają, że nie da się przewidzieć, która z czterech partii zwycięży.