O nas
Kontakt

Euroviews. UE musi działać na czas, aby uratować słowackie media

Laura Kowalczyk

People hold a banner reading

Jak pisze Tom Gibson, Bruksela musi reorganizować się po wyborach, aby stać na straży praworządności.

Gdy 15 maja Europą wstrząsnęła wiadomość, że premier Słowacji Robert Fico został postrzelony, w Bratysławie zapanowała niepewność i złe przeczucia.

Gdy historia zaczęła się pojawiać, stało się jasne, jak ważne są silne i zróżnicowane lokalne media, aby uzyskać dostęp do faktów w czasach kryzysu. Jednak w tak kluczowym momencie dla Słowacji niezależni reporterzy są teraz kozłem ofiarnym władz w spirali spadku wolności prasy.

Tego dnia byłem w Bratysławie z moim kolegą, Attilą Mongiem, węgierskim dziennikarzem i przedstawicielem Europejskiego Komitetu Ochrony Dziennikarzy (CPJ), aby zbadać narastające zagrożenie atakami na prasę na Słowacji po niedawnych wyborach rządu koalicyjnego prezentującego wrogie nastawienie do mediów.

Nowy rząd koalicyjny na Słowacji stara się teraz zapanować nad mediami, najwyraźniej czerpiąc inspirację z Węgier i obierając ten sam kurs, jaki w 2010 r. obrał premier Viktor Orbán.

Droga Orbána do autorytaryzmu określiła strategię przejmowania mediów: przejąć kontrolę polityczną nad nadawcą publicznym, będącym wówczas krajowym regulatorem mediów.

Spraw, by Twoi sojusznicy wykupili prywatne media, uzyskali monopol i kontrolowali państwową reklamę. Gdy już będziesz właścicielem krajobrazu medialnego, stanie się on Twoim rzecznikiem. Pozostali niezależni dziennikarze zostaną przekształceni w zmarginalizowaną grupę z ułamkiem zasobów i zasięgu.

Attila przeżył przejęcie mediów krajowych przez Orbána w 2010 r. — w tym przeforsowanie krajowego ustawodawstwa, aby zdyscyplinować nadawcę publicznego — i był naocznym świadkiem niepowodzenia Brukseli w interwencji. „Prawdziwe pytanie brzmi teraz, czy UE nauczyła się, jak zhakować podręcznik” — zastanawiał się Attila.

Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy (OBWE) opisała wybory w 2022 r. na Węgrzech jako „podważone przez brak równych szans”. Krótko mówiąc, wybory były wolne, ale nieuczciwe.

Dalej napisano: „Przed wyborami stronnicze i nierówne relacje informacyjne przeniknęły do ​​opinii publicznej i wielu prywatnych mediów, głównie na korzyść partii rządzącej”. To jest teraz ryzyko, z którym mierzy się Słowacja, a UE musi działać, zanim będzie za późno.

Obwinianie dziennikarzy o nienawiść?

Każdego tygodnia przestrzeń wolnego i niezależnego dziennikarstwa na Słowacji jest zagrożona.

Parlament właśnie uchwalił ustawę mającą na celu powołanie nowego nadawcy publicznego, który będzie miał łatwiejsze możliwości politycznego wpływania na strukturę zarządzania, a także zwolnił obecnego dyrektora nadawcy, Ľuboša Machaja.

W błyskawicznym tempie przyjęto również kolejne przepisy dotyczące mediów i dostępu do informacji, których celem jest sprawne przejęcie kontroli nad prasą.

Zaufanie do tradycyjnych i niezależnych mediów zmalało. Na jego miejsce weszła dezinformacja napędzana przez media społecznościowe, z doniesieniami o wpływie prorosyjskim i rozprzestrzenianiem się teorii spiskowych, co pomaga tworzyć alternatywne źródła informacji dla Słowaków.

Wicepremier i minister obrony Słowacji Robert Kalinak przemawia podczas konferencji prasowej przed Szpitalem Uniwersyteckim FD Roosevelta, 17 maja 2024 r.

Zaufanie do tradycyjnych i niezależnych mediów zmalało. Na jego miejsce weszła dezinformacja napędzana przez media społecznościowe, z doniesieniami o wpływie prorosyjskim i rozprzestrzenianiem się teorii spiskowych, co pomaga tworzyć alternatywne źródła informacji dla Słowaków.

Reakcja władz na zastrzelenie premiera Fico była groźna, a niektórzy urzędnicy natychmiast obwinili dziennikarzy o szerzenie nienawiści.

Kolejna rezolucja parlamentarna również zawierała wątpliwe sformułowania dotyczące roli dziennikarzy, którzy powinni relacjonować fakty, a nie szerzyć nienawiść.

W swoim pierwszym publicznym wystąpieniu po strzelaninie premier Fico otwarcie zaatakował „antyrządowe” media finansowane przez Sorosa, prosząc, aby nie trywializowały strzelaniny. Strach i niepewność charakteryzują teraz nastrój wielu osób w słowackiej społeczności dziennikarskiej.

Powolnie poruszające się zagrożenie

Obecnie jesteśmy świadkami narastających prób ograniczenia lub oczernienia niezależnych mediów na Słowacji.

Dziennikarze i redaktorzy kanału telewizyjnego Markiza donoszą, że zagraniczni właściciele w zmowie z rządem wywierają na nich presję, do tego stopnia, że ​​wielu z nich może odejść. Coraz częściej dochodzi do werbalnych ataków polityków na dziennikarzy.

Te ataki zainspirowały fale internetowych nadużyć ze strony samych Słowaków. Trujący, groźny dyskurs wkroczył na słowacką arenę wolności prasy.

Ten spadek wolności mediów nastąpił w niekorzystnym czasie pod względem kontroli UE. Wybory europejskie właśnie się odbyły, a urzędnicy UE skupiają się na przyszłych nominacjach, sojuszach i nowym krajobrazie politycznym.

Pracownicy i współpracownicy RTVS protestują w Bratysławie, 10 czerwca 2024 r.

Ten spadek wolności mediów nastąpił w niekorzystnym czasie pod względem kontroli UE. Wybory europejskie właśnie się odbyły, a urzędnicy UE skupiają się na przyszłych nominacjach, sojuszach i nowym krajobrazie politycznym.

Słowacja dryfuje, a Bruksela może stracić kolejne państwo członkowskie UE w kwestii praworządności.

Bruksela nie była skuteczna w odpowiedzi na przejęcie mediów przez Węgry, podczas gdy Orbán tworzył własną krajową sferę informacyjną. Komisja Europejska musi być tak kreatywna i pilna, jak to możliwe, aby nie dopuścić do tego samego na Słowacji — nawet w okresie wyborczym.

Przyszła kontrola ze strony Parlamentu Europejskiego będzie również kluczowa. Państwa członkowskie powinny również wywierać presję na Bratysławę.

Pieniądze mówią same za siebie, a Bruksela nie może sobie pozwolić na czekanie

Od 2019 r. Bruksela pracuje nad wzmocnieniem swojej zdolności do obrony wolności prasy w państwach członkowskich. Europejska ustawa o wolności mediów, niedawne prawo UE mające na celu ochronę pluralizmu i niezależności mediów, nie jest obecnie ściśle stosowana, ale w zasadzie można by się na nią powołać w odniesieniu do nadawcy publicznego.

Zgodnie z unijnym aktem prawnym o usługach cyfrowych Komisja Europejska powinna wywrzeć nacisk na Facebooka, aby ocenił jego rolę w zapewnianiu przestrzeni online, w której dziennikarze są atakowani werbalnie i w której krążą potencjalnie szkodliwe, a nawet nielegalne treści.

Pieniądze też mówią. Wszelkie okazje do komunikowania, że ​​fundusze UE są uzależnione od przestrzegania praworządności, co ma wpływ na budżet UE, wywarłyby presję na Słowację.

Jak wiemy z przykładu zablokowania przez Węgry funduszy UE dla Ukrainy, funkcjonowanie UE w pewnej mierze zależy od mechanizmów kontroli i równowagi, jakie niezależna prasa może zapewnić populistycznym rządom w państwach członkowskich.

Bruksela nie może sobie pozwolić na czekanie.