Niemieccy producenci samochodów, tacy jak BMW, Mercedes-Benz i Volkswagen, mogą zostać mocno dotknięci działaniami odwetowymi, ponieważ wszyscy mają ogromne zakłady produkcyjne w Chinach.
Niemcy mogłyby spróbować uniemożliwić Unii Europejskiej nałożenie wyższych ceł na chińskie pojazdy elektryczne (EV), które mają wejść w życie 4 lipca, lub przynajmniej je złagodzić.
Unia Europejska niedawno ujawniła, że może nałożyć cła w wysokości do 38,1% na chińskich producentów pojazdów elektrycznych. Nastąpiło to po dochodzeniu wszczętym przez UE wobec kilku producentów w następstwie zarzutów, że chiński rząd udzielał im znacznych dotacji. Umożliwiło to producentom sprzedaż swoich pojazdów po znacznie obniżonych cenach w UE.
Oczekuje się, że działania UE będą miały wpływ na chińskich producentów pojazdów elektrycznych, takich jak BYD, Geely i SAIC Motor.
Z kolei Chiny dały już do zrozumienia, że nałożą cła na produkowane w UE pojazdy z dużymi silnikami, co mogłoby być katastrofalne w skutkach dla takich firm jak BMW, Mercedes-Benz czy Porsche.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz podkreślił już, że unijne cła mogą mieć długoterminowe konsekwencje, szczególnie w zakresie tworzenia miejsc pracy w Niemczech.
W niedawnym oświadczeniu opublikowanym przez Associated Press Scholz stwierdził: „Izolacja i nielegalne bariery handlowe – to ostatecznie sprawia, że wszystko staje się droższe, a wszyscy biedniejsi. Nie zamykamy naszych rynków dla firm zagranicznych, bo nie chcemy, żeby coś takiego przydarzyło się też naszym firmom.
Niemieccy producenci samochodów, tacy jak BMW, Volkswagen i Mercedes-Benz, mogą również odczuć skutki na kilka innych sposobów, ponieważ utworzyli w Chinach ogromne zakłady produkcyjne samochodów i korzystają z chińskich subsydiów i pomocy, takiej jak tańsza grunta oraz stosunkowo niższe podatki i inne opłaty. przepisy prawne.
W przypadku odwetowych ceł niemieccy producenci samochodów mogliby zauważyć zanik tych korzyści. Ponadto większość niemieckich producentów samochodów twierdzi, że większość ich obecnej sprzedaży pochodzi z rynku chińskiego. Zatem eskalacja wojny handlowej może mieć wpływ również na tę sprzedaż.
Europa może mieć trudności z osiągnięciem celów zerowej emisji netto bez chińskich pojazdów elektrycznych
Europejscy konsumenci coraz częściej wybierają chińskie pojazdy elektryczne zamiast europejskich ze względu na ich przystępną cenę i korzyści, takie jak bezpłatne ładowanie przez dwa lata, kamery pokładowe i nie tylko.
Wraz ze wzrostem kosztów życia w ostatnich latach europejskie pojazdy elektryczne stały się poza zasięgiem większości konsumentów ze względu na ich koszt. W związku z tym chińskie pojazdy elektryczne mogą być jednym z niewielu sposobów, dzięki którym Europa nadal jest na dobrej drodze do osiągnięcia swoich celów zerowej emisji netto.
Thom Groot, dyrektor generalny The Electric Car Scheme, powiedział w e-mailu: „Podjęta w ostatniej chwili przez Niemcy próba wstrzymania lub złagodzenia nowych ceł na pojazdy elektryczne z Chin powinna zostać przyjęta z zadowoleniem przez konsumentów. Najnowsze dane Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) wyraźnie pokazują, że bez pomocy chińskich producentów nie jesteśmy w stanie osiągnąć naszych celów w zakresie pojazdów elektrycznych.
„57% wszystkich rejestracji nowych pojazdów elektrycznych zasilanych akumulatorami pochodzi z Chin, jednak istnieje znaczna niechęć do dopuszczenia tych pojazdów na rynek brytyjski i europejski. Jeśli poważnie myślimy o osiągnięciu naszego celu wynoszącego 100% do 2035 r. i naszych ogólnych ambicji dotyczących zerowej emisji netto, powinniśmy wykorzystać ten wkład technologiczny, a nie się go wstydzić.
„Chociaż toczyły się dyskusje na temat bezpieczeństwa narodowego i cyberataków z udziałem chińskich pojazdów elektrycznych, cła, które najbardziej karzą mniej zamożnych konsumentów, najwyraźniej nie są odpowiedzią. Z naszych badań wynika, że dla 68% osób największą barierą w posiadaniu samochodu elektrycznego jest koszt.
Jochen Stanzl, główny analityk rynku w CMC Markets, powiedział: „Unia Europejska mogła strzelić sobie w stopę swoimi cłami nałożonymi na chińskich producentów samochodów. Sięgające do 38% cła te są znacznie niższe od 100% nałożonej przez rząd USA.
„Nie są one na tyle wysokie, aby chronić Volkswagena, BMW i Mercedesa przed tanią konkurencją z Dalekiego Wschodu, gdy przechodzą z silników spalinowych na pojazdy elektryczne. Zrozumiałe jest, że Niemcy będą próbowały zablokować te cła, gdyż mogą one wyrządzić więcej szkody niż pożytku.
„Przy tak niskich cłach niemieckim producentom samochodów byłoby jeszcze trudniej konkurować z chińskimi rywalami. Podczas gdy wczoraj akcje spółek motoryzacyjnych znacząco spadły w dół niemieckiego indeksu DAX, akcje chińskich producentów pojazdów elektrycznych odbiły. Sytuacja może być jeszcze gorsza: rząd chiński może teraz podjąć działania odwetowe. Niemcy próbują przerwać tę potencjalnie szkodliwą pętlę sprzężenia zwrotnego”.
Russ Mould, dyrektor ds. inwestycji w AJ Bell, powiedział: „Być może byłoby lepiej, gdyby UE skupiła się na zwiększaniu popytu na pojazdy elektryczne w czasie, gdy wydaje się on stabilizować, jak sugeruje ostrzeżenie zamieszczone w wynikach Umicore z tego tydzień.
„Wydaje się, że konsumenci zwracają uwagę na koszty pojazdów elektrycznych, ich zasięg, dostępność infrastruktury ładowania, a także na pytanie, co zrobić z akumulatorem, gdy pojazd elektryczny nie będzie już potrzebny.
„Proaktywne zajęcie się wszystkimi tymi kwestiami mogłoby być być może lepszym rozwiązaniem niż rozpoczynanie nowej wojny handlowej, zwłaszcza że UE stara się promować wprowadzenie pojazdów elektrycznych i wycofywać silniki wysokoprężne do 2035 r. Zwiększanie liczby tanich pojazdów elektrycznych drogie, korzystanie z taryf jest dziwnym sposobem.