Może i ma licencję na zabijanie, ale i na obrażanie…
Rok po poprawieniu książek Iana Fleminga o agencie 007 w celu pominięcia obraźliwych odniesień, pojawia się więcej ostrzeżeń – tym razem ze strony Brytyjskiego Instytutu Filmowego (BFI).
Widzowie są ostrzegani o potencjalnie obraźliwych treściach przed nową retrospektywą w BFI „John Barry: Soundtracking Bond and Beyond”, która będzie poświęcona twórczości kompozytora Johna Barry’ego.
Złoty palec (1964) i Żyjesz tylko dwa razy (1967) to wybrane do pierwszej części wydarzenia filmy o Jamesie Bondzie, m.in W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości (1969) włączone później do programu marcowego.
Na stronie wydarzenia napisano: „Proszę pamiętać, że wiele z tych filmów zawiera język, obrazy lub inną treść, która odzwierciedla poglądy panujące w tamtych czasach, ale dzisiaj (tak jak wtedy) może wywołać obrazę (tak jak wtedy). Tytuły zostały tu zamieszczone ze względów historycznych, kulturowych lub ze względów estetycznych, a poglądy te nie są w żaden sposób popierane przez BFI ani jego partnerów.”
W szczególności, Żyjesz tylko dwa razy zawiera dodatkowe ostrzeżenie: „Zawiera przestarzałe stereotypy rasowe”.
Inne filmy, które zostały zaprogramowane w ramach sezonu Barry, to m.in Północny kowboj (1969), który, jak zauważa BFI, przedstawia „homofobiczny język i przemoc seksualną”.
Chociaż te ostrzeżenia mogą nie być zaskoczeniem, szczególnie w przypadku wczesnych filmów o Jamesie Bondzie, które zawierają elementy, które nie zestarzały się dobrze (pewne linie dialogu, oparcie się na stereotypach rasowych przy przedstawianiu złoczyńców, zwykła mizoginia, próba Bonda Seana Connery’ego uchodzić za japońskie – lista nie ma końca), uprzedzające twierdzenie, że te filmy wywołają obrazę, wydaje się w tym momencie niedorzeczne.
Prowadzi to do dwóch pytań. Czy te ostrzeżenia wyzwalające są naprawdę potrzebne? Czy widzom nie należy przypisywać wystarczającej inteligencji, aby zrozumieć, że filmy powstają w kontekście ich czasów i stanowią historyczne odzwierciedlenie ewoluujących pozycji kulturowych – na dobre i na złe?
BFI twierdzi, że filmy odzwierciedlają pewne przestarzałe poglądy, ale nadal uważa, że te ostrzeżenia dotyczące treści są konieczne.
„Jako organizacja charytatywna zajmująca się kulturą odpowiedzialna za zachowanie dzieł filmowych i ruchomych obrazów oraz prezentowanie ich publiczności, stale stawiamy czoła wyzwaniom, jakie stwarza historia programów filmowych i telewizyjnych oraz sposób, w jaki odzwierciedlają one poglądy panujące w tamtych czasach”, Rzecznik BFI powiedział The Guardian.
„Ostrzeżenia wyzwalające/ostrzeżenia dotyczące treści, które udostępniamy we wszystkich naszych przestrzeniach wystawowych i na platformach internetowych, służą jako wskazówka, że film lub dzieło odzwierciedla poglądy na temat czasu, w którym powstały, i które mogą obrażać”.
Przynajmniej nie montują filmów tak, jak Ian Fleming Publications Ltd to książki.
Dla przypomnienia, jak wspomniano na początku tego artykułu, książki Iana Fleminga o Jamesie Bondzie zostały przepisane, aby dostosować się do wrażliwości XXI wieku, po tym jak Ian Fleming Publications Ltd zlecił recenzję „czytelnikom wrażliwym”.
Wiadomość ta nastąpiła po wzmożonej analizie w branży wydawniczej, zwłaszcza po tym, jak seria Roalda Dahla również została poddana podobnej recenzji.
TylkoGliwice Culture rozmawiało z biografem Iana Fleminga, Andrew Lycettem, aby uzyskać jego opinię na temat tego, czy przeróbki agenta 007 były odpowiednim sposobem na uczczenie publikacji twórczości Fleminga.
Lycett określił to posunięcie jako „formę cenzury”, dodając: „Jestem zdecydowanie przekonany, że tak właśnie napisał Fleming i że tak powinno pozostać. Nie jest w stanie powiedzieć „Tak, zgadzam się”. Ian Fleming napisał to, co napisał, i właściwą rzeczą jest pozostawienie tego tak, jak jest.