Hiszpański parlament zbiera się ponownie, a przywódca katalońskich separatystów Carles Puigdemont trzyma los narodu w swoich rękach.
Hiszpańscy prawodawcy mają zadecydować, czy krajem będzie rządzić krucha lewicowa koalicja kierowana przez obecnego premiera Pedro Sáncheza, czy też wyborcy zostaną odesłani z powrotem do urn na kolejne wybory.
Po tym, jak wybory parlamentarne z zeszłego miesiąca nie przyniosły żadnego zwycięzcy, Sánchez stanie w czwartek przed ważnym testem, aby znaleźć sposób na utrzymanie się u władzy.
Chociaż najwyraźniej udało mu się zdobyć poparcie szerokiego wachlarza partii lewicowych i separatystycznych, socjalistyczny polityk wciąż nie ma liczby potrzebnej do utworzenia rządu: potrzebuje co najmniej kilku posłów należących do katalońskiej partii Junts niepodległościowej, aby poprzeć jego kandydaturę w parlamencie, jeśli ma pozostać na stanowisku.
To zła wiadomość dla Sáncheza, ponieważ de facto przywódca Juntsa, były prezydent Katalonii Carles Puigdemont, który sam się wygnał, żąda od socjalistów pozornie niemożliwych ustępstw w zamian za poparcie jego partii.
Jeśli posłowie Juntsa nie udzielą poparcia Sánchezowi, Hiszpania będzie zmierzać do nowych wyborów pod koniec tego roku lub na początku 2024 roku.
W czwartek kraj otrzyma zapowiedź tego, co go czeka, gdy hiszpański parlament zbierze się ponownie, a prawodawcy zaczną wybierać prezydenta oraz ośmiu deputowanych i sekretarzy, którzy razem tworzą biuro rządzące organem.
Głosowanie krajowe w zeszłym miesiącu zaowocowało remisem między lewicowymi i prawicowymi blokami Hiszpanii, przy czym każda ze stron kontrolowała 171 miejsc w 350-osobowej izbie. Aby prawica lub lewicowy blok Sáncheza zapewnił sobie prezydenturę, będą musieli pozyskać jedynego posła Koalicji Kanaryjskiej i przynajmniej niektórych z siedmiu posłów reprezentujących Junts, których prawodawcy nawet nie spotkają się, aby omówić tę kwestię, dopóki Czwartkowy poranek.
„Gdy zbliżają się decydujące dni… napięcie rośnie, a oferty na aukcji rosną”, Puigdemont tweetował w poniedziałek. „Cierpliwość, wytrwałość i perspektywa.”
Chociaż prezydium parlamentu może wydawać się zwykłym organem administracyjnym, dziewięciu prawodawców, którzy są jego członkami, dzierży ogromną władzę: kontroluje budżet tego organu, zatwierdza tworzenie grup parlamentarnych, upoważnia komisje śledcze i ostatecznie decyduje, które ustawy są rozpatrywane przez posłów.
Partia Socjalistyczna Sáncheza jest zdeterminowana, by zapewnić sobie przewodnictwo w parlamencie iw tym celu ogłosiła we wtorek, że jej kandydatką na to stanowisko będzie Francina Armengol, była przewodnicząca regionu Balearów.
Armengol jest katalońską mówczynią, która przewodziła administracjom koalicyjnym obejmującym regionalne partie polityczne, a jej wybór jest powszechnie postrzegany jako ukłon w stronę separatystów, których wsparcia Sánchez potrzebuje, jeśli ma pozostać na stanowisku.
Wydaje się jednak, że jej wybór niewiele zrobił, by wpłynąć na Puigdemonta. Twierdzi, że ceną za poparcie jego partii – zarówno prezydentury, jak i premiera Hiszpanii – jest amnestia dla wszystkich zamieszanych w nieudane referendum niepodległościowe w Katalonii w 2017 r., a także zgoda Madrytu na przeprowadzenie nowego głosowania w sprawie samostanowienia.
Socjaliści Sáncheza powiedzieli już, że oba żądania są wykluczone, ponieważ są sprzeczne z konstytucją kraju. Ale ich negocjatorzy spędzili ostatnie tygodnie desperacko próbując wykuć jakiś inny układ z posłami Junts.
W ćwierkać w środę Puigdemont powiedział, że wysiłki te poszły na marne. „Główne punkty naszego stanowiska nie uległy zmianie, bez względu na to, ile może być nacisków w ostatniej chwili” – powiedział.
Jeśli Junts odmówi poparcia dla Armengolu i zamiast tego dopuści prawicowego kandydata na przewodniczącego parlamentu, prawie na pewno będzie to oznaczać, że Sánchezowi nie uda się pozyskać poparcia partii do utworzenia rządu i że Hiszpania będzie zmuszona do rozpisania nowych wyborów .
Przejęcie kontroli nad przewodnictwem parlamentu i jego prezydium byłoby wielkim zwycięstwem hiszpańskich partii prawicowych i ratunkiem dla Alberto Núñeza Feijóo. Jego centroprawicowa Partia Ludowa zdobyła najwięcej głosów w wyborach krajowych w zeszłym miesiącu, ale nie udało jej się zapewnić liczby mandatów potrzebnych do utworzenia rządu.
Konserwatywny przywódca nie ma szans na zostanie kolejnym premierem kraju, ale chce, aby hiszpański król Filip VI wskazał go jako swojego kandydata, aby móc przedstawić swoją sprawę w parlamencie.
To przynajmniej pozwoliłoby Feijóo zachować znaczenie i powstrzymać rywali z Partii Ludowej.
Scenariusz, w którym Feijóo mógłby złożyć nieudaną kandydaturę do utworzenia rządu, dałby konserwatystom szansę wywarcia wpływu na to, kiedy Hiszpanie zostaną wezwani z powrotem do urn.
Hiszpańska konstytucja stanowi, że jeśli żaden kandydat nie uzyska poparcia zwykłej większości deputowanych, parlament musi zostać rozwiązany dwa miesiące po pierwszym nieudanym głosowaniu, a wybory muszą się odbyć 54 dni po tej dacie.
Biorąc pod uwagę, że Feijóo chce przedstawić swoją sprawę parlamentowi w tym miesiącu, oznaczałoby to, że jeśli Sánchez nie uzyska wymaganego poparcia dla własnej kandydatury do utworzenia rządu, nowe wybory odbędą się w okolicach Bożego Narodzenia.
Eksperci twierdzą, że konserwatyści mogą łowić na taką ewentualność w nadziei, że frekwencja podczas świątecznego głosowania będzie niska i ostatecznie faworyzuje ich kandydatów.