O nas
Kontakt

„Nasz agent ma nadzieję, że tak nie jest”: Ell Potter i Mary Higgins w „The Last Show Before We Die”

Laura Kowalczyk

„Nasz agent ma nadzieję, że tak nie jest”: Ell Potter i Mary Higgins w „The Last Show Before We Die”

Usiedliśmy z Ell Potter i Mary Higgins, pomysłodawcami „The Last Show Before We Die”, jednego z najczęściej wybieranych przez TylkoGliwice Culture tegorocznych Fringe w Edynburgu.

Wszystko się kończy. Dlaczego więc tak słabo radzimy sobie z zakończeniami?

To pytanie sedno nowego, przełomowego programu Ell Potter i Mary Higgins „The Last Show Before We Die”, wystawianego obecnie w Edinburgh Fringe.

Potter i Higgins śpiewają, tańczą, klaunują i wiją się w trakcie przedstawienia, które przesłuchuje wszystkie rodzaje zakończeń za pomocą klipów audio z przeprowadzonych przez nich wywiadów. Spośród wielu wywiadów rozmawiali z opiekunem paliatywnym, fryzjerem, który oddzielił się od swoich dzieci i dziadkiem Higginsa zaledwie kilka tygodni przed śmiercią. Ale serial to nie tylko medytacja nad zakończeniami dla ogółu ludzi, to także analiza ich własnego zakończenia. Po tym programie Potter i Higgins nie chcą ponownie współpracować.

Potter i Higgins poznali się po raz pierwszy na uniwersytecie w 2016 roku. Razem zaczęli tworzyć swoją pierwszą sztukę „Hotter”, studium współczesnej kobiecości, na potrzeby którego przeprowadzili wywiady z kobietami w każdym wieku. Podczas tworzenia serialu nawiązali romantyczny związek. Potem zerwali, zanim program się skończył.

Efektem końcowym było genialne dzieło, które łączyło ich wywiady, teatralną przenikliwość i głębokie autobiograficzne katharsis. To był sukces i po „Hotter” pojawił się „Fitter”, tym razem przeprowadzając wywiady z mężczyznami. To był rok 2019.

Ich przyjaźń i artystyczne towarzystwo przetrwały romantyczne rozstanie, ale pandemia wszystko zmieniła.

„Pokłóciliśmy się o Zoom” – wspomina Higgins. Zaczęli używać ćwiczenia pisarskiego, rozpoczynając zdanie od „boję się”, aby wyjaśnić sobie nawzajem swoje uczucia.

„Czuliśmy, że nie ma dla nas przyszłości twórczej” – mówi Potter. „Hotter” i „Fitter” mieli wrażenie, że wydarzyło się to zbyt dawno temu, a teraz ich kariery uległy stagnacji. „Obawiam się, że zostaliśmy porzuceni. Obawiam się, że już nigdy nie będziemy mieli pracy. Boję się, że to koniec naszego związku. Że nie będziemy mieli pieniędzy, że serial nie będzie dobry i wszyscy będą go nienawidzić” – cytuje Potter.

Feliks Mosse
Ell i Mary „zmartwychwstają”

Coś kliknęło. Po latach zastanawiania się, jak przełożyć swoje talenty na karierę, po prostu pomyśleli „pieprzyć to”. „Zamierzamy stworzyć coś wyłącznie dla nas. To będzie naprawdę dziwne i nie będziemy tego wyjaśniać” – mówi Higgins.

Z pomocą reżysera Sammy’ego Glovera para zabrała się za pracę nad tym nowym, odważnym serialem.

Wykorzystując ich poprzednią metodę wywiadów – tym razem na temat zakończeń – w połączeniu z zabawnymi i przejmującymi scenografiami, od wskrzeszenia po wzruszające listy pożegnalne, powstało niszczycielskie przedstawienie zupełnie niepodobne do niczego, co widziałeś wcześniej.

Tym, co ożywia całość, są umiejętności wykonawcze. W kluczowym momencie, gdy głos zmarłego dziadka Higginsa zagłusza ich kpiące wcielanie się w wronę, Potter zwraca im uwagę na prostactwo obrazu. Ujęcie Pottera jest wyreżyserowane, ale w tym momencie sprawia wrażenie świeżego dyskomfortu związanego ze sceną. Ich częste przełamywanie czwartej ściany nie przypomina mrugnięcia okiem do publiczności. Zamiast tego jest to część skomplikowanego gobelinu, który szczerze przekazuje emocje. Kiedy serial osiąga klimatyczny koniec, łzy stają się prawdziwe.

Curtisa Browna
Mary Higgins (po lewej) i Ell Potter (po prawej)

Aby osiągnąć ten poziom wrażliwości na scenie, Glover zachęcił ich do improwizowania przed publicznością na żywo, a następnie wprowadzenia najlepszych momentów do scenariusza. Kiedy widzę program w połowie Fringe, jest on elegancki, bez poświęcania emocji. Dzieje się tak dlatego, że ich materiałem źródłowym są prawdziwe rozmowy, które odbyli, mówi Potter.

„To naprawdę interesująca rzecz, przez którą trzeba przejść. Każdej nocy próbować odkryć prawdę.

Granica między aktorstwem a szczerymi emocjami zatarła się dla nich. „W niektóre wieczory naprawdę ci się to udaje. Wczoraj wieczorem naprawdę nam się udało. A czasem wieczorem myślisz sobie: „Naprawdę dobrze sobie radzę z udawaniem” – mówi.

Chociaż podczas tego występu czują się bardziej bezbronni niż cokolwiek, co robili wcześniej, jest to tak naprawdę najwygodniejszy moment, jaki para kiedykolwiek czuła na scenie.

„To musi być bardzo bezbronne dla widza, ponieważ widzisz, jak przeżywają to dwie osoby” – mówi Potter. „Ale teraz jako twórcy mamy znacznie więcej granic. Nie mam zamiaru wychodzić i zdradzać strasznej tajemnicy, bo muszę się z niej rozgrzeszyć. Tak właśnie myślałem, że powinien być teatr autobiograficzny.

Feliks Mosse
Walka na scenie

Mimo to jest to niezwykle osobista podróż, na którą przyciągają widzów. Jeden z najbardziej wymownych momentów nadchodzi, gdy Higgins w końcu słucha wywiadu z dziadkiem. Jego szczere pytanie o to, kiedy jego śmiertelność stała się „rzeczywistością, a nie tylko urojoną koncepcją”, oraz pragnienie Higginsa przeczytania książki, którą planował napisać, trafi w sedno każdego, kto zna stratę.

Ich zakres obejmuje jednak wszystkie zakończenia życia. Od utraty dziadków po ukończenie programu telewizyjnego – serial dostrzega znaczenie tego wszystkiego. Ludzie podchodzili do nich podczas biegu, aby opowiedzieć im swoje własne historie i to, jak sobie poradzili z zakończeniami.

Potter i Higgins nie mają odpowiedzi na pytanie, jak uniknąć zakończeń. Ich gra dała jednak wgląd w to, jak lepiej sobie z nimi radzić. Higgins zastanawia się, jak często podczas końcowych rozmów w związku romantycznym pary naprawdę rozmawiają o swoich uczuciach.

„Zachowamy tę rozmowę, kiedy będzie już za późno” – mówią. „Co dziwne, często czujesz się najbliżej tej osoby, gdy mówisz o końcu związku” – dodaje Potter.

Mówienie o zakończeniach pomaga nam lepiej stawić im czoła. Nawet jeśli nic nie jest w stanie sprawić, że będziemy naprawdę gotowi. Akt stworzenia tej sztuki z pewnością pomógł Potterowi i Higginsowi stanąć twarzą w twarz z końcem ich związku. Po tym występie oboje są podekscytowani możliwością rozpoczęcia pracy nad nowymi projektami, niezależnie od tego, czy będzie to pisanie powieści, stand-up czy taniec na rurze. To będzie jednak osobne.

Czy to jednak naprawdę koniec ich artystycznej współpracy? Kiedy opowiadają o całym procesie, emanują radością. „Nie wiemy, czy to rzeczywiście będzie ostatni występ przed naszą śmiercią” – mówi Higgins. „Myślę, że nasz agent ma nadzieję, że tak nie jest” – żartuje Potter.

„Przypuszczam, że za ile lat będziemy spędzać czas przy winie, a potem wpadniemy na jakiś głupi pomysł” – mówi Higgins. „Nie wątpię, że to się powtórzy, ale wiem też, że praca nad różnymi rzeczami będzie prawdziwą swobodą”.