O nas
Kontakt

Europoglądy. „Nowa Ursula”: Jak von der Leyen nauczyła się przestać się martwić i pokochać Meloni

Laura Kowalczyk

Italian Premier Giorgia Meloni shares a light moment as she welcomes European Commission President Ursula von der Leyen in Rome, January 2024

Obejmując tych, którzy opowiadają się za erozją demokracji, VDL sprzymierza się teraz z postaciami udającymi typowych europeistów, gotowych poprowadzić Europę przez przyszłe wyzwania polityczne. Co może pójść nie tak, pisze Giorgios Samaras.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen znajduje się obecnie w stanie niepokoju i łatwo zrozumieć, dlaczego.

Od kontrowersyjnego powołania jej sojusznika Markusa Piepera do pracy za 17 tys. euro miesięcznie po malejące wpływy zarówno w UE, jak i w jej partii, Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Niemiec (CDU), jej kampania nie przebiega zgodnie z planem.

Ponadto jej niedawna niezgoda z Manfredem Weberem, przywódcą Europejskiej Partii Ludowej (PPE), jeszcze bardziej komplikuje sprawę.

Na pierwszy rzut oka jej perspektywy na kolejne zwycięstwo w nadchodzącym głosowaniu do Parlamentu Europejskiego jako liderka EPP mogą nadal wydawać się obiecujące.

Jednak jej niegdyś niezachwiana popularność zmalała. Pomimo stawienia czoła tym wyzwaniom wydaje się, że zachowała w swoim arsenale kilka potencjalnych, choć złowrogich, strategii.

Mów mi Urszula

Von der Leyen zdecydowała się na dość niekonwencjonalny rebranding. „Ursula 2024” wydaje się uderzająco przypominać UKIP Nigela Farage’a, co widać w jego kolorystyce, retoryce i tonie.

Chce zmienić swój wizerunek przed wyborami europejskimi, podkreślając wartości, rodzinę i oczywiście deklarując (jeszcze większe) wsparcie dla Ukrainy.

Jej nowy program został ogłoszony na żywo w Maastricht wieczorem 29 kwietnia dzięki uprzejmości debaty wyborczej Politico. Jednak w trakcie rozmowy fabuła zagęściła się jeszcze bardziej.

Zbliżająca się koalicja EPP i ECR jedynie ugruntowuje niepokojące przesunięcie parlamentu w stronę prawicy, do którego dochodzi właśnie wtedy, gdy widoczne jest włączanie ideologii skrajnie prawicowych do głównego nurtu polityki.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przemawia podczas sesji w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, kwiecień 2024 r.

„Nowa” Ursula rzuciła bombę, otwarcie sugerując po raz pierwszy, że wielka koalicja Parlamentu Europejskiego pomiędzy EPP a S&D (Socjalistami i Demokratami) może się rozpaść, torując drogę do nieoczekiwanego igraszki ze skrajną prawicą.

Wzmianka o Grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) stanowi pierwszą wyraźną wskazówkę, że von der Leyen i europejska centroprawica są gotowe sprzymierzyć się z grupą, do której oprócz neofaszystowskich Braci Włoch zalicza się cypryjska ELAM (neonazistowski odpowiednik Złotego Świtu), hiszpański skrajnie prawicowy Vox i półautorytarna partia Prawo i Sprawiedliwość, czyli PiS z Polski.

Masz we mnie przyjaciela

EPP zastanawia się obecnie nad swoim podejściem do głosowania posłów do Parlamentu Europejskiego po wyborach europejskich. Jeśli liczby będą się zgadzać, EPP rozważy utworzenie koalicji z ECR.

Przewiduje się, że ta koalicja, wraz z inną skrajnie prawicową grupą w parlamencie, Tożsamością i Demokracją, będzie wspólnie kontrolować ponad jedną czwartą mandatów w Parlamencie UE.

Łącznikiem pomiędzy przeciwstawnymi frakcjami jest nikt inny jak włoska premier Giorgia Meloni, której wpływy w Brukseli szybko rosną. Oprócz objęcia przewodnictwa w ECR zgłosiła swoją kandydaturę w nadchodzących wyborach do UE.

Meloni dostrzega potencjał wpływu politycznego w Europie, który może przełożyć się na znaczące wpływy na całym kontynencie. Jej postawa ideologiczna sugeruje chęć zjednoczenia sił europejskich, nawet tych o tendencjach autorytarnych.

Meloni dostrzega potencjał wpływu politycznego w Europie, który może przełożyć się na znaczące wpływy na całym kontynencie. Jej postawa ideologiczna sugeruje chęć zjednoczenia sił europejskich, nawet tych o tendencjach autorytarnych.

Premier Węgier Viktor Orban (po lewej) rozmawia z premier Włoch Giorgią Meloni podczas spotkania przy okrągłym stole na szczycie UE w Brukseli, marzec 2024 r.

Meloni dostrzega potencjał wpływu politycznego w Europie, który może przełożyć się na znaczące wpływy na całym kontynencie. Jej postawa ideologiczna sugeruje chęć zjednoczenia sił europejskich, nawet tych o tendencjach autorytarnych.

W lutym przekonała swojego sojusznika, węgierskiego Viktora Orbána, aby złagodził wahania w sprawie uruchomienia pomocy finansowej dla Ukrainy. W zamian uwolniono jego zamrożone fundusze UE, co uwypukliło poparcie EPP dla autorytarnych siłaczy.

UE bezwstydnie popierała współpracę między zbuntowanymi elementami w ramach bloku i do niej zachęcała. Bezczelna swoboda, jaką przyznano osobistościom takim jak Meloni w zakresie manipulowania komunikacją i zawierania niektórych z tych sojuszy, jest nie tylko niepokojąca, ale wręcz skandaliczna.

Von der Leyen znalazła w Meloni nową przyjaciółkę i nie może ukryć podekscytowania. A dlaczego miałaby to zrobić? Jej jedyną mantrą wydaje się być przetrwanie polityczne, bez względu na koszty. Mają też wiele wspólnego.

Wydaje się, że Von der Leyen jest gotowa zmarnować swoje i tak już kontrowersyjne dziedzictwo, podczas gdy jej osiągnięcia na przestrzeni ostatnich pięciu lat ukazują nie tylko wątłe stanowiska ideologiczne, ale także krajobraz pełen skandali, korupcji, lobbingu rządu proizraelskiego i nieustannych wysiłków na rzecz rozwiązania kluczowych UE prawa człowieka. I trudno oczekiwać, że na tym poprzestanie.

Za dużo strachu?

Zbliżająca się koalicja EPP i ECR jedynie ugruntowuje niepokojące przesunięcie parlamentu w stronę prawicy, do którego dochodzi właśnie wtedy, gdy widoczne jest włączanie ideologii skrajnie prawicowych do głównego nurtu polityki.

Normalizację tę podkreśla szerząca się korupcja, po której szybko pojawiają się sojusze z podmiotami, które UE chciała wcześniej wydalić ze względu na rażące lekceważenie przez nie zasad demokracji, a zwłaszcza powiązań z Rosją.

Przez lata europejscy centryści propagowali strach w związku z nadciągającym widmem skrajnej prawicy. Wielu wyborców nie było świadomych tego, że zagrożenie wyłoni się z ich własnych szeregów.

Nawet ostatnio von der Leyen odważnie twierdziła, że ​​nigdy nie podejmowała współpracy ze skrajną prawicą. Jednak jej stanowisko wyraźnie obejmowało tylko niektóre frakcje, podczas gdy inne pozostawały poza jej zasięgiem.

Sojusz pomiędzy EPP a S&D wydawał się niewzruszony, ale teraz jest poważnie zagrożony.

Zbliżająca się koalicja sojuszników Meloniego i EPP zwiastuje ponurą erę w kształtowaniu polityki europejskiej, charakteryzującą się ksenofobiczną jadowitością, niebezpieczną postawą anty-LGBTQ, naciskiem na wojny kulturowe i odrodzeniem się neofaszystowskich ech przeszłości Braci Włoch.

Von der Leyen jest coraz bliżej zapewnienia sobie politycznego przetrwania, ale jakim kosztem? Obejmując tych, którzy opowiadają się za erozją demokracji, przyłącza się teraz do postaci udających typowych europeistów, gotowych poprowadzić Europę przez przyszłe wyzwania polityczne.

Co może pójść nie tak?