Partia Socjalistyczna Pedro Sáncheza zdobyła największą liczbę głosów w niedzielnych wyborach regionalnych w Katalonii, co zapewniło awans hiszpańskiemu premierowi i zadało cios ruchowi separatystycznemu.
Proseparatystycznym partiom Katalonii zabrakło łącznie 68 mandatów wymaganych do utworzenia rządu koalicyjnego po raz pierwszy od ponad dekady, jeszcze przed dążeniem do niepodległości znanym jako „el procés” rozpoczął się.
Salvador Illa, przywódca katalońskiego skrzydła Socjalistów Sáncheza, okrzyknął ten wynik początkiem „nowej ery” w regionie i późną niedzielą powiedział zwolennikom, że „moim zamiarem jest zostać następnym prezydentem Katalonii”. Ale jego partii również zabrakło większości i będzie musiał szukać porozumienia z innymi członkami izby, aby utworzyć rząd.
Po przeliczeniu prawie wszystkich głosów socjaliści zapewnili sobie 42 ze 135 mandatów w katalońskim parlamencie. Separatystyczna partia Junts Carlesa Puigdemonta, który jako prezydent Katalonii w 2017 r. próbował ogłosić niepodległość od Hiszpanii, zajęła drugie miejsce z 35 mandatami, podczas gdy inni separatyści z ERC zdobyli 20 mandatów, a pozostali pozostali w tyle.
„Kandydatura, której przewodniczyłem, przyniosła dobry wynik, jesteśmy jedyną siłą niepodległościową, która zwiększyła liczbę głosów i mandatów, i bierzemy na siebie związaną z tym odpowiedzialność” – powiedział Puigdemont po ogłoszeniu wyników wyborów. „Ale to nie wystarczy”. zrekompensować straty pozostałym partiom separatystów.”
Wybory pozostawiają niepewną przyszłość Puigdemonta. Przed głosowaniem zapowiedział opuszczenie aktywnej polityki, jeśli nie zostanie wybrany na prezydenta regionu, mówiąc TylkoGliwice, że „ma prawo odpocząć po tych bardzo trudnych latach”.
W niedzielę katalońscy wyborcy wzmocnili także centroprawicową Partię Ludową, której udział w mandatach wzrósł z zaledwie trzech do 15.