„Nie powinniśmy podważać wiarygodności działania odstraszającego NATO” – powiedział w środę Jens Stoltenberg, udzielając publicznej nagany Donaldowi Trumpowi.
„Nasi przeciwnicy mają na celu odstraszanie. Nie powinniśmy pozostawiać w Moskwie miejsca na błędne obliczenia lub nieporozumienia co do naszej gotowości, naszego zaangażowania i naszej determinacji, by chronić wszystkich sojuszników” – powiedział Sekretarz Generalny w środę przed spotkaniem w Bruksela ministrów obrony sojuszu.
„A powodem tego nie jest prowokowanie konfliktu, ale zapobieganie konfliktowi, tak jak NATO czyniło to z powodzeniem przez 65 lat”.
Utrzymanie silnego NATO leży w „interesie narodowym Stanów Zjednoczonych” – dodał, ponieważ kraj ten „nigdy nie prowadził wojny samotnie”.
Zastrzeżenie Stoltenberga pojawia się kilka dni po tym, jak Trump, który ponownie kandyduje na prezydenta, a obecnie jest faworytem Partii Republikańskiej, zasugerował podczas wiecu w Karolinie Południowej, że „zachęca” Rosję do ataku na każdy kraj NATO, który nie osiąga celu, jakim jest wydawanie 2% krajowego brutto produkt (PKB) na obronność.
Twierdził, że przywódca anonimowego „dużego kraju” w Europie zapytał go: „Jeśli nie zapłacimy i zostaniemy zaatakowani przez Rosję, czy będziesz nas chronić?”
Trump powiedział, że jego odpowiedź brzmiała: „Nie, nie chroniłbym cię. W rzeczywistości zachęcałbym ich (Rosję) do robienia, co im się podoba. Musisz zapłacić. Musisz zapłacić swoje rachunki”.
Uwagi wywołały natychmiastowe oburzenie i ostre potępienie ze strony sojuszników, którzy uznali je za nierozważne lekceważenie Artykułu 5 dotyczącego obrony zbiorowej w czasie wojny w Europie. Prezydent USA Joe Biden nie przebierał w słowach, nazywając komentarze Trumpa „głupimi”, „haniebnymi”, „niebezpiecznymi” i „nieamerykańskimi”.
„Czy możecie sobie wyobrazić byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, który by to powiedział? Cały świat to usłyszał” – powiedział Biden na początku tygodnia. „Najgorsze jest to, że on tak myśli. Żaden inny prezydent w naszej historii nigdy nie ukłonił się rosyjskiemu dyktatorowi”.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz stwierdził, że uwagi Trumpa były „nieodpowiedzialne i niebezpieczne”, podczas gdy przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel mówił o „lekkomyślnych oświadczeniach”, które „służą wyłącznie interesom Putina”.
Podczas swoich burzliwych czterech lat urzędowania Trump często przedstawiał NATO jako przedsięwzięcie transakcyjne oparte na wpłacaniu pieniędzy przez kraje, a nie partnerstwo wojskowe oparte na wzajemnym zaufaniu i współpracy. Ponieważ sondaże przewidywały zaciętą rywalizację o fotel prezydencki, podżegające komentarze Trumpa podsyciły długo skrywane obawy, że jego ewentualny powrót do Białego Domu może doprowadzić do wycofania się Ameryki z sojuszu, co narazi Europę Wschodnią na rosyjską agresję.
„Cała idea NATO polega na tym, że atak na jednego sojusznika wywoła reakcję całego sojuszu. Dopóki stoimy za tym przesłaniem, razem zapobiegamy atakowi militarnemu na któregokolwiek sojusznika. Zatem celem NATO jest zapobieganie wojnę, aby zachować pokój” – powiedział Stoltenberg reporterom zapytany o komentarze Trumpa.
„Dlatego każda sugestia, że nie będziemy się bronić, że nie będziemy się wzajemnie chronić, podważa bezpieczeństwo nas wszystkich, zwiększając ryzyko” – kontynuował. „Ważne jest, abyśmy zarówno czynami, jak i słowami jasno komunikowali, że podtrzymujemy zobowiązanie NATO do ochrony i obrony wszystkich sojuszników”.
Uzgodnione po raz pierwszy w 2006 r. zobowiązanie sojuszników NATO do wydawania 2% swojego PKB na obronność jest wspólnym celem, a nie prawnie wiążącym obowiązkiem.
Na przestrzeni lat cel ten był wielokrotnie potwierdzany i stał się wymogiem minimalnym w następstwie totalnej wojny Rosji na Ukrainie. Od tego czasu rządy europejskie ogłosiły krajowe plany szybkiego zwiększenia wydatków na obronę, chociaż od 2023 r. tylko 11 z 31 sojuszników osiągnęło cel wynoszący 2%.
W środę Stoltenberg ujawnił, że według najnowszych szacunków sojuszu do końca 2024 roku cel osiągnie nawet 18 sojuszników. Oczekuje się, że europejscy sojusznicy i Kanada zainwestują w obronę 380 miliardów dolarów.
„Krytyka (w USA) nie dotyczy przede wszystkim NATO. Chodzi o to, że sojusznicy z NATO nie wydają wystarczających środków na NATO. I to jest słuszna uwaga” – powiedział.
„To przesłanie wywarło skutek. Europejscy sojusznicy i Kanada zintensyfikowali działania i liczę, że będą to nadal robić”.