O nas
Kontakt

Jak brytyjscy torysi stracili swoją bazę wyborczą

Laura Kowalczyk

Jak brytyjscy torysi stracili swoją bazę wyborczą

Potencjalna zagłada zbliża się do Sunaka po latach chaosu pod rządami Johnsona i Trussa.

ST ALBANS, Anglia — przez dziesięciolecia były sercem brytyjskich konserwatystów; prymitywne hrabstwa z klasy średniej w południowej Anglii, które głosowały na torysów, co by się nie działo.

Ale po długim okresie chaosu w Westminsterze popularność rządzących konserwatystów spadła tak bardzo, że stratedzy uważają, że ta tak zwana Błękitna Ściana miejsc torysów może w końcu upaść.

„Jesteśmy w sytuacji, w której aprobata dla działań rządu i poglądy całej Partii Konserwatywnej są tak negatywne, że wiele z tych mandatów – z których spora liczba uzyskała ponad 10 000 większości w 2019 r. – łatwo wchodzi w grę ”- powiedział Philip van Scheltinga, ankieter Redfield i Wilton Strategies.

Podczas tygodnia spędzonego na zwiedzaniu tych prawdziwie niebieskich miejsc konserwatywnych, TylkoGliwice rozmawiało z parlamentarzystami w terenie o lokalnych i krajowych naciskach, które będą miały wpływ na następne wybory powszechne, spodziewane w 2024 roku.

Katastrofalne końcowe etapy rządów premiera Borisa Johnsona – po których nastąpił krótki krach pod przewodnictwem Liz Truss – sprawiły, że szanse torysów na utrzymanie głównych zwolenników były trudne. Obecny kryzys gospodarczy w Wielkiej Brytanii, problemy ze służbami publicznymi i długi czas sprawowania władzy przez konserwatystów — zostali wybrani w maju 2010 r. — jeszcze bardziej utrudniają zadanie.

Ci konserwatyści, którzy wierzą, że mogą utrzymać się przy władzy, twierdzą, że okres zawirowań gospodarczych to zły moment na zmianę rządu, a premier Rishi Sunak ma wystarczającą kontrolę, by odwrócić ich losy.

Mają nadzieję, że przywódca laburzystów Keir Starmer – który zdaniem większości Westminsteru czerpie więcej korzyści z gniewu wobec torysów niż z własnej przenikliwości politycznej – ostatecznie nie zainspiruje elektoratu.

Pewne jest, że zdolność Partii Pracy Starmera i centrowych, proeuropejskich Liberalnych Demokratów do wchłonięcia się w Błękitną Ścianę – gdzie centroprawicowi wyborcy wydają się bardziej niepewni co do konserwatystów od czasu referendum w UE – będzie kluczowa dla szans Sunaka na utrzymanie się. w 2024 r.

Jedyną rzeczą, z którą zgadza się większość konserwatystów, jest to, że ich poprzedni dwaj premierzy wyświadczyli im kilka przysług przed następnymi wyborami.

Boris Johnson zdobył 80-osobową większość w 2019 r. dzięki wyraźnej obietnicy zakończenia poprzedzającego zamieszania związanego z Brexitem. Zmarnował jednak szansę na zreformowanie kraju po zawrotnej serii skandali i ogólnym braku kontroli w rządzie, które spowodowały, że notowania konserwatystów spadły na ziemię.

Torysi zastąpili go Liz Truss, która przetrwała mniej niż 50 dni u władzy po tym, jak wystraszyła rynki swoim radykalnym programem gospodarczym, powodując jeszcze niższy spadek sondaży.

„To bardzo trudne, zwłaszcza gdy zmienia się przywództwo” – powiedziała Sekretarz ds. Edukacji Gillian Keegan, jadąc w kierunku wioski rybackiej Selby w sercu jej siedziby w Chichester, 60 mil na południe od Londynu. „Szczególnie okres Liz Truss. Nie ma na świecie spin doktora, który mógłby wymyślić dobry spin na ten temat”.

Jedyną rzeczą, co do której zgadza się większość konserwatystów, jest to, że dwaj poprzedni premierzy wyświadczyli im kilka przysług przed następnymi wyborami | Christophera Furlonga/Getty Images

Keegan uważa, że ​​ubiegłoroczny dramat w Westminsterze – a także skuteczne lokalne kampanie przeciwko wyciekom ścieków i wspierany przez konserwatystów plan mieszkaniowy w sąsiedztwie – przyczyniły się do zniszczenia torysów podczas wiosennych wyborów do władz lokalnych w Chichester. Liberalni Demokraci przejęli kontrolę nad ratuszem, a zaledwie pięciu konserwatywnych radnych przeżyło pogrom.

Podobne straty w wyborach parlamentarnych oznaczałyby porażkę w skali historycznej, powiedział van Scheltinga. „Jeśli konserwatyści przegrają tutaj, spadną do około 100 miejsc, jeśli nie mniej” – powiedział.

Spacerując wzdłuż rzeki Stour obok Christchurch, godzinę jazdy na zachód, były minister torysów Tobias Ellwood obwiniał nastroje narodowe za sukcesy rady Lib Dem we własnej siedzibie w Bournemouth East.

„Z pewnością na konserwatystów została nałożona kara za to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku lat” – powiedział. „Nadużyliśmy zaufania z powodu Borisa Johnsona i Liz Truss, co znalazło odzwierciedlenie w wynikach”.

Bournemouth East jest bardziej złożoną siedzibą niż Chichester, gdzie Partia Pracy, Liberalni Demokraci i maleńka Partia Zielonych prawdopodobnie podzielą się korzyściami ze strat konserwatystów. Ale van Scheltinga uważa, że ​​Partia Pracy powinna wziąć udział w następnych wyborach, na podstawie obecnych sondaży.

Zarówno Keegan, jak i Ellwood twierdzą, że porażka torysów nie jest jednak przesądzona, a próby Sunaka, by oczyścić burzliwą reputację partii, pomogą im wrócić do sondaży.

„Z pewnością na konserwatystów została nałożona kara za to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku lat” | Christophera Furlonga/Getty Images

Ellwood chce, aby Sunak stawił czoła reakcyjnej presji ze strony konserwatywnej prawicy i mówi, że potrzebuje bardziej inspirującej oferty dla Wielkiej Brytanii. „Potrzebna jest bardziej zdefiniowana wizja tego, czym jest konserwatywna filozofia według Rishi Sunaka” – powiedział.

Wracając w głąb lądu, jadąc przez średniowieczne targowe miasteczko Hitchin — 40 mil na północ od Londynu w zielonym Hertfordshire — torysowski poseł Bim Afolami chce, aby Sunak skupił się na przyciąganiu osób poniżej 40 roku życia, z których większość głosowała za pozostaniem w referendum UE, a niewielu z nich wydają się kuszeni współczesną wizją brytyjskiego konserwatyzmu.

Argumentował, że droga do ich głosów w Błękitnej Ścianie i gdzie indziej prowadzi przez ekonomię, a nie wojny kulturowe, z których torysi często się wycofują, zwłaszcza od czasu głosowania w sprawie Brexitu.

„Jest wielu ludzi walczących w ostatniej wojnie w brytyjskiej polityce i myślących, że liczy się kultura” – powiedział. „Ale nie wierzę, że tak już jest. To, co zobaczycie w następnych wyborach, to względy ekonomiczne, które przebijają absolutnie wszystko, w połączeniu z obawami i debatami na temat przyszłości dużych usług publicznych, takich jak NHS”.

Powiedział, że wyzwaniem dla torysów jest „jak możemy ekonomicznie pokazać, że krajowi może się lepiej powodzić i że możemy dostosować się do wszystkich zmian i wstrząsów, jakich doświadczyliśmy. Jeśli nie możemy tego powiedzieć, przegramy”.

Chce napędzać do budowy nowych domów poprzez zagęszczanie – maksymalizację przestrzeni na obszarach miejskich – i możliwości dla młodych ludzi, aby znaleźć dobrą drogę do pracy poza drogimi dyplomami uniwersyteckimi.

„Sposób, w jaki utrzymamy mandaty i wygramy następne wybory – co nie będzie łatwe, ale wierzę, że jest możliwe – polega na pokazaniu ludziom, że mamy odpowiedzi na problemy w ich życiu w tej chwili, ” powiedział.

Nie jest jasne, czy Partia Pracy czy Liberalni Demokraci są teraz bardziej konkurencyjni w siedzibie Afolami – historycznie robotniczym mieście otoczonym zamożnymi wioskami – biorąc pod uwagę znaczne zmiany jego granic w następnych wyborach.

Ale Liberalni Demokraci są przekonani, że jeden z obszarów odciętych od skrawka Afolamiego jest w ich zasięgu.

Ani torysi, ani laburzyści nie wybrali nawet kandydatów do nowego okręgu wyborczego Harpenden i Berkhamsted. A wiceprzewodnicząca Demokratycznej Partii Demokratycznej, Daisy Cooper, wydaje się pewna, że ​​będzie opierać się na zdobyczach osiągniętych za Błękitnym Murem w majowych wyborach lokalnych i w kolejnych parlamentarnych wyborach uzupełniających na niegdyś solidnych mandatach konserwatystów.

Harpenden i Berkhamsted to główny cel partii na rok 2024, a Cooper mówi, że ma podobne cechy do jej sąsiedniej łatki St Albans, którą opisuje jako „klasyczne miejsce Lib Dem Blue Wall”.

Zastępca Lidera Liberalnych Demokratów, Daisy Cooper, brzmi pewnie, jeśli chodzi o wykorzystanie zdobyczy osiągniętych za Błękitnym Murem w majowych wyborach lokalnych iw kolejnych parlamentarnych wyborach uzupełniających na niegdyś solidnych mandatach Konserwatywnych | Leona Neala/Getty Images

W mieście roi się od byłych miękkich torysów, którzy są dobrze wykształceni, wspierają usługi publiczne i, co najważniejsze, są przeciwni brexitowi.

„Gdyby każde miejsce było jak St Albans, Liberalni Demokraci rządziliby krajem” – powiedział van Scheltinga.

W St Albans odbyło się czwarte co do wielkości głosowanie za pozostaniem poza Londynem – doskonała pożywka dla bezwstydnie proeuropejskich Demokratów. Szczyci się również rosnącym kontyngentem byłych wyborców Partii Pracy, którzy uciekli z Londynu do zielonego pasa podmiejskiego i którzy lokalnie popierają Liberalnych Demokratów jako najlepszy sposób na utrzymanie torysów z dala od władzy w ramach brytyjskiego systemu głosowania „pierwszy po drugim”.

„Mam nadzieję, że pewnego dnia będziemy mogli żyć w świecie, w którym wszyscy będziemy mogli głosować na partię, na którą chcemy” — mówi Cooper jednej z popierających Partię Pracy kobiet na wyciągnięcie ręki, która powiedziała, że ​​poprze Liberalnych Demokratów wyłącznie po to, by pokonać torysów w swoim lokalnym siedziba. „Ale do tego czasu muszę prosić was o taktyczne głosowanie i doceniam to”.

Perspektywa masowego głosowania taktycznego utrudnia ankieterom dokładne oszacowanie, co może się wydarzyć na tych mandatach Błękitnej Ściany podczas następnych wyborów. Szacunki oparte na bieżących sondażach wahają się od 4-procentowej przewagi Partii Pracy do 28-procentowej przewagi łącznie Partii Pracy i Liberalnych Demokratów.

Rosie Duffield, jedna z nielicznych posłów Partii Pracy na południowym wschodzie poza granicami Londynu, mówi, że jej partia musi ciężej pracować, aby zdobyć głosy, które jej zdaniem są do zdobycia.

„Podobnie jak spadające jabłka z drzew w moim okręgu wyborczym, tak i my mamy głosy do zebrania” — mówi podczas lunchu w zabytkowym pubie Artichoke w wiosce Chartham.

Perspektywa taktycznego masowego głosowania utrudnia ankieterom dokładne oszacowanie tego, co może się wydarzyć na tych mandatach Błękitnej Ściany podczas następnych wyborów | Dana Kitwooda/Getty Images

Jej siedziba w Canterbury w hrabstwie Kent jest obecnie samotną plamą laburzystowskiej czerwieni otoczoną morzem błękitu. W 2017 r. nieoczekiwanie odsunęła się od torysów i zwiększyła swoją większość w 2019 r. pomimo miażdżącej porażki Partii Pracy – wyczyn, który przypisuje taktycznemu głosowaniu w regionie.

Rzeczywiście, trzech z czterech posłów Partii Pracy, którzy zwiększyli liczbę głosów w 2019 r., znajdowało się w południowo-wschodniej Anglii.

Ale Duffield uważa, że ​​Partia Pracy ma zbyt obsesję na punkcie odzyskania tak zwanego Czerwonego Muru w swoich historycznych północnych regionach centralnych, które torysi tak skutecznie najechali w 2019 roku. ” w Kent i okolicach.

„Nie mamy wystarczająco dużo stóp na ziemi; nie mamy wystarczająco dużo kampanii; a partia generalnie nie jest świadoma Kenta” – powiedziała.

Van Scheltinga zgodził się, że obszar wokół Canterbury „z pewnością jest do zdobycia” dla Partii Pracy, na podstawie wyników sondaży krajowych i wyborów do rady. Partia Pracy odmówiła komentarza w tej sprawie.

Ale Keegan, sekretarz ds. edukacji, wierzy, że potężna kampania wyborcza torysów na szczeblu krajowym może jeszcze uratować ich serce w przyszłym roku.

„W wyborach powszechnych obraz narodowy staje się znacznie bardziej istotny” – powiedział Keegan. „Musimy upewnić się, że nasz narodowy obraz jest w lepszej przestrzeni. Mamy około roku, aby się upewnić, że tak jest”.