Ponieważ Belgia twierdzi, że nie będzie już zapewniać schronienia samotnym mężczyznom ubiegającym się o azyl, ekspert wyjaśnia tło wielu podróży.
Rząd belgijski oświadczył niedawno, że tymczasowo nie będzie już zapewniał schronienia samotnym mężczyznom ubiegającym się o azyl, argumentując, że priorytetem powinny być traktowane rodziny, kobiety i dzieci.
W ubiegłą środę sekretarz stanu Nicole de Moor powiedziała, że w nadchodzących miesiącach spodziewana jest rosnąca presja na ośrodki dla azylantów i chciała „całkowicie zapobiec wylądowaniu tej zimy dzieci na ulicach”.
Zamiast tego samotni mężczyźni będą musieli radzić sobie sami.
Wywołało to gniewną reakcję, a wśród tych, które wzywały rząd do zmiany zdania, region Brukseli i Amnesty International. Komisja Europejska oświadczyła, że skontaktuje się w tej sprawie z władzami belgijskimi.
Mężczyźni ubiegający się o azyl również w innych okolicznościach spotkali się z ostrym sprzeciwem.
Kiedy 500 mężczyzn zostało początkowo przeniesionych na barkę Bibby Stockholm na południu Anglii, w ramach próby uniknięcia przez rząd Wielkiej Brytanii wydawania pieniędzy na zakwaterowanie w hotelu, kwestia ta wielokrotnie pojawiała się w wywiadach z miejscową ludnością.
„Jedynym problemem jest to, że na łódź przybywa tak wiele osób i wszyscy to mężczyźni. Gdzie są rodziny? Gdzie są żony i dzieci?” – powiedziała BBC jedna z osób.
Inne były bardziej jednoznaczne.
„Bardzo się martwię, boję się, przyjeżdżamy z dziećmi nad morze, na plażę” – powiedziała kolejna kobieta. „Jak mamy to zrobić z 500 ludźmi?”
Dlaczego mężczyźni wyruszają w podróż
Według Agencji UE ds. Azylu 71% wniosków o azyl złożyli w zeszłym roku mężczyźni.
Eksperci i działacze zwracają jednak uwagę, że istnieją powody, dla których często w tę podróż wyruszają mężczyźni.
Profesor Nando Sigonakierownik działu Międzynarodowej Migracji i Przymusowych Przesiedleń na Uniwersytecie w Birmingham w Wielkiej Brytanii, twierdzi, że w wielu krajach mężczyźni są postrzegani jako główni żywiciele rodziny i angażują się w działania bardziej publiczne, w tym oczekuje się od nich wstąpienia do wojska.
„Dzięki temu istnieje większe prawdopodobieństwo, że staną się celem w sytuacji zawirowań politycznych i społecznych” – dodał.
Profesor Sigona dodała, że „podróż do Europy jest niebezpieczna i kosztowna, a zebranie wystarczającej ilości pieniędzy, aby wszyscy członkowie mogli ubiegać się o ochronę za granicą, jest trudne, dlatego często mężczyźni są najpierw wysyłani za granicę, aby zapewnić sobie dochód pozwalający na utrzymanie rodziny, a także bezpieczniejszą drogę do międzynarodowego ochronę poprzez łączenie rodzin.”
Dodał jednak, że w związku z przyjęciem w wielu krajach bardziej restrykcyjnego podejścia do łączenia rodzin „widzieliśmy więcej dzieci i kobiet przekraczających niebezpieczne przejścia i ryzykujących życie. Dzieje się tak zarówno w przypadku nielegalnego przekraczania granicy na Morza Śródziemnego i przez kanał La Manche.”
Powiedział, że brak komunikacji ze społecznościami lokalnymi zwiększa strach odczuwany przez tych, którzy mają nowych sąsiadów i nie wiedzą nic o ich pochodzeniu.
„Osoby ubiegające się o azyl są często umieszczane na i tak już biednych i zmarginalizowanych obszarach, a ich obecność jest postrzegana przez niektórych lokalnych mieszkańców jako kolejna forma wykluczenia” – stwierdził. „Często zapomina się o komunikacji ze społecznościami lokalnymi, a ludzi umieszcza się w określonych obszarach bez wcześniejszej dyskusji”.
Jeśli chodzi o plan belgijski, stwierdził, że „wydaje się to nie mieć związku”.
„Kobiety posiadające dzieci i rodziny stanowią mniejszość wśród osób objętych systemem azylowym” – powiedział. „Chociaż zapewnienie im schronienia na zimę jest oczywiście ważne, jest mało prawdopodobne, aby wszystkim samotnym mężczyznom odmówiono schronienia”.
Uważał, że prawdziwym celem jest „karanie samotnych wnioskodawców, co jeszcze bardziej wzmacnia błędne przekonanie opinii publicznej, że nadużywają systemu i są niebezpieczni”.
W dokumencie, który grupa kampanii Care4Calais umieściła na swojej stronie internetowej, stwierdza się, że „młodzi mężczyźni, których widzisz na tych łodziach, robią wszystko, co w ich mocy, aby chronić swoje rodziny. Swoje matki, babcie, siostry, dzieci, córki. Jak często ojciec mówi, że „umarliby za córkę, a mąż powiedziałby, że oddaliby życie za żonę?” Cóż, ci goście wcielają to w życie.