Podczas wtorkowej inauguracji Zgromadzenia Narodowego Serbii napięcie wzrosło, gdy partie opozycyjne organizowały protesty w związku z rzekomym fałszowaniem głosów w grudniowych przedterminowych wyborach.
Grudniowe wybory parlamentarne i samorządowe, podczas których populistyczny prezydent Aleksandar Vučić zacieśnił władzę, zostały zakłócone doniesieniami o nieprawidłowościach, w tym kupowaniu głosów i wypełnianiu urn wyborczych.
Gdy nowy parlament odbywał swoją pierwszą sesję, prawodawcy opozycji zgromadzili się wokół stanowiska marszałka, gwiżdżąc, wygwizdując i trzymając transparenty twierdzące, że prezydent Vučić „ukradł wybory”.
Protesty potępili zwolennicy rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SPP), twierdząc, że opór opozycji świadczy o braku „patriotyzmu”.
Ustawodawcy opozycji odmówili złożenia przysięgi razem z deputowanymi partii rządzącej w izbie zgodnie z konwencją, decydując się na złożenie ślubowania w lobby.
„Myślę, że obywatele mogli zobaczyć, że to nie jest normalny parlament, ani nie został zbudowany na woli obywateli Serbii, ale na kradzieży wyborów” – powiedział poseł opozycji Borko Stefanović.
Prezydent rządzącej SPP Vučicia Miloš Vučević oskarżył opozycję o „rzucenie cienia na nasz kraj i nasz naród”, twierdząc, że ich protesty „pokazały obywatelom, że dla nich nie ma jednej ojczyzny, jednego państwa”.
W grudniu SPP zdobyła 129 mandatów w 250-osobowym zgromadzeniu. Opozycyjna koalicja Serbia Przeciw Przemocy zajęła odległe drugie miejsce z 65 mandatami.
Międzynarodowa misja OBWE stwierdziła we wstępnym raporcie, że wybory parlamentarne i samorządowe „naznaczyła ostra retoryka, stronniczość w mediach, presja na pracowników sektora publicznego i niewłaściwe wykorzystanie zasobów publicznych”.
Parlament Europejski ma wydać oświadczenie w sprawie głosowania w czwartek. Przedstawiciele opozycji powiedzieli, że partia rządząca spieszy się z zwołaniem inauguracyjnej sesji parlamentu, ponieważ oczekuje się, że raport będzie zawierał zalecenia dotyczące dalszych kroków.